Ta informacja zdumiewa, choć też znając Saudów i ich ostatnio ogłaszane plany, być może należało się tego spodziewać. Arabia Saudyjska wygrała rywalizację o zorganizowanie Zimowych Igrzysk Azjatyckich za siedem lat.
Impreza sportowa - według zapowiedzi - odbyć się ma w górskim kurorcie pod nazwą Trojena. Najpierw trzeba go zbudować. Ma powstać w górach Sarawat, na wysokości od 1500 do 2600 kilometrów nad poziomem morza, gdzie, jak można przeczytać na oficjalnej stronie internetowej przedsięwzięcia, średnie temperatury są o 10 stopni niższe niż w innych rejonach kraju, a zimą mogą nawet spaść poniżej zera. Śnieg się tam wprawdzie czasem przydarza, ale rzadko, podobnie jak opady w ogóle. Obok naturalnego śniegu w Trojenie wykorzystywany ma być też sztuczny, który ma powstawać nawet w 70 proc. ze śniegu stopniałego. Wydawałoby się, że jeden przynajmniej problem - ten, który przychodzi do głowy jako pierwszy - został tutaj rozwiązany. Ale pomysł i tak budzi kontrowersje, o czym nieco więcej za chwilę.
Sportowe ambicje to część pomysłu Saudów na odklejenie się od ropy naftowej - to strategia Vision 2030. Ważnym jej elementem jest także turystyka i postawienie na futurystyczne projekty, które miałyby ściągnąć nowych mieszkańców do kraju - z Zachodu, wraz z ich talentami i miejscami pracy. Trojena jest częścią takiego projektu, wartej 500 miliardów dolarów megainwestycji Neom, w ramach której na środku pustyni ma powstać, obok wspomnianego kurortu, także wielkie linearne, długie na 170 km, zeroemisyjne miasto pod nazwą Mirror Line. Jego mieszkańcy (docelowo 9 milionów ludzi) obok licznych ułatwień życiowych (jak superszybki transport) mają dostać także kurort narciarski. Ten projekt wzbudził obawy o koszty środowiskowe.
Podobnie jest w przypadku Trojeny. Ale komitet decydujący o miejscu odbycia się igrzysk nie miał wątpliwości. Być może dlatego, że nie było żadnego kontrkandydata. Zresztą, chętnych na zorganizowanie Zimowych Igrzysk Azjatyckich nie było od dawna, impreza odbędzie się w 2029 roku, pierwszy raz po 12 latach przerwy.
Trzy lata wcześniej Trojena ma być już całorocznym kurortem narciarskim. Ambitne założenia, skoro plan budowy ogłoszono dopiero w marcu tego roku. Ambitne są też założenia projektu. Na powierzchni 60 kilometrów kwadratowych mają znaleźć się otwarte stoki narciarskie - pierwsze w tej części świata. Do tego wioska narciarska, hotele, ośrodek wellness, sztuczne jezioro, a nad nim (nie tylko tam) luksusowe domy. Wszystko na prezentacjach naszpikowane futurystycznymi rozwiązaniami, w tym technologicznymi (jak całe Neom). Na terenie Trojeny ma znaleźć się też rezerwat natury.
"Trojena będzie miała odpowiednią infrastrukturę do stworzenia zimowej atmosfery w sercu pustyni, aby te Zimowe Igrzyska stały się bezprecedensowym wydarzeniem globalnym" - mówił Nadhmi al-Nasr, który kieruje projektem Neom. Szczegółów odnośnie tej infrastruktury nie ma, ale wiadomo, że wszystko będzie musiało powstać od zera. To wzbudziło zdumienie także Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który zaleca obecnie stosowanie istniejącej infrastruktury, a jeśli jej brakuje, zachęca do stawiania obiektów tymczasowych. MKOl w oświadczeniu przesłanym agencji Reutera dodaje, że "wymaga również od komitetów organizacyjnych, aby igrzyska olimpijskie miały pozytywny wpływ na klimat najpóźniej do 2030 r."
Arabia Saudyjska o klimacie i środowisku w kontekście zimowych igrzysk i samej Trojeny mówi bardzo niewiele, niemal nic. Na stronie internetowej przedsięwzięcia można przeczytać zapewnienia o stosowaniu zasad zrównoważonego działania, ekoturystyce, "zobowiązaniu do bycia częścią globalnych wysiłków na rzecz ochrony środowiska" czy do "minimalizowania zakłóceń w lokalnej ekologii" - bez większych konkretów. Sam kurort narciarski ma być zasilany energią odnawialną.
Energię, którą Saudowie przeznaczą do organizacji zimowych igrzysk na pustyni, można by przeznaczyć na coś innego. Nawet przy założeniu, że miałoby się to opierać w 100 proc. na odnawialnych źródłach, to potrzebne do tego surowce można by przeznaczyć na podstawowe potrzeby. I tak powinniśmy myśleć, by za pomocą energii z OZE zaspokajać przede wszystkim podstawowe potrzeby ludzkości, a nie inwestować w zachciejki niewielkiego odsetka populacji
- komentuje dr Sebastian Szklarek z Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii Polskiej Akademii Nauk, autor bloga Świat wody.
Nie wiadomo, jak inwestorzy chcą rozwiązać problem małych opadów i dostępu do wody w ogóle. Nie tylko to budzi wątpliwości odnośnie wpływu takiej inwestycji na środowisko.
"Zmienia się naturalny ekosystem, co może mieć złożony wpływ. Jeśli zmieni się coś w jednym miejscu, może to zmienić coś innego w kolejnym i tak dalej" - zauważył, cytowany przez agencję AFP, Ahmed El Droubi z Greenpeace. "Nawet nie wiem, czy jesteśmy w stanie przewidywać i modelować tego typu zależności, a tak masowe przekształcanie ekosystemów jest bardzo niebezpieczne" - dodał.
Kolejną kwestią jest planowane sztuczne słodkowodne jezioro. Arabia Saudyjska ma wody podziemne, ale nie da się z nich korzystać tak wysoko w górach. Zatem jezioro trzeba będzie napełnić, zapewne odsoloną wodą z Morza Czerwonego (to 50 kilometrów od miejsca, w którym ma powstać Trojena). To będzie wymagało ogromnych ilości energii już na starcie, a do tego jezioro trzeba będzie regularnie w tę wodę zasilać. "Tylko dlatego, że coś jest zasilane odnawialnymi źródłami energii, nie czyni go zrównoważonym ani przyjaznym dla środowiska" - podkreśla Ahmed El Droubi.
A dr Szklarek przypomina inny eksperyment Saudów z wodą i samowystarczalnością w rolnictwie. Przez lata zakładano tam uprawy (w formie charakterystycznych kręgów), nawadniane wodami podziemnymi. Te zasoby to 98 proc. wszystkich w kraju, nie ma za bardzo alternatyw - poza odsalaniem wody morskiej oczywiście. W ogromnej większości - 95 proc. - wykorzystywane są w rolnictwie. I na tyle się uszczupliły, że są zagrożone wyczerpaniem. - Woda staje się naprawdę cennym zasobem i szczególnie w takich miejscach trzeba przeznaczać ją na zaspokojenie podstawowych potrzeb - mówi ekspert. A sam pomysł organizacji zimowych igrzysk w tym kraju podsumowuje tak:
Koszty, woda i energia, które są potrzebne do realizacji tego pomysłu, są niebotyczne. W momencie, w którym wszyscy już na poważnie dyskutują o wyzwaniach klimatycznych, ogłaszanie takiej inwestycji pokazuje, co robi bogaty procent globalnego społeczeństwa. Arabia Saudyjska wzbogaciła się na sprzedaży ropy naftowej i stać ją na realizowanie tak ekstrawaganckich pomysłów, które środowiskowo są bardzo kosztowne. Teoretycznie technologicznie jesteśmy teraz w stanie zrobić wszystko, tylko czy my naprawdę musimy to wszystko robić?