Rozwój transportu rzecznego i związane z nim inwestycje są od lat zapowiadane przez polityków PiS. Krytykują to ekolodzy, wskazując, że koszty - szczególnie środowiskowe - przystosowania rzek do żeglugi są niewspółmierne do ewentualnych zysków. Do tego trend w Europie Zachodniej jest raczej odwrotny i coraz częściej mówi się o przywracaniu naturalnych cech rzekom, które zostały kiedyś zabetonowane.
Organizacja WWF opublikowała w tym tygodniu raport pokazujący, że jedna z zapomnianych dróg wodnych pochłonęła ponad miliard złotych bez żadnych znaczących korzyści, a jej rozbudowa byłaby jeszcze bardziej nieopłacalna. To - zdaniem ekologów - przykład tego, jak mogą skończyć inne inwestycje w transport rzeczny.
Nowy raport dotyczy Drogi Wodnej Górnej Wisły. Chodzi o odcinek rzeki na południu Polski, około 70 km do ujścia Sanny w Annopolu. Inwestycja zaczęła powstawać jeszcze pod koniec lat 40. i była przerywana i wznawiana w czasie PRL.
Udrożnienie Wisły miało pozwolić m.in. na transport nią węgla do elektrociepłowni i innych zakładów. Jednak, mimo założeń, lepszym rozwiązaniem i tak był - i pozostaje - transport kolejowy. Inwestycja, która okazała się niepotrzebna, pochłonęła około miliarda złotych - wynika z raportu WWF. Wciąż utrzymanie i konserwacja śluz i innych instalacji kosztuje średnio 11 milionów złotych rocznie. Do tego dochodzą straty dla środowiska związane z regulacją rzeki i utrudnienie turystyki wodnej.
Więcej wiadomości związanych z ochroną środowiska i klimatu znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
O temacie Drogi Wodnej Górnej Wisły opowiada także film "Zagubiona autostrada":
Raport WWF pokazuje, że ewentualne inwestycje w modernizację Drogi Wodnej Górnej Wisły byłyby zupełnie nieopłacalne. Organizacja stawia ją także jako przykład tego, że pozbawione sensu i szkodliwe są pomysły rządu, który chce budować drogi wodne na innych rzekach.
"Droga Wodna Dolnej Wisły to nieopłacalny finansowo i szkodliwy środowiskowo przykład tego, czego nie robić na rzekach. Jeżeli wyciągniemy lekcję z tego przykładu, nie popełnimy kolejnych błędów. Niestety nawet obecne rządowe plany rozwinięcia żeglugi śródlądowej w Polsce powstają ignorując fakty naukowe i ekonomię. Według planów rządowych mamy wybudować wodne autostrady na największych polskich rzekach. W ocenie ekonomistów, drogi E 40 (przez Wisłę i Bug), E 30 (przez Odrę) i E 70 (przez Wartę i Noteć) oznaczają wydanie ponad 210-240 miliardów złotych, podczas gdy koszty modernizacji i dostosowania infrastruktury kolejowej wyniosłyby 34 mld zł. Dodatkowo oznaczałoby to zniszczenie rzek, od których jakości zależy stan środowiska, nasze bezpieczeństwo i jakość naszego życia" - ocenił Piotr Nieznański, Doradca Zarządu ds. Środowiskowych WWF Polska.
Budowa nowych zapór byłaby także - zdaniem ekologów - katastrofą z punktu widzenia przyrody, m.in. migrujących ryb.