"Dosyć polowania jak hiena na węgiel, kupuję pompę ciepła". Ale to też nie takie proste

- Nie mamy i nie kupujemy - słyszymy na jednym ze składów węgla. - Wszystkiego brakuje - mówi instalator pomp ciepła. Nie wszędzie są takie braki, jednak widać kryzysową sytuację w sektorze ogrzewania. Węgiel jest drogi, podobnie jak inne paliwa, a na zimę najpewniej go zabraknie. Alternatywą - z korzyścią dla środowiska - jest pompa ciepła. Ale branża przeżywa boom i "wszystko, co jest wyprodukowane, się sprzedaje".
Zobacz wideo Niski poziom wody w Wiśle. Nagraliśmy, jak susza wpłynęła na rzekę w stolicy

W branży ogrzewania i opału czuć kryzys. Dzwonimy do kilku składów węgla i firm montujący pompy ciepła.

Toruń: - Ekogroszek jest, za 3500 zł za tonę. Grubego węgla nie ma. Oczywiście, że sprowadzany, nasze kopalnie to wie pan...

- Mamy sporo zamówień na pompy ciepła. Ale sa problemy. Po pierwsze - kwestia dostępności. Jeśli klient chce urządzenie, które będzie za pół roku - to będzie musiał tyle poczekać. Ale jeśli mamy dany model na magazynie - a magazyn jest pełny - to możliwy będzie montaż i za miesiąc. Niektóre marki zgłaszają, że zaczynają się u nich problemy z dostępności i np. nie przyjmują zamówień na wcześniej niż marzec.

Poznań: - Węgla nie mamy i nie kupujemy. Dlaczego? Jako skład nie kupuje się na 10 ton czy 15, tylko setki. A to wielkie pieniądze przy obecnych cenach. Nie wiem, co się będzie działo we wrześniu. Ludzie pytają, szukają tańszego węgla. Rządowa dopłata - 3 tys. zł - pewnie części gospodarstw pomoże, ale to i tak nie pokryje wzrostu cen w porównaniu do tych sprzed roku

- Jak z dostępnością pomp ciepła? Wszystkiego brakuje, niczego nie ma, na wszystko trzeba czekać. Z montażem jeszcze nie tak źle, ale brakuje urządzeń, części. 

"Mam dosyć polowania jak hiena na węgiel"

To sytuacja w wybranych firmach. Ale podobnie jest w całej Polsce. Węgla w wielu miejscach nie ma, a jeśli jest - to drogi. Teoretycznie ekogroszek kupić można po "starej" cenie ok. 1000 zł za tonę w sklepie internetowym państwowego PGG. Ale to udaje się nielicznym, wymaga czasu, wiedzy i szczęścia - o czym więcej przeczytacie w artykule "Kupowałam teściowej ekogroszek w PGG. Emocje jak w Vegas - gwarantowane".

Pompy ciepła to alternatywa dla kotłów na węgiel, drewno czy gaz. Wcześniej myślano o nich głównie jako o czystym, ekologicznym rozwiązaniu - nie wymagają żadnego opału, więc nie emitują ani zanieczyszczenia powietrza, ani dwutlenku węgla. W obliczu drogich i trudno dostępnych paliw stają się po prostu alternatywą dla pieców.

"Żegnam grupowiczów, mam dosyć polowania jak hiena na węgiel. Zamówiłem pompę ciepła" - to wpis, który jeszcze w kwietniu opublikowała jedna z osób w facebookowej grupie wsparcia w zakupie węgla od PGG. Wpisów dot. pomp ciepła jako źródeł ogrzewania jest tam więcej. Co prawda wymiana pieca węglowego na pompę ciepła nie jest taka prosta - wymaga zmian w instalacji, najlepiej ogrzewania podłogowego, budynek powinien być ocieplony. Chętnych na takie źródło ciepła, tak czy siak, nie brakuje - wręcz przeciwnie. Popyt jest tak duży, że zakup i zainstalowanie pompy ciepła w tym roku może być nie prostsze od zakupu węgla. Co o sytuacji mówią eksperci?

Boom na pompy ciepła

- Możliwe, że mimo wszystko łatwiej jest teraz kupić węgiel niż pompę ciepła wraz z podłączeniem instalacji. Biorąc pod uwagę z jednej strony duży popyt, z drugiej - braki na rynku, to sprzedaje się wszystko, co się wyprodukuje - powiedział nam Paweł Lachman, prezes Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła.

W jego ocenie można powiedzieć, że w ostatnim czasie zainteresowanie pompami ciepła "wystrzeliło". - Nie tylko w Polsce, ale  i w całej Europie, w odpowiedzi na skutki wojny w Ukrainie. Już wcześniej były ważnym elementem Zielonego Ładu, ale teraz jest jeszcze większa presja. Pompy ciepła stały się silną odpowiedzią UE na broń gazową Putina. W ciągu 5 lat planowane jest podwojenie tempa  montażu pomp ciepła w Europie, a zgodnie z planem RePowerEU z maja 2022 w 2029 planowany jest zakaz sprzedaży samodzielnych kotłów na paliwa kopalne - wyjaśnił. 

Skąd boom na pompy ciepła? Lachman widzi trzy główne przyczyny, związane z jednej strony ze skutkami rosyjskiej inwazji na Ukrainę, z drugiej - z polityką klimatyczną:

- Zmieniło się podejście do kotłów gazowych - gaz ziemny pochodzi w dużej mierze z Rosji lub innych krajów niekoniecznie demokratycznych. Druga kwestia to promocja cenowa. Ceny energii elektrycznej nie wzrosły aż tak bardzo jak paliw. Opał - węgiel, drewno, pellet - podrożały o 100 proc. lub więcej. Gaz także podrożał znacznie - o ok. 50 proc., ale podwyżkę ograniczył spadek VAT-u z 23 do 0 proc.. Po trzecie zdecydowana większość państw w Unii Europejskiej mocno stawia na pompy ciepła. W Niemczech planują zwiększyć montaż pomp ciepła do ogrzewania budynków ze 150 tys. w 2021 roku do ponad 500 tys. w roku 2024. 

Polska także jest wśród państw ze stale rosnącą liczbą zainstalowanych pomp ciepła. Według danych organizacji branżowej, jeśli utrzyma się trend z I kwartału, to w całym roku będziemy mieli mniej więcej dwukrotny wzrost liczby sprzedanych pomp ciepła w Polsce - do poziomu ponad 150 tys. sztuk. To oznaczałoby, że co czwarte sprzedane w 2022 roku urządzenie grzewcze to pompa ciepła.

- Wielu producentów mogłoby sprzedaż nawet potroić - gdyby mieli produkty. Ale z wielu powodów związanych m.in. z przerwanymi w czasie pandemii łańcuchami dostaw są braki - podkreślił Lachman i dodał, że podaż w kolejnych latach będzie się zwiększać - Patrząc na plany i zapowiedzi dużych producentów ws. budowy fabryk w Polsce, to w 2025 r. będzie w Polsce produkowanych 500-600 tys. pomp ciepła rocznie. 

Branża: węgla zabraknie

Największym problemem z węglem jest obecnie zaporowa dla wielu cena. Według badania przeprowadzonego w lipcu dla "Gazety Wyborczej" na próbie 112 składów węgla, w większości województw ponad połowa firm - czasem znacznie więcej - ma w tej chwili węgiel w sprzedaży. Najgorzej wypadły województwa wielkopolskie i podkarpackie, gdzie tylko 12,5 proc. składów miało węgiel. 

Jednak najtańszy węgiel na składach kosztuje ponad 2 tys. zł za tonę, a ekogroszek potrafi kosztować znacznie ponad 3 tys. zł. Przez zaporowe ceny - i obietnicę rozwiązań ze strony rządu - wielu wstrzymuje się z zakupem. To "kumulujący się popyt" - mówił we wtorek w Sejmie Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla. Dodał, że w pewnym momencie może zacząć się "szturmowanie" składów, m.in. po otrzymaniu zapowiadanego przez władze dodatku wysokości 3 tys. zł. Ale węgla nie będzie dość.

- Spodziewamy się zderzenia spiętrzonego popytu ze znacząco mniejszą podażą. Detaliczne ceny węgla są między 2,5 tys. a 4 tys. zł. Zapasy na składach są zatrważająco niskim poziomie. Jak wyliczyliśmy, to ok. 300 tys. ton, gdy w normalnych warunkach o tej porze roku zapasy sięgały 2 mln ton węgla

- mówił. Według zaprezentowanych przez Horbacza wyliczeń w sezonie grzewczym może zabraknąć ok. 2,5 mln ton węgla opałowego dla gospodarstw domowych - z potrzebnych ok. 9 mln ton. Ze sprowadzanego drogą morską węgla po odsianiu zostaje maksymalnie 20 proc. grubszych sortymentów. A więc np. z 4,5 mln ton sprowadzanych przez PGE i Węglokoks może zostać 900 tys. ton węgla opałowego, wyliczał.

- Pierwszą ofiarą tego, co się dzieje, będzie jakość powietrza. Bardzo się tego obawiamy, bo mam wrażenie, że branża zrobiła dużo, że ta jakość się poprawiała. Przy obecnych cenach istnieje realne ryzyko, że segregacja będzie na śmieci palne i niepalne. Kolejną ofiarą będą gospodarstwa domowe. W lutym tego roku ceny było w granicach 1000-1400 zł i już wtedy ponad 30 proc. gospodarstw domowych ogrzewających się węglem wydawało 10 proc. swoich dochodów na jego zakup. W tym roku może to być ponad 70 proc.

- powiedział i dodał, że w Wielkiej Brytanii gospodarstwa domowe wydające 10 proc. lub więcej budżetu domowego na wszystkie potrzeby energetycznie są klasyfikowane jako ubogie energetycznie.

Przedstawiciel branży podkreślił, że składy węgla wcale nie czerpią "nadzwyczajnych zysków". Jak wyliczał, ceny węgla w porcie to 1800-2200 złotych netto za tonę. To - jak stwierdził - cena półproduktu, bo węgiel trzeba jeszcze odsiać. Do palenia w piecach zostają grubsze sortymenty, a miał można sprzedać m.in. do ciepłowni. Uwzględniając straty po odsianiu, koszty transportu i podatku - koszt węgla na placu to 2600-3500 złotych brutto za tonę.

Węgiel jest drogi, ale pompa to duża inwestycja

Zatem gospodarstwo potrzebujące pięciu ton węgla na zimę zapłaci za niego, w zależności od ceny, między 13 a 17 tys. zł. Nawet dwa lub trzy razy więcej, niż w poprzednich latach. 

Według szacunków pokazanych przez Lachmana, roczny koszt ogrzania 160-metrowego domu węglem będzie wynosić od 12 do ok. 16 tys. zł. W przypadku kotła gazowego oraz na kawałki drewna to ok. 7 tys. zł. Zdecydowanie najtańszą opcją jest przy tych założeniach pompa ciepła. W zależności od rodzaju urządzenia i instalacji grzewczej to od 3,3 do ok. 5 tys. zł. W budynku poddanym termomodernizacji koszty każdego źródła ciepła są niższe - z podobnymi proporcjami.

Zatem w jednym roku zamiana pieca węglowego na pompę ciepła może przynieść od kilku do (w przypadku najmniej sprawnych kotłów) kilkunastu tysięcy złotych oszczędności. W połączeniu z panelami fotowoltaicznymi można dodatkowo obniżyć koszty energii elektrycznej, którą wykorzystuje pompa. Problem w tym, że duży jest koszt początkowy.

Dokładny koszt instalacji pompy ciepła do ogrzewania domu zależy od wielu czynników, od rodzaju pompy po sposób ogrzewania. Przeciętnie to być od niespełna 30 do ponad 50 tys. zł w średniej wielkości budynku. W tym mają jednak pomagać rządowe programy.

Jak wymienił Lachman, dofinansowanie zakupu pompy ciepła jest przewidziane z kilku rządowych programach. - W programie Czyste powietrze poziom dofinansowania to do 45 proc. plus ulga termomodernizacyjna. Dla tych, którzy załapią się na to dofinansowanie, zostaje ulga termomodernizacyjna, a więc realne zmniejszenie kosztów o 32 proc. Program Moje ciepło wspiera pompy ciepła z  budynkiem z lepszym standardem energetycznym niż aktualne wymogi WT 2021. Poziom wsparcia nie jest tam duży, ale wystarczający, żeby zachęcić do takiej inwestycji. Szczególnie razem z fotowoltaiką, co jest najbardziej opłacalnym kosztowo rozwiązaniem i pozostanie nim, nawet jeśli koszty energii elektryczne pójdą do góry - wyjaśnił.

Wysoki koszt instalacji sprawia, że pompa ciepła nie przyniesie szybciej oszczędności - przeciwnie, wymaga sporych środków. Ale przy utrzymujących się wysokich cenach paliw oraz wykorzystując dofinansowanie, zamiana pieca węglowego na pompę ciepła może zwrócić się w mniej niż 10 lat.

Więcej o: