Kryzys gazowy, w którym Europa znalazła się głównie z powodu rosyjskiej inwazji na Ukrainę (oraz naszego uzależnienia od rosyjskich paliw) sprawia, że kraje sięgają po wyjątkowe narzędzia. Obywatele i biznes są zachęcani do oszczędności; kilka państw przygotowuje się do uruchomienia elektrowni na węgiel; Niemcy debatują o przedłużeniu pracy elektrowni atomowych.
Jednym z krajów, które wobec m.in. braku gazu chcą skorzystać ze starych bloków węglowych, jest Holandia. A zużycie gazu i tak spadło tam o 1/3 dzięki oszczędnośćiom - chwalił się na początku lipca tamtejszy rząd.
To sytuacja o tyle paradoksalna, że na terytorium Holandii znajduje się największe złoże gazu w Unii Europejskiej i jedno z największych na świecie. Jak podaje Reuters, można stamtąd wydobyć jeszcze ok. 450 mld metrów sześciennych gazu. Dla porównania w tym roku Polska zużyje ok. 18 mld metrów sześciennych.
Ale od lat wydobycie jest zmniejszane, a w przyszłym roku ma zostać zakończone. Dlaczego? Ponieważ stwierdzenie, że Holendrzy "śpią na gazie" jest w tym wypadku dosłowne. Zasoby gazu leżą pod zaludnionym obszarami w prowincji Groningen. I prowadzone od dziesięcioleci sprawiło, że regularne trzęsienia ziemi niszczą tysiące domów.
Teraz wydobycie na polu gazowym Groningen jest na poziomie z początku działalności w latach 60. i już w przyszłym roku ma zostać zakończone.
W ostatnich latach, wraz ze zmniejszeniem wydobycia, liczba trzęsień ziemi spadła. Jednak i tak w 2021 odnotowano ponad 70 wstrząsów - wynika z danych holenderskiego rządu. Trzęsienia nie są bardzo silne, jednak dochodzi do nich płyto, a w połączeniu z właściwościami gleby - ma to fatalne skutki. Doszło do uszkodzenia tysięcy domów i nawet teraz, mimo planów zakończenia wydobycia, ponad 13 tys. budynków wymaga wzmocnienia.
Dlatego, choć kryzys wymusza oszczędności i dodatkowy import gazu, holenderskie władze są bardzo niechętne, by budzić "śpiącego giganta" - jak czasem nazywane są złoża Groningen. W lipcu Reuters poinformował, że władze rozważają większą eksploatację tylko w sytuacji ostrego kryzysu. Minister Energii Rob Jetten stwierdził, że chodzi o sytuacje gdy brak paliwa może oznaczać zagrożenie życia - np. jeśli w Niemczech zabraknie gazu do ogrzewania szpitali.
To stanowisko potwierdził premier Mark Rutte. Odpowiadając na pytania dziennikarzy przy okazji szczytu UE pod koniec lipca szef rządu Holandii stwierdził, że dodatkowa produkcja gazu w Groningen nie przyczyni się znacząco do obniżenia cen na rynku, co dałoby ulgę obywatelom.
W wypowiedzi cytowanej przez telegraaf.nl Rutte podkreślił, że zwiększenie wydobycia w Groningen to działanie, po które Holandia sięgnie tylko "w ostateczności". Data zamknięcia pola gazowego, wyznaczona na 2023 roku, pozostaje bez zmian - "o ile pozwoli na to sytuacja geopolityczna".