Rozmowa jest częścią projektu Mateusza Waligóry ''Tatrzańskie' Opowieści'', który Gazeta.pl objęła patronatem. W trakcie wędrówki po wszystkich oznaczonych szlakach Tatr, Waligóra przygląda się przyrodzie, ludziom, zadaje pytania o przyszłość naszych gór. Jego zespół rozmawia z pisarzami, naukowcami, przyrodnikami i przybliża pasjonujące historie tego miejsca.
Prof. Joanna Pociask-Karteczka: Zależy, czy pyta pan o ilość wód, ich jakość, czy dynamikę krążenia, czyli procesy, zachodzące w zlewni.
W szacowaniu wielkości zasobów wodnych wielkością podstawową są opady atmosferyczne. W Tatrach są one bardzo wysokie, należą do najwyższych w Polsce, prawie 2000 mm na rok. Również bardzo wysokie wartości osiąga w Tatrach odpływ rzeczny. W ostatnich dziesięcioleciach zarówno w Tatrach, jak i w całej Polsce, nie obserwuje się statystycznie istotnych zmian opadów w odniesieniu do sumy opadów rocznych. Można zatem uznać, iż ilość wody docierająca do Tatr w postaci opadów atmosferycznych nie zmienia się.
To dane z analizy wieloletniej, począwszy od lat 70. ubiegłego stulecia. O ile w sumie rocznej opadów nie obserwuje się zmian, o tyle zmianom ulega ich rozkład w ciągu roku oraz ich rodzaj. Badania prof. Elwiry Żmudzkiej z Uniwersytetu Warszawskiego wykazały, że maleją opady śniegu w zimie, czyli opady w postaci stałej.
Cieńsza pokrywa śnieżna w zimie w połączeniu z rosnącą temperaturą powietrza powoduje, iż śnieg wytapia się szybciej. Pomiary na stacji meteorologicznej na Kasprowym Wierchu wykazują, iż wzrost temperatury powietrza jest bardzo silny. Z kolei z naszych analiz temperatury powietrza na stacji w Zakopanem wynika, że wzrost średniej temperatury powietrza w okresie od listopada do maja w latach 1971-2007 wynosi ok. 1,4 st. C na 100 lat zaś w przypadku tylko dwóch ostatnich miesięcy półrocza zimowego (kwiecień – maj), w których odbywa się topnienie pokrywy śnieżnej, wzrost ten jest znacznie silniejszy i wynosi prawie 5 st. C na 100 lat.
Pokrywa śnieżna odgrywa istotną rolę w zasilaniu potoków tatrzańskich. Kiedy na wyżynach i nizinach cieszymy się już piękną wiosną, intensywną wegetacją roślin, w Tatrach Wysokich dopiero topnieje pokrywa śnieżna. Odbywa się to stopniowo: wpierw w niskich piętrach klimatycznych, potem w wyższych. Dzięki temu przez całe lato do potoków tatrzańskich dociera woda z topniejących płatów śnieżnych. A stamtąd – do pozostałej części dorzecza Dunajca i w końcu do Wisły. Zatem hydrologiczna rola wieloletnich płatów śnieżnych jest bardzo ważna.
Rzeczywiście, wraz z prof. Adamem Choińskim z UAM w Poznaniu oraz prof. Zenonem Nieckarzem z UJ, przyglądamy się z uwagą długości trwania pokrywy lodowej i zjawisk lodowych na Morskim Oku. Zjawiska lodowe są dobrym wskaźnikiem zmian klimatycznych. Zakłada się, że im jest cieplej, tym lód na tafli jeziora będzie utrzymywał się krócej. I tak faktycznie jest. Jednak zaskakuje nas wielkość zmian. Wyniki naszych analiz zestawiliśmy z innymi obszarami na Ziemi, gdzie podobne zmiany występują i okazało się, iż takich wartości jak w przypadku Morskiego Oka nie znaleźliśmy nigdzie.
Proszę sobie wyobrazić, że czas trwania pokrywy lodowej, czyli czas, kiedy całe Morskie Oko jest pokryte lodem, ulega skróceniu w tempie prawie 10,5 dnia na dekadę. Jezioro zamarza średnio cztery dni później i odmarza sześć dni wcześniej. Wydaje się to zrozumiałe wziąwszy pod uwagę rosnące trendy temperatury powietrza. Jednak w przypadku powstawania i topnienia pokrywy lodowej należy także uwzględniać ciepło zgromadzone w akwenie. Morskie Oko jest bardzo głębokie, ma ponad 50 metrów głębokości, znaczną pojemność. To ogromna ilość wody, ale też magazyn ciepła. Ważne jest to, ile tego ciepła zdążyło się nagromadzić w okresie letnim. Potem to ciepło jest oddawane, co wpływa na dynamikę zjawisk lodowych w jeziorze.
Z badań prof. Mirosława Żelaznego z UJ wiemy, że jakość wody jest najgorsza poniżej zrzutów z oczyszczalni ścieków istniejących przy schroniskach na terenie TPN. Jednak z tego, co wiem, przy schroniskach instalowane są oczyszczalnie coraz nowszej generacji i ufam, że ten niekorzystny wpływ będzie malał. Trzeba też pamiętać, że oprócz źródeł punktowych, do których zalicza się oczyszczalnie ścieków, na jakość wód tatrzańskich oddziałuje także dopływ zanieczyszczeń z atmosfery.
Tak, bo nad Tatry docierają zanieczyszczenia z kominów nie tylko z Polski, ale i Czech, Niemiec oraz innych rejonów. Pamiętajmy, że u nas dominuje cyrkulacja zachodnia. Dawniej w Tatry docierały też zanieczyszczenia ze Śląska i Skawiny, w tej chwili jest ich dużo mniej. Mimo to jednak mineralizacja wód w Tatrach Wysokich należy do najniższych w Polsce i wynosi w niektórych przypadkach zaledwie 20-30 mg/litr. Dla porównania mineralizacja ogólna wody wodociągowej w Krakowie wynosi 500-600 mg/litr.
Radziłabym, aby przed wyjściem na szlak, napełnić butelkę w jednym z tzw. zdrojów wody pitnej TPN w Kuźnicach. To najpewniejsza woda, pochodząca z ujęcia założonego jeszcze przez hrabiego Zamoyskiego w jednym ze źródeł tatrzańskich. Źródeł w Tatrach jest sporo. Oprócz wywierzysk – czyli źródeł o niezwykle dużych wydajnościach, istnieje wiele innych, mniejszych. Niektóre z nich znajdują się przy szlakach turystycznych. Sądzę, że można z nich korzystać, lecz tylko w sytuacji naprawdę kryzysowej.
Za przykład można podać Morskie Oko, do którego wrzucane są monety i inne przedmioty. Turyści ponadto 'dokarmiają" pstrągi, wrzucając różnorodną żywność. Te składniki ulegają rozpuszczeniu, zmieniając skład chemiczny wody. Wspomniana wcześniej niska mineralizacja wód tatrzańskich powoduje, iż są one niezwykle wrażliwe na wszelkie zakłócenia. Niewielki wzrost stężenia jednego jonu może spowodować zaburzenie równowagi ekologicznej i na przykład wzrost lub spadek populacji określonego gatunku organizmów żyjących w jeziorze.
Tak, ze względu na burzliwy przepływ potoków tatrzańskich i w związku z tym dużym stężeniem tlenu, woda posiada zdolność samooczyszczania. Zanieczyszczenia mogą ulec utlenieniu. Wydaje się, że pieszy ruch turystyczny nie wpływa znacząco na jakość wód płynących. Jednak warto dodać, iż ważną rolę w ograniczaniu dopływu zanieczyszczeń do wód tatrzańskich odgrywają toalety znajdujące się przy szlakach turystycznych.
Ważny jest przede wszystkim rodzaj emisji związany z tą zabudową. Dlatego też należy zadbać o zminimalizowanie lub wyeliminowanie emisji m.in. dwutlenku węgla i dwutlenku siarki. Bardzo zasadna jest zatem stopniowa eliminacja palenia węglem lub drewnem w piecach. W przypadku Zakopanego i okolic nie jest to trudne, bowiem okolice te są uprzywilejowane pod względem zasobów ciepła.
Mam na myśli ciepło geotermalne. Niecka Podhalańska, wciśnięta między Gorce i Tatry, jest jednostką geologiczną, w której na głębokości kilku tysięcy metrów znajdują się duże zasoby wód o temperaturze 70-80 st. C. Prace badawcze nad możliwością wykorzystania tych wód prowadził już na początku lat 90. ubiegłego stulecia Instytut Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN. Zaprojektowano i zbudowano wówczas pierwszy doświadczalny zakład geotermalny w Bańskiej Niżnej - Białym Dunajcu, bazujący na dwóch głębokich otworach. Obecnie odwiertów jest o wiele więcej i wody geotermalne są wykorzystywane w celach grzewczych na potrzeby Zakopanego i okolicznych wsi. Wykorzystuje się je także w celach rekreacyjnych w tzw. aquaparkach, których na Podhalu ciągle przybywa.
Woda pozyskana z tak znacznych głębokości (3-4 tys. m) jest bardzo mocno zmineralizowana. Toteż, by m.in. zapobiec korozji urządzeń, z wody tej odzyskuje się ciepło w wodzie słodkiej i ta podgrzana woda słodka wędruje dalej, np. do Bańskiej i części Zakopanego. Zasoby wód geotermalnych na Podhalu są znaczne. Mało tego, Tatry są naturalnym źródłem zasilania Niecki Podhalańskiej. Część opadów przenika bowiem do skał węglanowych w obrębie Tatr i następnie drogą podziemną dociera do znacznych głębokości w obrębie niecki.
Morskie Oko, razem z Doliną Kościeliską, w ujęciu wieloletnim skupiają 50 procent ruchu turystycznego. Druga połowa rozprasza się na inne szlaki. Najwięcej turystów przyjeżdża w lipcu i sierpniu, stąd ten tłok latem. Pytanie podstawowe: co robić? Czy kanalizować ruch turystyczny w dwóch dolinach, czy go rozproszyć? Uważam, że nie powinniśmy, przynajmniej na razie, ograniczać ruchu turystycznego w Tatrach. Jestem natomiast zdania, że gęstość szlaków jest za duża. Oczywiście, gdyby ją zmniejszyć, wówczas mielibyśmy więcej turystów na pozostałych szlakach. To nie są problemy łatwe do rozwiązania.
Mieliśmy dane z badań biologicznych, które wykazały zmiany w populacji drobnych organizmów. Wrzucanie jedzenia do wody, kąpanie się, wypłukiwanie fekaliów pozostawionych w ustronnych miejscach wokół jeziora - te wszystkie niewłaściwe zachowania turystów negatywnie odbijały się na stanie jeziora. Zastanawialiśmy się jak "odciążyć" jego linię brzegową, jak umożliwić swobodną migrację zwierząt. Przy ciągłym ruchu turystów zwierzęta mają ograniczone możliwości dotarcia do wody. Chodziło o to, by chroniąc linię brzegową, pozostawić możliwość dotarcia na Szpiglasową Przełęcz oraz do Czarnego Stawu Pod Rysami. Nie chodziło o limitowanie ruchu, lecz przestrzenną zmianę organizacji. Chętni turyści nadal mogliby dostać się tam, gdzie planowali, ale linia brzegowa byłaby odizolowana od masowego ruchu turystycznego. Propozycja nie spotkała się jednak z żadnym odzewem.
TPN pod względem ruchu turystycznego jest ewenementem. Nie ma drugiego tak małego górskiego parku narodowego na świecie z tak dużym ruchem turystycznym. Według danych przytaczanych przez prof. Włodzimierza Kurka z UJ, czterokrotnie większy park alpejski Écrins odwiedza rocznie zaledwie 600 tys. turystów. Zaś w polskie Tatry co roku przyjeżdża kilka milionów ludzi. To oczywiście powoduje wiele niekorzystnych skutków w środowisku przyrodniczym.
Z drugiej strony, ta przemożna chęć wędrowania jest naturalną cechą człowieka. Wszak jesteśmy gatunkiem homo viator, gatunkiem wędrownym i „pamięć o tym wciąż nosimy w genach, w sercach"– jak pisze Maciej Krupa w jednym ze swoich esejów. A Marek Grocholski, zastanawiając się nad tym, co pcha rzesze ludzi w świat gór, pisze: „Obietnica czegoś, czego chcemy, ale nie wiemy do końca, co to jest. Ludzie wchodzą w ten świat i stają się lepsi […] większość i bardzo często". Tak, góry nie mogą wpłynąć inaczej na człowieka, niż tylko go uszlachetnić. Z gór wracamy lepsi. Każdy powinien mieć taką możliwość, nawet jeśli w Tatry wybiera się jedynie z pobudek czysto snobistycznych. Toteż zasmuca mnie, kiedy ludzie silnie związani z górami, uważający się za lepszych od innych turystów, wypowiadają się o nich lekceważąco.
Już mają. Badania pokazują, że w związku ze wzrostem temperatury powietrza, zmieniają się zasięgi pięter roślinnych. Regiel górny, piętro kosówki, piętro hal - wszystko wędruje do góry. Podnosi nam się górna granica lasu, literatura podpowiada, że o 200-300 metrów. „Tatry zielenieją" – tak już kilkanaście lat temu stwierdził ówczesny dyrektor TPN dr inż. Paweł Skawiński. Tatry mojej młodości to Tatry z przewagą koloru popielatego.
Jeśli ocieplenie będzie postępować tak, jak dotychczas, to za 100-200 lat Morskie Oko może w ogóle nie zamarzać. Jeśli będzie coraz cieplej, lasy będą wędrować coraz wyżej, a obraz Tatr ulegnie zmianie. Zmienią się także procesy hydrologiczne, jak i morfologiczne w zlewniach tatrzańskich. Dynamika obiegu wody jest bowiem inna w zlewniach zalesionych, a inna - na przykład - w zlewniach z przewagą hal. Jednego można być pewnym: klimat Ziemi zmieniał się i będzie się zmieniać, czy tego chcemy, czy nie.
Hołduję poglądowi, iż nawet gdyby nie obserwowano ocieplenia klimatu, każdego z nas powinna obowiązywać troska o stan Ziemi. W związku z tym, powinniśmy stawiać na edukację ekologiczną. Człowiek powinien mniej ranić naszą planetę, zwracać uwagę m.in. na minimalizowanie emisji różnorodnych gazów, stosowanie przyjaznych dla środowiska technologii, minimalizowanie zużycia energii. Lecz to wymaga także powszechnej zmiany sposobu życia i rewizji obowiązującej hierarchii wartości. Tymczasem konsumpcyjny tryb życia powoduje m.in., iż co kilka lat zmieniamy auta, komputery, telefony, itp. Każda drobna rzecz generuje eksploatację zasobów Ziemi, wiele z nich jest nieodnawialnych. To polityka grabieżcy. Pieniądz, zysk i pazerność nie znają granic.
Nam nie pozostaje nic innego, jak budowanie w świecie, który jest obecnie przepełniony eko-izmami, eko-paniką i eko-desperacją, prawdziwej i skutecznej troski o środowisko. Troska nasza powinna przejawiać się w umiarze i oszczędnym trybie życia oraz ograniczeniu konsumpcjonizmu.