"Chrust Plus", czyli "gałęziówka" to wcale nie darmowe drewno. Lasy Państwowe podają cennik

W niektórych leśnictwach odnotowywany jest wzrost zainteresowania tzw. "gałęziówką", czyli niewielkimi pozostałościami po prowadzonych w lesie zrywkach. Bez wątpienia duży wpływ na popyt na gałęzie ma niewielka cena, wynosząca zaledwie kilkadziesiąt złotych za metr sześcienny.

O "gałęziówce" znów zrobiło się głośno w ostatnich dniach po tym, jak komunikat w tej sprawie wydało Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Resort przekazał, że na wniosek minister Anny Moskwy Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych przygotowała wytyczne dotyczące wsparcia możliwości nabywania drewna na opał. 

"W praktyce postanowienia Decyzji oznaczają, że drewno najniżej jakości, w pierwszej kolejności może zostać kupione przez lokalnych mieszkańców. W ten sposób Lasy Państwowe starają się przeciwdziałać trendom inflacyjnym i rosnącym cenom energii" - przekazało ministerstwo.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka przypomniał, że "cały czas obowiązuje, za zgodą leśniczego, możliwość zbierania gałęzi na opał".

- W tym roku po rozpoczęciu wojny w Ukrainie i zawirowaniu na rynku energii wzrosły zapytania do nadleśnictw o wskazanie terenu i zgodę na pozyskiwanie drewna opałowego w lokalnych lasach.  Priorytetowo należało zadbać by pierwszeństwo samopozyskiwania drewna miały społeczności lokalne - dodał wiceszef resortu.

Zobacz wideo Chłodna wiosna? „Wciąż jesteśmy powyżej średnich temperatur z ostatnich lat"

"Znaczne ożywienie i zainteresowanie"

- Jeśli chodzi o klasyczne drewno opałowe, które jest przygotowane w postaci stosów, to w zeszłym roku była szansa, że jeśli ktoś przyszedł do nas "z ulicy", mógł nabyć taki surowiec praktycznie od ręki, szczególnie jeśli chodzi o surowiec z gatunków iglastych, które są mniej atrakcyjne ze względu na mniejszą kaloryczność. W tej chwili nawet na to drewno iglaste trzeba czekać, nawet kilka miesięcy. To zainteresowanie jest znacznie większe. To dziennie po kilka, kilkanaście telefonów do każdego leśnictwa - mówi portalowi Gazeta.pl Paweł Kosin, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Daleszyce.

W niektórych leśnictwach rzeczywiście odnotowano większy popyt także na "gałęzie na opał", nazywane popularnie chrustem.

 - "Chrust" to pojęcie nieprecyzyjne, nazwalibyśmy to raczej "gałęziówką" lub "odpadami pozrębowymi". Udostępniamy nabywcy obszar, na którym była prowadzona zrywka, pozyskanie drewna. Na takiej powierzchni pozostają grubsze konary, gałęzie, wierzchołki. Nie jeżdżą już tam ciągniki, nie pracują pilarki. Nabywca sam układa sobie gałęzie, przyjeżdża leśniczy, obmierza surowiec i odpowiednio go wycenia - wyjaśnia Paweł Kosin.

Jak dodaje, "tutaj też pojawiło się znaczne ożywienie i zainteresowanie". - W zeszłych latach były powierzchnie, na które nie było chętnych, w tej chwili trzeba poczekać w zasadzie w każdym leśnictwie. Delikatny szacunek to dwukrotny wzrost. W naszym nadleśnictwie metr sześcienny kosztuje 30 zł za drewno iglaste, za drewno liściaste jest 35 zł - informuje nas rzecznik nadleśnictwa.

Dla porównania, za klasyczne drewno opałowe ułożone na stosach i gotowe do odbioru płaci się ok. 180-200 zł.

- W poprzednich latach zainteresowania praktycznie nie było. Obecnie drewna z gatunków liściastych jest mniej na rynku. Pozyskujemy sosnę ze względu na wywroty po wichurze i ludzie uderzają po każde drewno, jakie można zdobyć, także "gałęziówkę" - potwierdza z kolei rzecznik Nadleśnictwa Brodnica Paweł Prucnal. Cena? 30,7 zł za drewno iglaste, a 36 zł za liściaste.

***

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o: