Od końca lipca na Odrze znajdowane są tysiące martwych ryb. Rząd zareagował z opóźnieniem i wciąż nie wiadomo, co jest przyczyną zatrucia rzeki. Nie jest więc też jasne, kto odpowiada za tę katastrofę ekologiczną.
Zanieczyszczenie Odry zaburza jednak nie tylko ekosystem. W tarapaty popadły przedsiębiorstwa, które były uzależnione od rzeki, jak wypożyczalnie kajaków, smażalnie ryb, ośrodki agroturystyczne, a także rolnicy. Ze względu na zatrucie stracili klientów i odnotowują teraz poważne straty - pisze Business Insider. Przedsiębiorcy zawiązali więc Koalicję mostów nadodrzańskich, by wymusić na rządzie zdecydowane działania.
Jeśli uda się zidentyfikować winnego, poszkodowani przedsiębiorcy będą mogli domagać się naprawienia szkody od sprawcy zatrucia - tłumaczą prawnicy, których przepytał BI. Dodatkowo będzie trzeba oszacować ostateczne skutki katastrofy na Odrze, by mówić o konkretnych sumach odszkodowania. Rekompensata oprócz szkód może też obejmować korzyści, które poszkodowany mógłby uzyskać, gdyby nie wyrządzono mu szkody.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
Istotny jest moment ustalenia winnego zatrucia, bo od niego liczone będzie przedawnienie. Te wynosi trzy lata, chyba że zanieczyszczenie zostanie uznane za przestępstwo - wówczas okres ten rośnie do 20 lat. Część odszkodowania może zostać wypłacone z polisy ubezpieczeniowej, ponieważ podmioty, które ingerują w środowisko, najczęściej ubezpieczają się na takie sytuacje, jak ta na Odrze.
Oprócz winnego zatrucia przedsiębiorcy będą mogli się domagać odszkodowania od Skarbu Państwa na podstawie art. 417 Kodeksu cywilnego. Państwo może zostać pozwane za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej.
- Wydaje się, że Skarb Państwa ponosić będzie odpowiedzialność za opieszałość, czyli brak działań w odpowiednim czasie, które zmniejszyłyby rozmiar szkody. Takim działaniem jest na pewno poinformowanie mieszkańców o zagrożeniu np. przez alerty Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Mieszkańcy, mając odpowiednią wiedzę, mogliby w porę zapobiec szkodzie lub co najmniej ją zmniejszyć - mówi dla BI Michał Dziedzic, ekspert od prawa ubezpieczeń w Kancelarii Klisz i Wspólnicy.
Wysokość odszkodowania może być niewielką kwotą, ale może też sięgnąć kilku milionów. Pierwszy przypadek może dotyczyć drobnego transportu wodnego, na większe rekompensaty mogą liczyć rolnicy, którzy korzystali z rzeki do nawadniania pól uprawnych.
O odszkodowania byłoby łatwiej, gdyby prezydent na wniosek rządu ogłosił stan wyjątkowy. W takim wypadku jednak obejmowałoby tylko wyrównanie straty majątkowej za wprowadzenie stanu klęski.