Uprawnienia do emisji CO2 w Europie przebiły poziom 75 euro za tonę - to nowy rekord z czwartku. Od początku roku ceny uprawnień do emisji CO2 wzrosły aż o 130 proc.
Także hurtowe ceny energii elektrycznej w Polsce biją rekordy. Wczoraj, czyli w czwartek 25 listopada, kontrakt z dostawą w 2022 roku podrożał do ponad 490 zł za MWh. Wcześniej w środę Towarowa Giełda Energii zanotowała rekord ceny na następny dzień - 747,49 zł/MWh.
Kontrakt na energię elektryczną z dostawą w 2022 r. Źródło: Towarowa Giełda Energii (TGE).
Rekord ceny energii na Rynku Dnia Następnego (RDN) w Polsce dla indeksu TGe24 (średnią arytmetyczną z cen godzinowych danej doby dostawy (od 00:00 do 24:00). Źródło: Towarowa Giełda Energii (TGE)
Węgiel się nam nie opłaca. Opłaca się OZE - także instalacje indywidualne, czyli mała fotowoltaika. W każdym razie jeszcze się opłacają.
Rząd forsuje zmiany w prawie, choć formalnie jest to projekt poselski, przedstawiony ostatnio przez Marka Suskiego. Zmiany te sprawią, że spadnie opłacalność mikroinstalacji fotowoltaicznych, czyli paneli słonecznych umieszczanych na dachach domów. Z analizy przeprowadzonej na zlecenie Polskiego alarmu Smogowego przez dr Jana Rączkę, byłego prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, wynika, że okres zwrotu z inwestycji w fotowoltaikę wzrośnie o 50-80 proc, z obecnych 7 lat do 13-16 lat.
Mniej więcej od końca 2019 roku mamy boom w fotowoltaice. O ile w połowie 2017 roku mikroinstalacji fotowoltaicznych było 21,5 tys., to na koniec 2019 roku już 154 tysiące, na koniec 2020 ponad 356 tysięcy, a na koniec trzeciego kwartału tego roku, czyli na koniec października już prawie 764 tysiące, a ich moc ponad 5,3 GW. Ten boom rząd chce wygasić. Dlaczego to robi, na czym polegają zmiany, co to oznacza dla prosumentów i co dla naszych celów klimatycznych? O tym w Zielonym Poranku Gazeta.pl rozmawialiśmy z Pawłem Czyżakiem, kierownikiem programu Energia i Klimat think tanku Instrat.
- Dla mnie to duża zagadka, dlaczego rząd niepokoi boom na fotowoltaikę w ostatnich latach - powiedział. Rząd mówi o problemach dla sieci energetycznej. - Są rzeczywiście koszty związane z modernizacją tych sieci, które mogą się przeciążać. Spółki skarbu państwa są niezadowolone, że muszą w nie inwestować - stwierdził. Jednak zdaniem eksperta to i tak "kropla w morzu" tego, co wydajemy na energetykę węglową. - Moim zdaniem ten argument jest wyssany z palca - ocenił i dodał, że rząd może bać się powstania nowej grupy społecznej prosumentów.
Czyżak powiedział, że fotowoltaika pozwala obniżyć rachunki za prąd, co jest szczególnie ważne teraz, gdy ceny energii rosną.
Rząd chce wprowadzić zmiany, na podstawie których prosumenci z fotowoltaiką będą działać na zasadach pararynkowych - sprzedawać gdy ma nadmiar (czyli w dzień) i kupować, gdy jej brakuje, czyli w nocy, kiedy słońce już nie świeci. Jednak ten prąd kupowany w nocy będzie droższy, niż sprzedawany przez prosumentów w dzień. To ograniczy korzyści finansowe z własnej fotowoltaiki. - Według różnych szacunków ten projekt wydłuży okres zwrotu z około 6 lat do około 12 lat - powiedział Czyżak.
Nie jest tak, że to przestanie się zupełnie opłacać. Ceny energii z węgla rosną tak, że czego by rząd nie wymyślił to dalej będzie opłacalne. Kwestią jest łatwość wytłumaczenia korzyści w tym obecnym systemie. W nowym nie będzie to łatwe i potencjalnemu klientowi trudniej będzie wyjaśnić, czy to dla niego dobre czy niedobre rozwiązanie
- podkreślił.
Jaka jest alternatywa wobec pomysłów rządu? Według eksperta przede wszystkim projekt zmian w prawie powinien być procedowany w zupełnie inny sposób, ponieważ ten, w jaki to zrobiono, nie zakładał okresu przejściowego, został uchwalony przez 24 godziny. - To skandaliczne - stwierdził. Dodał, że są na stole bardziej korzystne dla prosumentów rozwiązania niż to, co chce wprowadzić rząd. - Ale najgorsza jest ta niepewność. Nie wiadomo, które z tych rozwiązań będących na stole już wkrótce może zacząć obowiązywać - stwierdził.