Lato, czyli sezon na katastrofy. Kryzys klimatyczny uderza od Chin po Europę

W Longquan w Chinach z lokalnego rezerwuaru została tylko kałuża. W Opolu w ciągu doby spadło 103 mm deszczu - więcej, niż wynosi miesięczna norma. Co łączy te, pozornie przeciwne, sytuacje na odległych krańcach świata? Kryzys klimatyczny, który sprawia, że lato stało się sezonem kataklizmów: fal upałów, powodzi, suszy.
Zobacz wideo Niski poziom wody w Wiśle. Nagraliśmy, jak susza wpłynęła na rzekę w stolicy

O suszy w Polsce piszemy już od wiosny - w maju mieliśmy ekstermalne zagrożenie pożarowe i kiepskie perspektywy na kolejne tygodnie. Wisła regularnie ociera się o rekordowo niski stan wody, podobnie jak inne rzeki w Polsce. I Europie. A także Chinach czy USA.

Ekstrema pogodowe zdarzały się zawsze. Ale teraz zmiany klimatu napędzają susze, ulewy i huragany. Na półkuli północnej - od Chin, przez Europę po Amerykę - widzimy to szczególnie latem. I dostrzegamy, że nie jesteśmy przygotowani na tę nową rzeczywistość. 

Jak nie susza, to powódź

Nie bez powodu o problemie suszy wiele zaczęło się mówić już wiosną. A właściwie - to wcale nie przestał on być aktualny. Bo susza jest w Polsce nie jednorazową katastrofą, a chronicznym problemem. Już wiosną brakowało wody m.in. przez to, że zima była dość ciepła i bezśnieżna. Później upały i długie okresy bez deszczu trafił na podatny - w negatywnym znaczeniu - grunt. 

Nie znaczy to, że od maja deszczu nie mieliśmy w ogóle. Widać to choćby po ostatnich dniach - na zachodzie Polski pogoda była deszczowa, a wręcz ulewna. W Opolu spadło w ciągu doby 103 mm deszczu. To o 1/5 więcej niż wynosi miesięczna (!) norma opadów dla sierpnia. Tyle że - co powtarzają eksperci - takie ulewne opady wcale nie poprawiają sytuacji w suszy. Żeby ją łagodzić, szczególnie w długim terminie, potrzebne są łagodne i długotrwałe deszcze. Ulewa spływa po wyschniętej ziemi, nieraz prowadząc do erozji. Może dochodzić do powodzi błyskawicznych. A później woda w większości spływa do rzek (bo brakuje nam dobrej retencji) i do morza, a wilgoć w glebie oraz zapasy wód gruntowych pozostają na niskim poziomie.

Ten paradoks widać choćby na mapach z alertami IMGW. Jak informuje sam Instytut, powtarzają się sytuacje, że dla tego samego obszaru wydawane są ostrzeżenia o suszy hydrologicznej oraz możliwym wezbraniu w rzekach. Jednak te podwyższone stany szybko mijają. Jak widać na poniższym wykresie IMGW, mamy rekordową w ciągu ostatnich lat liczbę stacji pomiarowych na rzekach ze szczególnie niskim przepływem. Niski stan wody i wysoka temperatura mogły przyczynić się do katastrofy na Odrze. 

embed

Ten sam scenariusz powtarza się w Polsce prawie co roku. Po bezśnieżnej zimie przychodzi ciepła, sucha wiosna i mamy przepis na suszę. W 2020 roku spaliły się połacie (zazwyczaj podmokłego) Biebrzańskiego Parku Narodowego. W 2021 roku sąsiednie Niemcy mierzyły się z gwałtowną powodzią, a w Polsce regularnie dochodziło do gwałtownych ulew i podtopień. 

Gorąco jak nigdy

Lato przyniosło fale upałów m.in. w Europie czy obecnie w Chinach. Biorąc pod uwagę temperaturę tylko na lądach, lipiec 2022 był najgorętszy w historii pomiarów. 

Jak wylicza serwis carbonbrief.org, absolutne rekordy temperatury padły w Wielkiej Brytanii - po raz pierwszy odnotowano tam ponad 40 stopni Celsjusza. Jak sprawdzili naukowcy, takie upały na Wyspach byłyby "skrajnie mało prawdopodobne", gdyby nie wywołane przez człowieka zmiany klimatu. Wyjątkowo gorąco było wtedy także we Francji, Niemczech, Holandii i Belgii. Także rekordy temperatury padły w Stanach Zjednoczonych. W Japonii lipcowa fala upałów została określona jako "najgorsza w historii kraju". 

To wciąż "łagodna" fala upałów w porównaniu do tej w dorzeczu rzeki Jangcy w Chinach. Tam trwa ona już dwa miesiące. Temperatura sięga nawet 45 stopni w ciągu dnia, a bywa, że w nocy nie spada poniżej 34. Mówi się już o "najgorszej fali upałów" w historii obserwacji. 

W Indiach i Pakistanie upał przyszedł wyjątkowo szybko. Marzec był najgorętszy od ponad 120 lat. Uderzyło to w rolnictwo i spotęgowało problemy z żywnością, wywołane rosyjską inwazją na Ukrainę. 

To kolejne z rzędu takie lato. W ubiegłym roku fala upałów na zachodzie Ameryki Północnej pobiła rekordy temperatury. W Kanadzie odnotowano niemal 50 stopni Celsjusza, w dotknięte ekstremalną temperaturą obszary szybko padły ofiarą pożarów. Według badaczy z World Weather Attribution, to zjawisko byłoby "praktycznie niemożliwe" bez zmian klimatu.

Rzeki bez wody

Fale upałów, wraz z innymi czynnikami, przekładają się na susze. W Chinach brakuje wody w rzekach i zbiornikach. Cierpi na tym przyroda, mieszkańcy i rolnictwo. Ale konsekwencje są globalne. Mniejsze plony oznaczają wyższe ceny żywności. Nawet, jeśli danego produktu nie kupujemy z Chin, to i tak jego brak tam może oznaczać, że będzie droższy w Europie.

Tym bardziej, że i tutaj upały i nieregularne opady powodują suszę najgorszą nie od lat, a od wieków. Większa część Unii Europejskiej jest objęta ostrzeżeniem dotyczącym suszy. We Włoszech czy Francji już wiadomo o ogromnych stratach w rolnictwie. W tym drugi kraju susza dodatkowo napędza kryzys energetyczny, bo trudniej jest chłodzić elektrownie atomowe. 

W USA problemem są także powodzie. Jak opisuje "The Guardian", lato tego roku przyniosło w niektórych stanach "ekstremalne" opady (podczas gdy inne dalej mierzą się z suszą i pożarami). W Kentucky ulewy, powodzie i osuwiska na początku sierpnia zabiły 37 osób. W słynnej Dolinie Śmierci w ciągu trzygodzinnej ulewy spadło tyle deszczu, ile normalnie odnotowuje się przez rok. Dziennik podsumowuje, że w ciągu 11 dni doszło do czterech ulew klasyfikowanych jako tysiącletni deszcz - czyli tak silnych, że statystycznie zdarzają się raz na tysiąc lat.

Sezon katastrof

Wszystkie obserwowane teraz zmiany klimatu dzieją się na planecie, którą podgrzaliśmy o 1,2 stopnia Celsjusza. To znaczy, że wciąć jesteśmy poniżej uznawanej za względnie bezpieczną wartości 1,5 stopnia. Możemy spodziewać się dobicia do niego w ciągu około dekady. Jeśli nie przestaniemy jak najszybciej spalać węgla, ropy i gazu, to ten sufit zostanie przebity i będziemy zmierzać w stronę 2 stopni ocieplenia i więcej. 

O ile dalej na północ te klęski są w jakimś stopniu sezonowe, o tyle w krajach tropikalnych trudno o przerwę. Na wschodzie Afryki mieszkańcy mówią, że ich pogoda to albo susza, albo powódź.

Na początku sierpnia "Washington Post" zaczął serię artykułów dotyczących ekstremalnych zjawisk związanych ze zmianami klimatu. Jak napisała redakcja: lato zmieniło się z okresu wakacyjnego wypoczynku w sezon katastrof. 

Do ulew, suszy, upałów i innych skutków zmian klimatu możemy - i musimy - się przystosowywać. ONZ-owski panel naukowców opublikował w tym roku raport, w którym skupia się właśnie m.in. na adaptacji do zmian klimatu. Jednak adaptacja ma swoje granice i żeby mogła być skuteczna, to jednocześnie trzeba jak najszybciej zatrzymać zmiany klimatu.

Więcej o: