- Od miesiąca rosyjskie wojsko ostrzeliwuje ukraińskie miasta i wsie, zabijając dorosłych i dzieci. Ponad trzy miliony osób uciekło z Ukrainy przed wojną. Ten dramat jest współfinansowany przez import paliw kopalnych. Do Polski i Unii Europejskiej dalej bez przerwy płyną ropa, gaz i węgiel za które każdego dnia wysyłamy setki milionów euro do Rosji. Te pieniądze pozwalają finansować amunicję i sprzęt rosyjskiej armii - mówi Katarzyna Bilewska z Greenpeace.
Jak podaje strona beyond-coal.eu od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę państwa Unii Europejskiej wydały na zakup ropy, gazu i węgla z Rosji ponad 19 mld euro. Twórcy strony w obliczeniach posługują się danymi z Eurostatu i ENTSOGU. Więcej o metodologii pozyskiwania tych danych można przeczytać tutaj >>
Przytaczają również dane za 2021 r. Największe zakupy w Rosji w zeszłym roku zrobili Niemcy, którzy wydali 40,609 mld euro. Drudzy byli Holendrzy (32,753 mld euro), trzeci - Włosi (18,423 mld). Czwarte miejsce w tym zestawieniu zajmuje Polska. W 2021 r. zapłaciliśmy Rosji 15,374 mld euro. 13,375 mld poszło na ropę, 1,403 mld na węgiel, a 596 mln na gaz.
Największy importerzy rosyjskich surowców w UE Gazeta.pl, źródło: beyond-coal.eu
Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę statki z rosyjskimi surowcami regularnie, co kilka dni, wpływają do polskich portów. Niektóre firmy wykorzystały wyprzedaż rosyjskiej ropy i kupiły ją po promocyjnych cenach - pisali o tym dziennikarze Bloomberga. Z ich ustaleń wynika, że taniej rosyjską ropę kupił Shell. A także PKN Orlen - miało to być 700 tys. baryłek ropy Ural, zakupionej na podstawie przetargu. W Polsce pisał o tym SmogLab. - Transakcja została dokonana cztery dni po wybuchu wojny. Potem słuch o tym transporcie zaginął. Znaleźliśmy go już po fakcie. 11 marca wpłynął na statku Waikiki do litewskiego portu w Butinge, gdzie wpływają transporty z ropą do litewskiej rafinerii Orlenu w Możejkach. Ważne jest, że ta transakcja nie dotyczyła kontraktu długoterminowego. Orlen kupił dodatkową ropę po atrakcyjnej cenie. Nie wiemy dokładnie za ile, bo te informacje nie są dostępne - mówi Gazeta.pl Bilewska.
W piątek litewski minister energetyki Dainius Kreivys poinformował, że litewska rafineria Orlenu otrzymała ostatnie dostawy rosyjskiej ropy drogą morską i nie zamierza kontynuować importu z tego kraju.
Koniec interesów z Rosjanami głośno deklaruje również premier Mateusz Morawiecki, ale jak na razie surowce wciąż przypływają do Polski.
W piątek do tankowca Andromeda niedaleko portu w Gdańsku podpłynęli na pontonach aktywiści Greenpeace’u. Na burcie statku napisali białą farbą: „Peace not oil" (z ang. pokój zamiast ropy).
- Premier Morawiecki mówi o zerwaniu z zależnością od sprowadzanych z Rosji paliw kopalnych, jednak do Polski wpłynął właśnie kolejny tankowiec wypełniony ropą, która finansuje wojnę. Trzeba jak najszybciej wprowadzić zakaz importu paliw kopalnych z Rosji - mówi Joanna Flisowska, szefowa działu klimat i energia w Greenpeace.
Dodaje, że zamienianie jego dostawcy surowców na innego nie jest rozwiązaniem. - Czas by rząd zaczął działać. Czas skończyć z finansowaniem rosyjskiego budżetu i odblokować zieloną transformację Polski. To kwestia naszego bezpieczeństwa - mówi Flisowska.
Takich statków, jak Andromeda, było więcej. 14 marca Delta Kapitan, ogromny tankowiec z rosyjską ropą, wpłynął do portu w Gdańsku. Kilkadziesiąt godzin wcześniej wyruszył z Rosji, z portu Ust-Ługa. Orlen do zamówienia się nie przyznał, biuro prasowe Lotosu wydało komunikat, w którym czytamy, że: „uwagi na uwarunkowania i bezpieczeństwo prowadzonej przez spółkę działalności gospodarczej Grupa #LOTOS nie komentuje zdarzeń związanych z zaopatrzeniem w surowce i produkty rafineryjne".
Oprócz Orlenu i Lotosu rosyjską ropę po promocyjnych cenach kupują również prywatne firmy, pośrednicy, którzy mogą ją przetrzymywać, aby później odsprzedać z zyskiem.
Skoro spółki skarbu państwa nie przyznają się do zamówień, Gazeta.pl wysłała zapytanie do gdańskiego portu. Chcieliśmy się dowiedzieć, ile statków, a także jachtów, które wypłynęły z rosyjskich portów od początku wojny, wpłynęło do polskiego portu. - Awizację dotyczącą statków otrzymują podmioty takie jak Urząd Morski, Straż Graniczna, agenci czy dyspozytor Portu Gdańsk. Jest to dokument wewnętrzny, służący koordynacji ruchem statków w porcie (ustalania kolejności wejścia i wyjścia jednostek). Ze względów handlowych nie udostępniamy informacji zawartych w tym dokumencie - odpowiedziała nam Anna Drozd, rzecznika prasowa portu w Gdańsku.
Jak ustaliła Gazeta.pl, kolejne statki są w drodze do Polski. 27 marca do gdyńskiego portu ma wpłynąć statek z Primorska nad Morzem Bałtyckim. 30 marca do portu w Gdańsku ma dotrzeć statek z ropą z Noworosyjska nad Morzem Czarnym. Dwa kolejne, które opuściły ten port, znajdują się w okolicach Cieśniny Gibraltarskiej i Hiszpanii - brakuje jednak informacji o celu ich podróży.
- Premier Morawiecki mówi, że Polska nie może samodzielnie wprowadzić embarga na zakup paliw kopalnych z Rosji. Zasłania się, że to niezgodne z unijnym prawem i za takie coś moglibyśmy trafić przed Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Jeszcze kilka miesięcy temu TSUE nie miało dla polskiego rządu żadnej wartości. Zostaliśmy pozwani za problemy z praworządnością i elektrownię w Turowie. Wówczas konfliktu z TSUE rząd się nie obawiał. A dziś, kiedy trzeba natychmiast przestać importować surowce w Rosji, bo wspierają inwazję Putina, rząd zasłania się unijnym prawem - mówi Gazeta.pl Bilewska.