CPK chce zniszczyć zielone płuca Śląska. "Mieszkańcy potrzebują opieki psychologa''

Dominik Szczepański
Pociągi mają przejeżdżać przez Palowice z prędkością 250 km/godz. Tory prowadzące do Centralnego Portu Komunikacyjnego przetną park krajobrazowy na kilka części. - Nikt się z nami nie liczy - mówią mieszkańcy śląskiej wsi.
  • Każdy z proponowanych siedmiu wariantów nowych linii kolejowych biegnących przez Śląsk do Centralnego Portu Komunikacyjnego przebiega przez Park Krajobrazowy Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich
  • Część parku nazywana jest Pojezierzem Palowickim, śląskimi Mazurami, zielonymi płucami Śląska
  • W parku występują rzadkie i zagrożone wyginięciem gatunki zwierząt i roślin
  • Przedstawiciele CPK i firmy Egis projektującej inwestycję nie znaleźli do tej pory czasu na przyjazd do Palowic ani, jak twierdzą mieszkańcy wsi, na merytoryczną dyskusję
  • - Ludzie są zagubieni i niepewni przyszłości. Większość potrzebuje opieki psychologa - mówią w Palowicach.
  • To kolejne #EkoŚledztwo. Wcześniejsze znajdziesz tutaj

Do Rybnika, gdzie normy rakotwórczego benzopirenu zostały w 2019 r. przekroczone trzynastokrotnie, jest z Palowic 14 km. Ludzie przyjeżdżają tu odetchnąć z całego Śląska. - W naszym województwie cierpimy na deficyt miejsc cennych przyrodniczo. Stają się dla nas powoli dobrem luksusowym. I teraz chcą nam zabrać kolejne. To czysta arogancja w czasie, gdy wszędzie wokół wyrasta betonowa dżungla - mówi Gazeta.pl sołtyska Palowic, Dominika Baranowicz.  

Park Krajobrazowy Cysterskich Kompozycji Krajobrazowych Rud Wielkich o powierzchni prawie 50 tys. hektarów porastają głównie lasy. Można tu wypocząć nad stawami, pojeździć na rowerze, zatopić się w zieleni, bo w głębi parku nie słychać samochodów.

Nadleśnictwo Rybnik opisuje palowickie lasy jako przeważnie dzikie, minimalnie dotknięte ingerencją człowieka. Wewnątrz utworzyły się rzadkie w skali Europy ekosystemy. Żyje tutaj wymierający motyl osadnik wielkooki i ściśle chroniony europejskim prawem chrząszcz pachnica dębowa. Występują tu bobry europejskie, czaple, bociany czarne, kumaki nizinne, traszki grzebieniaste i wilki, a nadleśnictwo nie upublicznia miejsc, w których rosną rzadkie gatunki roślin.

W każdym z siedmiu wariantów przebiegu kolei łączącej Śląsk z Centralnym Portem Komunikacyjnym tory przecinają park na kilka części i niszczą istniejącą sieć dróg pożarowych, która powstała po tragicznym w skutkach pożarze lasów raciborskich z początku lat 90., jednym z największych w Europie po II wojnie światowej. 

  • Masz temat, którym powinniśmy zająć się w #EkoŚledztwach Gazeta.pl? Chcesz przekazać ważne informacje? Napisz do autora dominik.szczepanski@agora.pl, a skontaktuje się z Tobą. Zapewniamy anonimowość. 

Przebieg tras kolei do CPK przez park krajobrazowy i okolice PalowicPrzebieg tras kolei do CPK przez park krajobrazowy i okolice Palowic fot. Gazeta.pl

Pod koniec maja RDLP w Katowicach informowała, że w tym roku w 143 pożarach spłonęło ponad 110 ha zarządzanych przez nią lasów. W całym poprzednim roku pożarów było 96.

- Nie rozumiem, jak w można chcieć zniszczyć unikalne ekosystemy i duży kompleks leśny w chwili, gdy tyle mówi się o zmianach klimaty, złej jakości powietrza, problemach z dostępem do wody. Nie rozumiem, jak można zaprojektować tory tak, żeby szły środkiem stawu - mówi Łukasz Blinda, mieszkaniec półtoratysięcznych Palowic.

Kolej sprawi, że z Palowic zniknie przynajmniej 10 proc. lasów oraz obszarów zielonych, a tory podzielą istniejącą od przynajmniej 700 lat wieś na pół.

- Uwarunkowania projektowe i geologiczne sprawiają, że w tym przypadku nie ma możliwości wytyczenia przebiegu nieprzecinającego obszaru parku krajobrazowego - poinformował Gazeta.pl Konrad Majszyk, rzecznik prasowy CPK.

To kolejne miejsce, gdzie budowa szprych do nieistniejącego Centralnego Portu Komunikacyjnego zagraża terenom cennym przyrodniczo - w czerwcu pisaliśmy o planach przecięcia torami największego lasu między Warszawą a Łodzią.

Spółka CPK istnieje od 2018 roku, nie przynosi dochodów, a bilans strat wynosi 243 mln zł. Pod koniec 2021 r. zatrudniała 490 osób. Pracownicy CPK zarabiają średnio 13,2 tys. zł brutto. Wciąż nie wiadomo, w którym dokładnie miejscu - i czy ogóle - powstanie lotnisko.

Ekolog i projektant torów. Przed pracą 

- Odkąd usłyszeliśmy o ośmiu szynach i kilkudziesięciu pociągach dziennie, nasze życie wywróciło się do góry nogami. Niektóre z nich mają osiągać prędkość 250 km/godz.- mówi Blinda.

Od kilku miesięcy wstaje wcześnie rano i przed pracą wysyła e-maile - do CPK, do firmy Egis Poland, która opracowuje plany inwestycji dla CPK, do samorządów, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Lasów Państwowych. 

W kwietniu wspólnie z innymi mieszkańcami Palowic przygotował 100-stronicowy dokument zawierający wpływ oddziaływania inwestycji na miejscową przyrodę i same Palowice, a także ponad 400 podpisów osób sprzeciwiających się budowie kolei. 

Wysłał pismo CPK, usłyszał nawet, że wykonał porządną robotę, ale nikt do wsi nie przyjechał. - Zapraszamy ludzi z CPK do Palowic, bo zależy nam na rozmowie. Chcemy im pokazać, co zamierzają zniszczyć. Czasem ktoś odbierze telefon, nawet się umówimy na odwiedziny, ale ciągle przekładają wizytę. Ostatnio z lipca na sierpień. Potem pewnie przełożą na wrzesień, a we wrześniu ogłoszą gotowy plan. Najgorsze jest, że nawet nie krytykują merytorycznie naszych opracowań. Tyle pracy i żadnej odpowiedzi. To podcina skrzydła - martwi się Blinda.

W ciągu kilku miesięcy dowiedział się wiele o projektowaniu linii kolejowych, zagrożonych wyginięciem gatunkach zwierząt i roślin, ochronie cennych siedlisk, pomiarach zanieczyszczeń powietrza i hałasu.

- Grupa mieszkańców Palowic stała się ekspertami w wielu dziedzinach. Niedługo będą mogli bronić doktoraty - żartuje gorzko sołtyska.

- Rzeczywiście zaszła niezręczność, za którą bardzo przepraszamy. Kilka razy przekładaliśmy zaplanowane już spotkania, a wynika to po prostu z dużego obciążenia naszego zespołu, który pracuje nad kilkoma dużymi studiami wykonalności jednocześnie - przekazał Gazeta.pl rzecznik prasowy CPK.

W odpowiedzi na nasze pytania napisał również, że "organizowanie spotkań z mieszkańcami na tym etapie nie jest obowiązkowe ani wymagane przez prawo", a torów w Palowicach będzie cztery lub sześć. 

Przez wieś ma przejeżdżać 120 pociągów dziennie.

Dewastacja wsi i ludzi

Według planów tory zostaną poprowadzone przez dom Blindy.

- Dom budujemy powoli, na ile środki pozwalają. Zaczęliśmy, gdy żona była w ciąży, dziś Aleks ma 11 lat. Wychował się przy betoniarce. Już się wprowadziliśmy, wciąż mamy trochę do zrobienia, tylko nie wiem, czy jest sens, bo w każdej chwili mogą nas stąd wyrzucić. Rodzice mieszkają obok, ocieplili dwie ściany, nie wiedzą, czy dalej ocieplać, czy wymieniać piec. Na starość mają się wynosić? Rozgrywają się u nas tragedie - opowiada Blinda.

Mieszkańcy Palowic obliczyli, że jeśli ziści się najgorszy scenariusz, to kolej i strefy buforowe zniszczą prawie połowę zurbanizowanej części wsi. "Powyższe wskaźniki są porażające, podkreślają jeszcze bardziej dewastacyjny pod względem społecznym, ekologicznym, zabytkowym, infrastrukturalnym i ekonomicznym charakter tej inwestycji. Zaprezentowany udział powierzchniowy powinien dyskwalifikować już na pierwszym etapie prac projektowych ten wariant z dalszego procedowania" - napisali w piśmie do CPK.

Plany kolei CPK przez Pojezierze PalowickiePlany kolei CPK przez Pojezierze Palowickie materiały mieszkańców Palowic

Całkowicie ma zniknąć ulica Woszczyka, co zagrozi mieszkańcom innych ulic, bo to tędy można ewakuować się w razie potrzeby. Tędy przyjeżdżają karetki i straż pożarna. 

Nie wiadomo, co stanie się z zabytkowym kościołem Trójcy Przenajświętszej pochodzącym z końcówki XVI wieku. Pociągi mają jeździć 30 metrów od niego. 

W sumie wyburzyć trzeba będzie 15 domów, 21 budynków gospodarczych, szkołę, nową salę gimnastyczną, wywłaszczyć całkowicie 76 nieruchomości i częściowo 68. 

Mieszkańcy Palowic uważają, że będzie się to równało likwidacji wsi. - Ludzie są zagubieni, nie wiedzą, co zrobić ze swoim podwórkiem. W mojej ocenie większość z nich powinna mieć opiekę psychologiczną - mówi sołtyska Palowic.

Pojezierze PalowickiePojezierze Palowickie fot. archiwum mieszkańców Palowic

Wywłaszczanie na nieludzkich warunkach

Oboje z Blindą proszą, aby nie postrzegać ich jako przeciwników postępu. - Szybka kolej zapewne jest potrzebna, jednak projekty tak głęboko ingerujące w życie społeczeństwa powinny być tworzone racjonalnie - mówią.

Blinda wskazuje, że w okolicy trwa modernizacja istniejącej linii E65 łączącej Katowice ze Zebrzydowicami, po której pociągi mają jeździć z prędkością 160 km/godz. Pyta, czy to nie wystarczy.

W Palowicach boją się wywłaszczeń. - Widzimy, jak CPK zmienia prawo. Rozumiem, mamy pecha, bo ktoś zaplanował tu tory, ale kiedyś mówili o pieniądzach, za które zbudujemy sobie dom w innym miejscu. Teraz mają nam zaproponować równowartość czegoś podobnego w okolicy. Ale od kiedy padło hasło "CPK", to w rejonie nic się nie sprzedaje. Jeśli wypłacą nam pieniądze za działkę, która jest tania, bo nikt jej nie chce, to co my sobie za to zbudujemy? - pyta Blinda.

- Nie wiemy, co nas czeka. Niedawno niedaleko powstawała autostrada A1, ale tam proces wywłaszczeń wyglądał całkiem inaczej. Strategię, którą przyjęło teraz CPK mogę określić jako niegodne traktowanie człowieka - mówi Baranowicz. 

Chodzi o przyjętą na początku czerwca nowelizację ustawy o gospodarce nieruchomościami. Wcześniej wywłaszczeni mogli korzystać z tzw. zasady korzyści, dzięki której rzeczoznawcy wyceniali nieruchomość w sposób korzystniejszy dla poszkodowanego. Po nowelizacji wywłaszczeni mają otrzymać rekompensatę na podstawie wartości rynkowej.

- Chcę wierzyć, że w tym państwie jest jeszcze jakieś prawo. Może to naiwne, ale co mi zostało? To jest nasze miejsce na świecie, dom, który sobie wymarzyliśmy, efekt wieloletniej pracy i mnóstwa wyrzeczeń. Tego się po prostu ludziom nie odbiera. Będziemy bronić naszej małej wioski - mówi Blinda. 

Baranowicz przywołuje sytuację z tegorocznej komisji senackiej. - Pojechaliśmy na nią za własne pieniądze, poświęcając urlopy. Pan Horała zabrał głos na pięć minut przed końcem i wytłumaczył, że skoro zostało mu tak niewiele czasu, to on to szybko załatwi i będzie teraz strzelał do nas jak z karabinu. Jeśli nawet chodziło mu tempo wypowiedzi, to nie potrafię zrozumieć, jak można tak potraktować drugiego człowieka, któremu świat właśnie wali się na głowę - mówi sołtyska Palowic.

Napisz do autora: dominik.szczepanski@agora.pl

Więcej o: