Pierwsze miasto głośno mówi o tym, o czym może inne na razie boją się pomyśleć: jeśli nic się nie zmieni i energia elektryczna nie stanieje, tramwaje będą musiały stanąć. I nie chodzi o niewielki samorząd, a o miasto wojewódzkie. To jeden z tematów, na które rozmawiamy w Zielonym Poranku Gazeta.pl. Gościem odcinka jest dr Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej.
O takie ewentualności kilka dni temu mówił prezydent Gorzowa. - Jeżeli sytuacja będzie bardzo trudna, to możliwe, że na czas jakiś wyłączymy tramwaje, pojedzie komunikacja zastępcza, pojadą autobusy, bo dzisiaj okazuje się, że są dużo, dużo tańsze - mówił Jacek Wójcicki w Radiu Zachód. To efekt drastycznych podwyżek miejskich rachunków za prąd. Dotąd miasto musiało płacić 6 mln zł rocznie, a wygląda na to, że w przyszłym roku będzie musiało zapłacić 25 mln zł.
Na późniejszej sesji rady miasta podtrzymywał swoje słowa, dorzucając jeszcze jedną zmienną. - Może być taka sytuacja, że dostaniemy nałożony obowiązek zmniejszenia zużycia energii. Racjonalnym jest wyłączenie pożerającej prąd trakcji tramwajowej, a zostawienie światła w DPS-ach, w szkołach - mówił.
Energia elektryczna zasila nie tylko tramwaje, ale także pociągi. W Polsce dwie trzecie sieci kolejowej jest zelektryfikowana. I to dobrze, pod warunkiem, że nie mamy kryzysu energetycznego, który powiązany jest przecież także z naszym uzależnieniem od generowania energii ze źródeł kopalnych. Ceny biletów podnosi inflacja, która rozlała się szeroko, czy w dobie wcale nie ustępującego kryzysu te ceny wzrosną bardzo, bardzo mocno? Dlaczego kolej jest droższa niż drogi? Jak odwrócić "potwora" - mapę zlikwidowanych połączeń kolejowych, która pozbawiła nas ogromnego potencjału w zakresie dostępności komunikacyjnej. Zapraszamy do obejrzenia lub wysłuchania rozmowy z ekspertem.