Prawnik "robi 40 lotów miesięcznie", a ty masz wyrzuty sumienia, gdy raz w roku polecisz na wakacje

Wiktoria Beczek
Popularny polski prawnik "pochwalił się" tym, że lata samolotem 40 razy w miesiącu. To nic w porównaniu z amerykańskimi celebrytami, którzy latają prywatnymi odrzutowcami na krótkich dystansach, ale na polskie standardy to i tak wyczyn - wyrobienie w miesiąc przeciętnych rocznych emisji. Lekceważenie środowiska? Z pewnością, ale też drwina z tych, którzy mają wyrzuty sumienia, gdy raz w roku polecą czarterem na wakacje.

"Miesięcznie robię ok. 40 lotów ostatnio. Ale pomału mówię stop. Nikomu nie polecam. Absolutnie nikomu. Jedno mi jednak zostanie na zawsze. Umiejętność pakowania. To moja torba na 3 dni. Kosmetyki. Piżama. Dresik cienki. Bielizna. Elektronika. Resztę mam na sobie lub kupuję" - napisał na Twitterze Maciej Kawecki, prawnik, wcześniej urzędnik Ministerstwa Cyfryzacji i GIODO oraz autor bloga o innowacjach.

Choć Kawecki nie precyzuje, dokąd lata, można śmiało założyć, że są to podróże po kontynencie - loty do Stanów Zjednoczonych są na tyle długie, że nie udałoby się ich zmieścić w tym napiętym rozkładzie, który zakłada przecież więcej niż jeden lot dziennie.

Z kalkulatora Carbon Footprint dowiadujemy się, ile CO2 emitujemy przy lotach po Europie - 0,07 tony do Berlina, 0,16 do Brukseli i Paryża, 0,22 do Londynu czy 0,39 do Lizbony. Zakładając, że Kawecki lata 40 razy w tę i z powrotem między Warszawą a stosunkowo niedaleką Brukselą, w miesiąc produkuje ponad 6 ton CO2. Przeciętny Polak emituje nieco ponad 8 ton. Ale rocznie.

Właśnie to wytknął Kaweckiemu socjolog Dominik Batorski. "Nawet gdyby to były tylko najkrótsze loty, to i tak wychodzi kilka ton dwutlenku węgla miesięcznie. Nie wstyd się czymś takim chwalić?" - napisał. Prawnik na zarzuty Batorskiego odpowiedział, że "grunt w tym, co się z tymi lotami robi". "Nie można tak oceniać świata. Proszę zakazać lotów humanitarnych, bo emitują CO2. Chyba wie Pan, czym się zajmuję i że nie są to loty na rajskie wyspy" - stwierdził.

Można by wnioskować, że Kawecki jest uczestnikiem lotów humanitarnych 40 razy w miesiącu, ale to raczej dalekie od prawdy.

Kilkunastominutowe loty celebrytów

Nie chodzi o jednego ekscentrycznego twitterowicza. Jest kroplą w morzu emisji. Sporą, jak na polskie możliwości, ale nadal kroplą. Problemem są wszyscy ci, którzy stwierdzają, że stać ich, więc mogą, że ich komfort i czas są ważniejsze od klimatu, a co za tym idzie - życia tych, którzy już niedługo będą musieli opuścić swoje miejsca zamieszkania, bo będzie w nich zbyt gorąco.

Agencja marketingowa Yard opublikowała latem raport o największych celebrytach-szkodnikach i ich prywatnych odrzutowcach. Przeanalizowano w tym celu ponad 1500 lotów od początku 2022 roku. Pomysł narodził się po wrzutce Kylie Jenner na instagramie - influencerka opublikowała zdjęcie z partnerem i ich prywatnymi odrzutowcami, z podpisem "bierzemy twój czy mój?". Jenner w rankingu znalazła się dopiero na 19 miejscu, daleko poza czołówką.

Badania Yard wykazały, że celebryci w pierwszej połowie 2022 roku emitowali średnio 3376 ton CO2. To tyle, co około stu osób latających jak Kawecki, i prawie 850 przeciętnych Polaków. Niecałe 3,5 tysiąca ton to i tak nic przy tym, ile wyemitowała czołówka. Taylor Swift wylatała 8293 tony CO2. Jej najkrótszy lot trwał 36 minut. Czyli tyle, ile mi zajmuje komunikacją miejską dojazd z domu do pracy.

Drugie miejsce zajął Floyd Mayweather, który wyemitował ponad siedem tysięcy ton CO2, latał średnio 25 razy w miesiącu (słabo), a jego najkrótszy lot trwał 10 minut. Tym ostatnim lotem bokser wyemitował jednorazowo tonę CO2.

Na dalszych miejscach jest podobnie - tysiące ton CO2, podróże trwające pół godziny, a niekiedy nawet tylko kilkanaście minut (Steven Spielberg, Oprah Winfrey). Zamykający stawkę Travis Scott wyemitował przez pół roku ponad trzy tysiące ton CO2. Jego najkrótszą podróż opisano tym razem dystansem. A było to niecałe 12 km. Czyli znów - jakbym latała samolotem do pracy z Woli na Mokotów.

"Klimatyczni kryminaliści na pełen etat"

Wydawać by się mogło, że przynajmniej ci celebryci z pierwszej dziesiątki po publikacji takiego raportu powinni przeprosić, przekazać jakąś drobną sumę na ochronę klimatu, albo chociaż fałszywie zadeklarować, że zmienią nawyki. Królowa emisji Taylor Swift, a w zasadzie jej team, poinformował jeden z magazynów muzycznych, że wokalistka użycza swojego odrzutowca innym, więc to nie ona tyle wylatała. Z kolei prawnicy ostatniego na podium Jaya-Z podali, że raper nie ma prywatnego samolotu, a z odrzutowca korzysta w ramach kontraktu z PUMĄ (choć numer ogonowy maszyny zawiera jego inicjały i tytuł płyty).

I tyle. Konto Celebrity Jets, które śledzi loty znanych osób, wciąż ma mnóstwo pracy. Być może jedyne, co się zmieni, to większa ostrożność celebrytów w chwaleniu się prywatnymi odrzutowcami, żeby uniknąć takich komentarzy, jak Kylie Jenner - o tym, że jest "klimatyczną kryminalistką na pełen etat". 

Zobacz wideo Polska bez węgla w 2030 roku? Woźny: Obawiam się, że to niemożliwe

Nie brakuje głosów, że oni wszyscy używają samolotów do pracy, a ostatecznie prywatne odrzutowce są odpowiedzialne za zaledwie kilka procent emisji całego lotnictwa. Co więcej, lotnictwo i tak produkuje ułamek tego, co choćby wielki przemysł. 

Ale kiedy gwiazdy bez chwili zawahania wsiadają do swoich luksusowych samolotów, a prawnik ten czy inny robi dwudziesty, trzydziesty czy czterdziesty lot w miesiącu, wielu z nas stara się swój ślad węglowy zmniejszać - ograniczamy mięso, jeździmy komunikacją zbiorową, kupujemy energooszczędne sprzęty, segregujemy śmierci i podróżujemy pociągiem, by wyemitować 0,01, a nie 0,07 tony CO2. I kiedy wielu z nas ma wyrzuty sumienia, gdy za długo bierze prysznic i raz w roku poleci czarterem na wakacje, "klimatyczni kryminaliści" śmieją nam się w twarz.  

Więcej o: