Małgorzata Tracz była gościną Zielonym Poranku Gazeta.pl. Przewodnicząca Partii Zieloni, posłanka oraz wiceprzewodniczącą klubu parlamentarnego Koalicja Obywatelska mówiła m.in. o przegłosowaniu w czwartek przez Sejm nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii.
Zmiany oznaczają, że od kwietnia przyszłego roku instalacje fotowoltaiczne na dachach domów będą mniej opłacalne. Przeciwko tym zmianom wcześniej głosował Senat, ale posłowie senackie weto odrzucili. Teraz projekt czeka już tylko na podpis prezydenta.
- Przyjęta ustawa to cios zadany dynamicznie rozwijającej się branży mikroinstalacji prosumenckich. Zmiana przepisów spowoduje wyhamowanie prosumeryzmu. Ustawa zdejmuje ze spółek dystrybucyjnych odpowiedzialność za brak inwestycji w sieci energetyczne. Konsekwencje ich zaniedbań poniosą prosumenci - komentowała decyzję Sejmu Anna Frączyk, analityczka prawna w ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
Tracz powiedziała, że ta ustawa może "zakończyć rozwój fotowoltaiki w Polsce". Zdaniem rządu zmiany są potrzebne, bo w obecnym stanie sieci energetyczne mogłyby nie wytrzymać takiego rozwoju energetyki prosumenckiej. Ale zdaniem szefowej Zielonych te tłumaczenia są "kuriozalne". - Widzimy tu pewną niekonsekwencję. Z jednej strony były dotacje na rozwój fotowoltaiki, to zaczęło przynosić efekty, jest 700 tys. prosumentów. A teraz rząd nagle uznał, że nie chce stawiać na OZE. I zamiast zająć się np. modernizacją sieci przesyłowych, zwiększyć środki na ten cel, postanowił dobić branżę fotowoltaiczną - oceniła. Przytoczyła opinię organizacji branżowych, wg których teraz wyhamuje rozwój energetyki słonecznej w Polsce.
- To była bardzo mocno rozwijająca się branża. 13,5 tys. firm, 86 tys. osób zatrudnionych są narażone na straty - powiedziała. Oceniła, że rząd nie ma pomysły na transformację energetyczną i "zabija branżę fotowoltaiki tak, jak zabił energetykę wiatrową na lądzie".