- Tutaj nie śpiewa żaden ptak (...) Nie ma w odrze żadnej wydry, bobra. Nic nie pływa, poza martwymi rybami (...) To jest armagedon - mówił na antenie TVN24 burmistrz Krosna Odrzańskiego Marek Cebula.
Jak zaznaczył, już teraz istnieje ryzyko zagrożenia epidemicznego. - Leżą na brzegu truchła ryb, które nie są wyzbierane i będą z rzeki wypływały - mówił, pokazując zdjęcia martwych ryb. Podkreślił, że to sytuacja niebezpieczna dla ludzi, zwierząt, życia i zdrowia. - Patrzymy w milczeniu, jak Odra umiera (...) Oczekujemy informacji, co mamy robić, jak działać, by nasi mieszkańcy byli bezpieczni - dodał.
Część ryb leży w szuwarach, część jest porywana przez zwierzęta domowe, bądź dzikie i niesiona w szuwary i na nabrzeża. Również ryby wypływają z dna rzeki. Wystarczy zakręcić kilka razy łódką z motorowym silnikiem i okazuje się, że wypływają kolejne martwe ryby
- zaznaczył.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Do zanieczyszczenia Odry odniósł się także na antenie TVN24 klimatolog, profesor Bogdan Chojnicki. W jego ocenie tony śniętych ryb w Odrze wskazują "na poważną katastrofę ekologiczną w drugiej największej rzece w Polsce".
Jego zdaniem system nadzoru chemicznego w ogóle nie działa, skoro zanieczyszczenia są wykrywane tylko w sposób przypadkowy albo przez osoby, które (...) są hobbystycznie zainteresowane wodami powierzchniowymi".
Policja uruchomiła specjalny numer (600 940 690), pod który mogą zgłaszać się osoby, które posiadają informacje o możliwym zatruciu Odry. "Gen. insp. Jarosław Szymczyk wyznaczył nagrodę w wysokości 1 mln zł za wskazanie osoby odpowiedzialnej za zanieczyszczenie rzeki Odra lub posiadającej istotne informacje mogące doprowadzić do ustalenia sprawców!" - piszą funkcjonariusze.
Sytuację na Odrze monitoruje także lubuska policja.
Państwowy Instytut Weterynaryjny przebadał siedem gatunków ryb i wykluczył rtęć jako powód ich śnięcia w Odrze. "Czekamy na wyniki badań kolejnych substancji" - poinformowała szefowa resortu klimatu i środowiska, Anna Moskwa.
Nieco więcej informacji o przebiegu badania przekazała wcześniej Joanna Kokot-Ciszewska, lubuska wojewódzka lekarz weterynarii. Jak poinformowała, badania prowadzone są w trzech ściśle określonych kierunkach możliwych przyczyn zatrucia. "Są to metale ciężkie, pestycydy chloroorganiczne oraz polichlorowane bifenyle" - wyjaśniła. Joanna Kokot-Ciszewska podkreśliła także, że próbki do badań będą pobierane systematycznie. - Próbki są pobierane codziennie i eskortowane przez policyjne konwoje do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach - mówiła.
Więcej na ten temat pisaliśmy w materiale poniżej: