- Trzeba w tej chwili palić wszystkim, oczywiście poza oponami - mówił Jarosław Kaczyński, odnosząc się do problemów przed zbliżającym się sezonem grzewczym. Polacy ewidentnie nie potrzebują takiej zachęty, widząc braki na rynku i wysokie ceny węgla.
Problemy z węglem zaczęły się już wiele miesięcy temu w związku z wojną i embargiem na rosyjskie paliwo. Rząd uspokajał i powtarzał, że nie ma potrzeby kupować ekogroszku za wysoką - wtedy - cenę prawie 3000 zł, bo do sezonu grzewczego sytuacja się poprawi. Za nami pierwsze noce z temperaturą w okolicy zera stopni, a o opał jest nie łatwiej, a trudniej.
Kupowanie od PGG i innych polskich spółek jest trudne, a do tego coraz droższe. Wcześniej rząd chciał, żeby każdy mógł kupić węgiel za niespełna tysiąc złotych, trochę więcej niż w ubiegłym roku. Teraz, po ostatnich podwyżkach, za tonę ekogroszku z PGG trzeba dać już ok. 1700 zł. To wciąż okazja w porównaniu do prywatnych składów węgla, które sprzedają ekogroszek za nawet 3500-4000 zł za tonę.
Trudno się dziwić, że osoby, które nie mają jeszcze opału na zimę, szukają innych rodzajów opału. Nawet na forach dot. zakupu węgla łatwo trafić na wpisy: "A wy jaką macie alternatywę na brak ekogroszku?". Takich alternatyw - mniej i bardziej egotycznych - jest sporo, co widać na forach i serwisach ogłoszeniowych. - Widać na rynku panikę. Wielu ludzi jest przerażonych nadchodzącym sezonem grzewczym i zbiera wszystko, co ma jakąkolwiek wartość opałową - mówi nam Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego.
Po przejrzeniu ofert na serwisach społecznościowych i ogłoszeniowych widać, że jednym z najpopularniejszych paliw stały jest po prostu drewno. Cena to kilkaset (od 300 do 800, m.in. w zależności od gatunku) za metr przestrzenny, czyli przecięcie około pół tony drewna. To znacznie taniej niż ekogroszek, jednak drewno jest mniej wydajnym paliwem - trzeba spalić go znacznie więcej, żeby uzyskać tyle samo ciepła.
W serwisach pojawiają się też oferty wątpliwe lub nawet potencjalnie nielegalne. Duże serwisy zapewniają, że usuwają oferty niezgodne z prawem (jak niesławny "gumowy ekogroszek"), pełno ofert można znaleźć za to w serwisach społecznościowych. W ofertach: lakierowane klepki z parkietu, deski z rozbiórki domu, stare drzwi, płyty z mebli. Niektórzy taki "opał" oddają za darmo, inni sprzedają nawet za kilkaset złotych. Tymczasem lakierowane czy impregnowane drewno, czy płyty z mebli to odpady, których spalanie może być szkodliwe. Zawarte w farbach i lakierach substancje chemiczne są uwalniane i mogą je wdychać i sąsiedzi, i domownicy.
Ogłoszenia z drewnem na opał Fot. Facebook
Są też oferty sprzedaży drewna "na pniu", do samodzielnego wycięcia. Tyle że wycięte teraz drewno absolutnie nie nadaje się do spalenia w tym sezonie. Wymaga ono sezonowania, czyli wysuszenia. Jak pisaliśmy, zbyt wilgotne drewno jest nieefektywne jako opał, uwalnia więcej szkodliwych substancji, a w większości Polski palenie nim jest zabronione.
Drewnem nie można palić w każdym piecu. Szczególnie kotły na ekogroszek są przystosowane do konkretnej wielkości opału i całe kawałki nie będą się nadawać. Możliwe jest za to zamienienie drobnego węgla na pelet, czyli kawałki drewna, trociny i inne materiały sprasowane do odpowiedniego kształtu i wielkości.
Pellet drzewny, podobnie jak inne paliwa, stale drożeje - z ok. 800 złotych przed kryzysem do 2500-3000 zł za tonę obecnie. Ponieważ to wciąż drewno, tylko w innym kształcie, to jego wartość opałowa dalej jest niższa od węgla. Dlatego, choć cena za tonę może być niższa, to peletu trzeba kupić więcej dla tych samych efektów.
Pellet z łuski słonecznika fot. olx.pl
Ale w internecie można zaleźć pelet nie tylko z drewna. Znajdziemy pelet ze słomy, pelet z łusek słonecznika, pelet z otrąb pszennych. Za niespełna 1800 zł można kupić tonę brykietu z lnu ("Idealnie suchy, wysoka kaloryczność"). - Jest większe zainteresowanie - mówi nam przedstawiciel firmy z północy Polski, która ma w ofercie pellet ze słonecznika i brykiet z lnu. Wcześniej kupowali go głównie na własny użytek, a teraz mają chętnych klientów. Towar sprowadzają w Ukrainy.
Drewno i pellet to wciąż mniej egzotyczne rodzaje opały dostępne w serwisach z ogłoszeniami. Innych opcji jest sporo i większość z nich to nie zupełne nowości na polskim rynku, jednak przez problemy z węglem mogą zyskiwać popularność.
Wśród możliwych opałów pojawiają się po prostu zboża, nieprzetworzone na pellet czy brykiety do pieców. "Owies pięknie idzie" - pisze jedna z osób na forum dot. zakupu ekogroszku, a w komentarzach inni dyskutują o tym, jak zmienić ustawienia pieca, gdy zamiast węgla wrzucają do niego owies. Inne osoba pisze, że próbuje ziaren kukurydzy.
Kolejna możliwość - pestki wiśni. W kategorii "opał" w serwisach z ogłoszeniami można znaleźć oferty sprzedaży wysuszonych pestek wiśni, za 1300-2000 zł za tonę. "Idealnie nadaje się na opał" - zachwala jeden ze sprzedawców. Teraz zyskują one popularność, choć pomysł wykorzystania pestek jako opału nie jest nowy. Kilka lat temu naukowcy z Politechniki Poznańskiej zbadali ich potencjał energetyczny. Okazało się, że wysuszone pestki są niezłym opałem - kaloryczność jest niższa od węgla, ale wyższa od drewna, do tego zostawiają mało popiołu. Jednak dla wielu tego paliwa nie starczy - według wyliczeń badaczy, biorąc pod uwagę produkcję wiśni w Polsce, pestek starczyłoby na ogrzanie trochę ponad tysiąca domów.
Do spalenia w piecach sprzedawany jest też torf - dawniej wykorzystywany dość powszechnie jako opał. Eksploatacja torfowisk ma fatalne skutki dla środowiska, ale teraz w Polsce torf wydobywa się głównie dla celów ogrodniczych, nie opałowych. W sieci nie brakuje jednak ogłoszeń z takim opałem, choć np. w województwie opolskim palenie nim jest zakazane przez uchwałę antysmogową.
Ogłoszenie sprzedaży torfu fot. sprzedajemy.pl
Torf porównywany jest czasem do węgla brunatnego (którego spalać w domach nie wolno). Jest mniej kaloryczny od np. ekogroszku, ale bardziej od drewna. Skąd pochodzi? W jednym z ogłoszeń czytamy, że to oferta bezpośredniego importera brykietu torfowego z Białorusi". Import drewna czy węgla z Białorusi jest objęty sankcjami ze względu na udział w agresji na Ukrainę, ale torfu nie ma na liście sankcyjnej.
Co nie znaczy, że zakupu takiego opału wszystkim się podoba. Inny sprzedawca w tytule ogłoszenia podkreśla, że jego brykiet nie pochodzi z Białorusi i pisze: "Nie chcesz mieć krwi na rękach, finansując morderców? Nie kupuj brykietu torfowego z Białorusi!". W ofercie jest też brykiet torfowy z Ukrainy. Są też produkty sprowadzane z dalszych części świata - jak łupiny orzecha palmy olejowej.
- Doszły do nas informacje, że na południowym wschodzie Polski zaradni konstruktorzy otworzyli małe prasy i brykietują pokruszone kartony z dodatkiem trocin i plastiku. Wszystko, co nadaje się do spalenia, trafia do takich kostek. Widziałem też zdjęcia peletu z domieszką plastiku. A pelet nie musi spełniać żadnych norm - mówi Piotr Siergiej i dodaje: - Jakie skutki dla jakości powietrza ma spalania łusek, pestek i takiego opału? Nie słyszałem, żeby były badania na ten temat.
Wśród komentarzy na forach dot. opału można znaleźć i takie: "Ja już śmieci nie wrzucam do baniaków, trzymam sobie, zaraz będę ruszał z recyklingiem bardzo wysoka temp spalania i dymu nie ma". Trudno wywnioskować, czy to żarty, czy prawdziwy plan - jednak dla wielu osób śmieci mogą rzeczywiście stać się tej zimy opałem.
Prezydent Nowego Sącza Ludomir Handzel informował, że z danych miejskiej spółki gospodarującymi odpadami wynika, że ludzie wyrzucają mniej tektury czy plastiku.
Piotr Siergiej:
Trendy są podobne w różnych regionach. Duża ilość odpadów przestaje trafiać na wysypiska, urzędy gminy odnotowują zmniejszony napływ opadów. Można przypuszczać, że ludzie zaczynają gromadzić je na opał. Bywa, że stare meble i opony wystawione jako gabaryty znikają, zanim zostaną odebrane przez śmieciarkę. Takie doniesienia mamy z wielu miejscowości
To wszystko - ostrzega rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego - będzie skutkowało bardzo wysoką emisją zanieczyszczeń do powierza. - Do tego "standardowego" smogu, który mamy zimą i który jest bardzo szkodliwy, w tym roku dodana będzie toksyczna, rakotwórcza domieszka z wszelkiego rodzaju odpadów - mówi.
O wzrostach cen węgla jest obecnie najgłośniej, ale wszystkie inne paliwa stałe podążają za rynkiem i ich ceny rosną. Do tego wiążą się z nimi te same problemy - wahania cen na rynku, dostępność, zanieczyszczenie powietrza i inne kwestie ekologiczne (wycinka drzew, osuszanie torfowisk itd.). Czystą alternatywą jest energia odnawialna, a w ogrzewaniu - pompy ciepła. W tym sezonie grzewczym dla większości na taką zmianę jest już za późno.
Już na początku sierpnia pisaliśmy, że ze względu na duży popyt i problemy z łańcuchami dostaw czas oczekiwania na pompę ciepła jest bardzo długi. Do tego to spora inwestycja, a żeby była efektywna, powinna iść w parze z ociepleniem budynku (jeśli jest taka potrzeba). Jeśli wysokie ceny opału utrzymają się w kolejnych latach - a jest to jak najbardziej możliwe - inwestycja w termomodernizację i pompę ciepła może zwrócić się stosunkowo szybko.