To trzeci odcinek naszego ekośledztwa dotyczącego systemu certyfikacji drewna w Polsce.
Dziś przyjrzymy się kolejnym zastrzeżeniom dotyczącym wiarygodności audytorów i sprawności działania standardu FSC.
Tym razem pojawiły się one przy okazji walki o las miejski w Gajewie pod Giżyckiem. Lokalna społeczność chciała bronić go przed wycinką, powołując się na przepisy międzynarodowego standardu FSC o nazwie HCVF 6. Mówi on o ochronie lasu kluczowego dla tożsamości kulturowej lokalnej społeczności.
Co ważne, standard FSC stanowi, że jedynym kryterium wyznaczania HCVF 6 ma być opinia lokalnej społeczności, podparta stosowną dokumentacją.
Prościej: takim lasem zarządza się zgodnie z wolą społeczności lokalnej i to ona ma być decydująca. Jeśli leśnicy nie spełniliby ich woli, cała Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku mogła by stracić certyfikat, dzięki któremu łatwiej jest sprzedawać drewno.
- Zebraliśmy prawie 4000 podpisów, lokalne władze przyjęły stosowne uchwały, oświadczenia przekazali nam wójt i burmistrz Giżycka, a także Starosta Giżycki. Zebraliśmy wnioski organizacji społecznych popierających petycję, sprawę nagłośniły media. Przekazaliśmy wszystko do Nadleśnictwa Giżycko. Sprawa ugrzęzła tam na dwa lata - mówi Gazeta.pl Adrian Grzegorz z Fundacji Las Naturalny.
O opieszałości leśników poinformował firmę Nepcon (dziś - Preffered by Nature) przeprowadzającą w tym nadleśnictwie audyt FSC w 2021 r. Wcześniej audyty prowadziło tam SGS Polska.
- Wysłaliśmy do Nepconu całą dokumentację, licząc, że się z nią zapoznają - mówi Adrian Grzegorz.
W RDLP Białystok zbliżał się wtedy audyt, którego wyniki miały zdecydować o przedłużeniu certyfikatu o kolejne 5 lat. Kilka dni przed przyjazdem audytorów na stronie nadleśnictwa pojawiła się informacja, że las miejski w Gajewie będzie lasem HCVF 6. Ale nie cały, jak wnioskowała lokalna społeczność i władze samorządowe, i nie w porozumieniu z gminą, jak tego wymaga standard FSC, tylko jedna piąta jego powierzchni, na podstawie samowolnej decyzji Nadleśnictwa Giżycko.
- Sprawa jest dla mnie jasna - leśnicy chcieli wykazać przed audytorami, że cokolwiek w tej sprawie zostało zrobione - mówi Adrian Grzegorz
Zwróciliśmy się do Nepconu (Preffered by Nature) o umożliwienie kontaktu z głównym audytorem - Piotrem Nowakiem. Dostaliśmy krótką odpowiedź, że nie jest on nie już ich pracownikiem i że nikt nie odpowie na nasze pytania dotyczące audytu w Giżycku. - Ten audytor zgadzał się z nami w wielu punktach dotyczących nieprawidłowości w RDLP Białystok. Przygotował zalecenia i nagle przepadł jak kamień w wodę - mówi Gazeta.pl Adam Bohdan z Fundacji Dzika Polska.
Mimo braku pomocy ze strony Nepconu, udało nam się skontaktować się Piotrem Nowakiem. - Pan Adrian Grzegorz zwracał nam uwagę na opieszałość leśników, ale w normach, których musimy się ściśle trzymać podczas audytu, takiego pojęcia jak opieszałość nie ma - powiedział Gazeta.pl Piotr Nowak.
Nadleśnictwo Giżycko tłumaczy, że czekało na wyniki konsultacji, o które do centrali FSC International zawnioskowała strona społeczna. - W lutym 2021 r. wójt gminy Giżycko przekazał korektę wniosku wraz z uzasadnieniem. Nieprawdą jest, że Nadleśnictwo Giżycko rozpatrywało wniosek dwa lata, wniosek rozpatrzono okresie od 8.02.2021 r. do 15.04.2021 r. – od momentu złożenia korekty wniosku do wyznaczenia obszaru HCVF 6 minęło dokładnie 66 dni. Procedurę wyznaczenia obszaru HCVF 6 przeprowadzono w oparciu o interpretację. FSC IC z dnia 17 listopada 2020 r. - poinformowało nas Nadleśnictwo Giżycko.
Na nasze pytanie, dlaczego las HCVF 6 powstał zaledwie na 1/5 wnioskowanej przez lokalną społeczność powierzchni, nadleśnictwo napisało, że to nie prawda. - Wójt gminy Giżycko korygował wniosek przedstawiony w imieniu społeczności lokalnej, w którym zmniejszono wielkość pierwotnie wnioskowanego obszaru - przekazało Gazeta.pl nadleśnictwo.
Jak udało się nam ustalić, korekta rzeczywiście miała miejsce, bo przedstawiciele strony społecznej chcieli pójść na kompromis - na początku wnioskowali o 315 ha, potem, nie mogąc doczekać się reakcji leśników, wyszli im na przeciw i skorygowali prośbę do 225 hektarów.
Nadleśnictwo ustanowiło HCFV 6 na powierzchni 58,29 h, co stanowi 23,9 proc. wnioskowanej powierzchni.
Podczas publicznego spotkania w Urzędzie Miejskim w Giżycku Piotr Kwiatkowski (Stowarzyszenie Wolne Giżycko) zarzucił leśnikom, że nie przychylając się do wniosku społeczeństwa, potraktowali je jak mieszkańców lasów deszczowych, z których zdaniem nikt się nie liczy. - Zapis o lesie HCVF 6 został wypracowany na potrzeby Amazonii i Borneo. Tam, gdzie na dobrą sprawę społeczności lokalne nie mają ani prawników, ani urzędników, ani ekspertów (…) Jedyny argument, jaki mogą podnieść, to ten, że las jest bardzo ważny. Skoro to jest nasz las, skoro tu mieszkaliśmy od tylu lat, to mamy prawo o nim decydować tylko dlatego, że chcemy po prostu o tym decydować. Natomiast okazało się, że ten zapis został zlekceważony, i my zostaliśmy zlekceważeni. Tak samo jak ci ludzie na Borneo i w Amazonii - powiedział Kwiatkowski.
Piotr Nowak uważa jednak, że Nadleśnictwo Giżycko poszło stronie społecznej na rękę. - W kontekście hermetyczności struktur Lasów Państwowych i konserwatywnego leśnictwa to był znaczący ukłon. Leśnicy podjęli rozmowy, wprowadzili karty zabiegów, w których wspólnie ze stroną społeczną uzgadniane były działania z zakresu gospodarki leśnej wykonywanej na terenie obiektu, poczynili wysiłki i inwestycje aby las miejski był dostępny i ładnie zagospodarowany. To znaczący postęp w jakości współpracy ze społeczeństwem na przestrzeni 20-30 lat. Pamiętam Lasy Państwowe z lat 90., teraz współpraca z obywatelami jest na zupełnie innym poziomie. To zasługa zmieniającego się społeczeństwa polskiego, ekologizacji leśnictwa, zmian w przepisach a także standardu FSC czy PEFC - mówi Nowak.
Inne zdanie na temat współpracy z nadleśnictwem ma Adrian Grzegorz. - Ostanie spotkanie z nadleśniczym odbyło się 19 października. Na spotkaniu nie było już przedstawicieli RDLP, jak to bywało we wcześniejszych latach. Wszystko wskazuje na to, że leśnicy wycofują się z dialogu społecznego. Wcześniej podpisywaliśmy porozumienia. Teraz, mimo wielu próśb, oni już żadnych porozumień z nami nie chcą - mówi Adrian Grzegorz.
- Proszę pamiętać, że Lasy Państwowe odpowiadają prawnie i instytucjonalnie za powierzone zasoby. Dla jednostek gospodarki leśnej najważniejszym dokumentem jest Plan Urządzenia Lasu. Podpisuje go minister. Jeśli kontrola wewnętrzna lub NIK-u wykaże nieprawidłowości, to konsekwencje ponosi osoba odpowiedzialna. Jeszcze gorzej jeśli na terenie administrowanym przez nadleśnictwo, a udostępnianym dla odwiedzających dochodzi do wypadku z powody przewalających się drzew lub konarów. Wówczas konsekwencje personalne mogą być bardzo poważne. Dlatego, myśląc o zmianach w gospodarowaniu lasem miejskim w Gajewie, trzeba myśleć o celach wymienionych w PUL - mówi były audytor Nowak.
Obecny PUL dla Giżycka obowiązuje do 2026 r. Czy to oznacza, że nic nie można w nim zmienić? - Można, ale zmiana plany w środku jego obowiązywania skomplikowany proces - mówi Piotr Nowak.
Przyznaje jednak, że w przypadku lasu w Gajewie nie trzeba by dokonywać dużych zmian w PUL.
Co istotne - PUL jest dokumentem wewnętrznym Lasów Państwowych. Jeśli obywatelom nie spodoba się któryś z jego zapisów, nie mogą go zaskarżyć do sądu.
Kwiatkowski (Stowarzyszenie Wolne Giżycko) dodał podczas swoje wystąpienia w Urzędzie Miejskim, że w raporcie z audytu firmy Nepcon nie było wzmianki o całej dokumentacji, którą przedłożyli audytorom. - Udało nam się namówić głównego audytora [Piotra Nowaka - przyp. red] na rozmowę godzinną o tym, jak ten audyt przebiegał. Podczas tej rozmowy dowiedzieliśmy się między innymi, że audytor, cała ekipa audytorów, miała 15 minut na zapoznanie się, tyle czasu poświęciła naszej dokumentacji. (…) Pan audytor w końcu zgodził się zadać pytanie dotyczące przebiegu tego audytu i sposobu rozpatrzenia naszej sprawy do FSC w Bonn [centrala FSC - przyp. red]. Ustaliliśmy treść tych pytań z panem audytorem i on je wysłał. I najbardziej mrożącym w żyłach faktem tej historii jest to, że ten człowiek został dosłownie natychmiast zwolniony z pracy, po 7 dniach od wysłania tego pytania. Nie dowiedzieliśmy się nigdy, jakie były odpowiedzi.
- Rzeczywiście moje odejście zbiegło się w czasie z wysłaniem informacji do FSC International, ale przyczyny były niezależne. To była moja indywidualna decyzja - powiedział Gazeta.pl Piotr Nowak
Dodał, że dla audytorów Nepconu sprawa lasu w Gajewie - choć trudna - okazała się zerojedynkowa w ostatecznej decyzji. Najważniejszą kwestią dla kierowanego przez niego zespołu audytów była ocena otwartego polecenia działań korygujących sformułowanego przez ich poprzedników z SGS Polska. - Jasno napisali, że las miejski w Gajewie ma zyskać status HCVF 6 i w tym zakresie naszym zadaniem było określić, czy tak się stało czy nie - mówi Nowak.
Przypomina sobie, że nadleśnictwo okazało dowody na ustanowienie lasu HCV6 ostatniego dnia audytu.
- Strona społeczna i ja osobiście widzieliśmy jednak duże rozminięcie oczekiwań co do granic HCVF6 ze stanem faktycznym. Jako audytorzy mieliśmy wypracowaną ocenę. Jako ludzie czuliśmy jednak pewien niedosyt - mówi Gazeta.pl Piotr Nowak
I dodaje: - Zwróciliśmy z prośbą o zajęcie stanowiska w tej sprawie przez FSC International. Kolejni audytorzy przejmujący certyfikację dyrekcji powinni wrócić do tej sprawy. Zawsze powtarzam, że trzeba walczyć o swoje potrzeby, uwypuklać swoje uwagi. To, że jednostka certyfikujaca oceniła dane kryterium lub wskaźnik w jeden sposób w danym okresie nie znaczy, że kolejna jednostka w kolejnym roku taką ocenę podtrzyma - mówi Gazeta.pl Piotr Nowak.
Adrian Grzegorz z Fundacji Las Naturalny potwierdza, że brał udział w rozmowie, w której Nowak przyznał, że audytorom zabrakło czasu, aby zapoznać się z wszystkimi dokumentami - Pan Nowak powiedział nam, że zerknęli tylko w papiery podczas jazdy do nadleśnictwa. Przyznał też, że wraz z innymi audytorami nie uznali, aby standard FSC mówiący o tym, że decyzja lokalnej społeczności jest najważniejsza, rzeczywiście było wystarczające. A myśmy przecież wcześniej poprosili FSC w Bonn o interpretację tego standardu, odbyły się międzynarodowe konsultacje i w ich efekcie dostaliśmy jasną odpowiedź, że nasze zdanie jest tutaj wystarczające, jeśli tylko poprzemy je stosowną dokumentacją. I to zrobiliśmy: przekazaliśmy petycje, uchwały i stanowiska samorządu, dodatkowe ekspertyzy.
Adrian Grzegorz dodaje, że wszyscy uprawnieni o decydowaniu w tej sprawie chcieli HCVF 6 w całym lesie miejskim. - Nie chciały tylko Lasy Państwowe i audytorzy, czyli strony nieuprawnione o decydowaniu w tej sprawie, które podważyły standard FSC i oficjalną interpretację tego standardu wydaną przez FSC International Center z siedzibą w Bonn. Pan Nowak na koniec naszej rozmowy zasugerował, że jeśli chcemy dokładnie zbadać sprawę, to możemy zamówić u nich osobny odpłatny audyt, bo temat jest bardzo rozległy - mówi Gazeta.pl Adrian Grzegorz.
- Wysłałem pytania do FSC w Bonn, bo zależało nam na opinii FSC International. Niestety z końcem maja 2021 r. skończyłem pracę w Nepconie i moje zadania przeszły na kogoś innego. Nie wiem, kto się tym teraz zajmuje, brakuje audytorów z doświadczeniem, a ci, którzy zostali, nie brali udziału w audytach leśnych - mówi Gazeta.pl Piotr Nowak
Marta Jagusztyn (Lasy i Obywatele) uważa, że w lesie miejskim w Gajewie mogło dojść do ważnego precedensu. - Lokalna społeczność chciała użyć zasad FSC, by ochronić cenny las. Gdyby FSC stanęło na straży swoich zasad, tak zapewne by się stało. Sprawa ciągnie się jednak, już od przynajmniej trzech lat, i mimo trwających konsultacji i rozmów, nie udało się wypracować rozwiązania.
- Zmiany w społecznej świadomości są tak duże, że audytorzy i Lasy Państwowe w najbardziej spornych przypadkach nie mają narzędzi, aby za nimi nadążyć - mówi Gazeta.pl Piotr Nowak
Były audytor Nepconu dodaje, że planując audyt, trzeba założyć, ile on potrwa i ilu ludzi potrzeba, żeby go wykonać. - Im byliśmy bliżej audytu w Nadleśnictwie Giżycko, tym więcej napływało do nas wniosków, komentarzy, skarg. O wiele więcej niż się spodziewaliśmy. Zabrakło nam czasu, żeby się ze wszystkim dokładnie zapoznać - mówi Nowak.
I dodaje: - Muszę tu przyznać stronie społecznej przyznać rację. Nie wszystkie materiały przeczytaliśmy dokładnie. Zrobiliśmy to na zasadzie obowiązującego nas w takich przypadkach próbkowania. Zwłaszcza materiały napływające w trakcie trwania audytu były przeglądane pobieżnie. Czytaliśmy wnioski do opracowań, a nie całe opracowania.
Nowak dodaje, że aby dokładnie zapoznać się ze wszystkimi materiałami, audyt musiałby trwać 2-3 tygodnie, a nie kilka dni. - Inna sprawa, że koszt takiego audytu wzrósłby znacząco. Choć Lasy Państwowe może i by było na to stać - mówi były audytor.
Jak podawała strona firmylesne.pl zysk Lasów Państwowych za 2021 r. mógł wynieść 1 mld zł.
Uzależnianie jakości audytów od cen budzi wątpliwość Adama Bohdana z Fundacji Dzika Polska. - Najniższa cena przekłada się na ograniczoną liczbę godzin pracy audytorów, przez co są oni w stanie sprawdzić tylko niektóre zgłaszane uwagi, na dodatek nie zawsze dostatecznie wnikliwie.
Bohdan dodaje, że problemem jest też swoboda w interpretowaniu niektórych sytuacji. - Zgłaszamy skargi i uwagi, ale szczegółowe standardy, według których są oceniane, są wewnętrzną dokumentacją podmiotu audytującego i nie mamy prawa się z nimi zapoznać. Pomimo istnienia tych standardów oceny, możliwe są różne ich interpretacje – te same uwagi są bardzo różnie, uznaniowo oceniane podczas kolejnych audytów.
Czy jednostki certyfikujące byłyby chętne, aby zmienić swoje procedury i podejście? - Żeby coś się zmieniło, wszystkie jednostki akredytujące musiałyby się ze sobą porozumieć na szczeblu krajowym i zmienić podejście do wykonywania ocen leśnych FSC i PEFC - mówi Nowak.
PEFC do kolejny, o wiele bardziej kontrowersyjny standard, o którym piszemy w ostatniej części naszego ekośledztwa.
- Audytorzy z dużym stażem w ciągu ostatnich 20 lat przyzwyczaili się do pracy, która była wystarczająca 15 lat temu. Teraz organizacje społeczne wymagają od nas czegoś innego. To jest nowa jakość, oczekiwania społeczeństwa wzrosły w ciągu ostatnich 2-4 lat - mówi Gazeta.pl Piotr Nowak.
Dodaje, że chciałby, aby uwagi zgłaszane były podczas konsultacji do nowych Planów Urządzenia Lasu, kiedy wszystko można jeszcze zaplanować. - Gro z organizacji już tak robi, ale w wielu miejscach w Polsce oddźwięk społeczny jest minimalny. Niektórzy myślą, że nagłaśniając sprawy w mediach, można więcej załatwić, niż poprzez konstruktywną rozmowę i współpracę. Aby tak było, postawy nie mogą być tylko i wyłącznie roszczeniowe. Nad zmianami – zwłaszcza dotyczącymi lasu i leśnictwa - trzeba ciężko pracować latami. A obywatele naprawdę mają już narzędzia, żeby coś zmienić - mówi Nowak.
Przekazaliśmy pytania dotyczące sporu o las miejski w Gajewie do poprzedniego audytora zajmującego się oceną tego miejsca - SGS Polska. Do dziś nie dostaliśmy na nie odpowiedzi.
Napisz do autora: dominik.szczepanski@agora.pl.