Setki śniętych ryb, martwe bobry, szkody dla ekosystemu trudne do oszacowania - to obraz katastrofy ekologicznej na Odrze. Według informacji niemieckiej telewizji RBB w próbkach wody z Odry wykryto rtęć. Odczytana wartość jej stężenia była tak wysoka, że test trzeba powtórzyć. Jednocześnie stacja zaznacza, że nie jest jeszcze pewne, czy to właśnie rtęć przyczyniła się do zgonów ryb, które od wielu dni można obserwować w Odrze. GIOŚ zaprzecza tym doniesieniom.
- Jestem wstrząśnięta i bardzo zaniepokojona śmiercią ryb w Odrze. Zanosi się na katastrofę ekologiczną - powiedziała ministerka środowiska i polityczka Zielonych Steffi Lemke w wywiadzie dla Redaktionsnetzwerk Deutschland (RND).
Ze strony niemieckiej spływają słowa krytyki pod adresem Polski. Minister środowiska Brandenburgii Axel Vogel skarżył się, że od strony polskiej brakuje informacji na temat tej sytuacji. Również rzecznik Ministerstwa Środowiska Niemiec przyznał, że wymiana informacji pomiędzy Polską a Niemcami nie zadziałała. W Niemczech mnożą się zarzuty przeciwko Polsce w sprawie zatrucia Odry toksynami. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Krajowy Urząd Kryminalny w Brandenburgii.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
- Spodziewam się, że - jeśli okaże się, że wina leży po stronie polskiej - Niemcy wystąpią o gigantyczne odszkodowanie. Doszło do zanieczyszczenia wspólnej rzeki na niewyobrażalną skalę. Koszt naprawy poniesiemy wszyscy, ponieważ instytucje będą wszczynać programy naprawcze z naszych pieniędzy. Ekosystem to nie jest kilka gatunków, ale cały układ. Jego naprawa, o ile w ogóle się to uda, potrwa wiele dekad i pochłonie miliony. - mówi "Wprost" Karol Ciężak z Towarzystwa na Rzecz Ziemi.
Ekspert uważa, że winny zanieczyszczeniom jest jeden z dużych zakładów przemysłowych. W obrębie Odry działa ich kilka. Oświadczenie w tej sprawie wydały już dwa przedsiębiorstwa, które odcięły się od plotek, jakoby miały być odpowiedzialne za zanieczyszczenia. Zrobiła to ZAK Grupa Azoty oraz producent papieru firma Jack-Pol.