Agnieszka Pomaska: Pamiętam początki mojej działalności politycznej w 2001 roku, kiedy organizowałam spotkania pod nieco wtedy odległym w czasie hasłem "Gdańsk 2010". Podczas jednego ze spotkań na gdańskiej Zaspie – na osiedlu bloków mieszkalnych – jedna z aktywistek zwróciła uwagę, że to miasto kiedyś zaleje woda i powinniśmy o tym mówić. Wtedy wydawało się to dosyć abstrakcyjne, a dziś te prognozy są całkiem poważne. Naukowcy przestrzegają, że Gdańsk i Gdynia za kilkadziesiąt lat mogą znaleźć się częściowo pod wodą, jeżeli nie zatrzymamy globalnego ocieplenia.
15 lat temu dużo mówiono o wysychaniu źródeł na południu Europy i np. rezygnowano z plażowych pryszniców w Hiszpanii. Dziś widzimy w Polsce miejsca, gdzie tej wody realnie brakuje. Więcej mówi się też o problemie betonozy w polskich miastach. Ważnym elementem jest też kwestia zanieczyszczenia wód w rzekach i morzach, co może odbijać się na naszym zdrowiu.
Moja ostatnia kampania polityczna do Sejmu w 2019 r. odbywała się pod hasłem "Zerwij z plastikiem". To hasło może się wydawać trochę banalne i mocno ograniczające kwestie ochrony środowiska, ale z drugiej strony jest łatwe do zapamiętania i prowokujące do dyskusji. Te tematy obecne były w rozmowach z mieszkańcami, rozdawałam płócienne wielorazowe torby, starałam się nie sprowadzać problemów tylko do kwestii jednorazowej akcji. Zwracałam uwagę, że zanieczyszczenie środowiska, zwłaszcza plastikowymi odpadami, ma wpływ także na nasze zdrowie.
Wracając do tematów związanych z katastrofą klimatyczną, trudniej zainteresować nimi opinię publiczną, jeśli rozmawiamy o tym, co może wydarzyć się za 15-20 lat. Ale gdy zdamy sobie sprawę, że transformacja energetyczna, która ma niwelować negatywne skutki zmian klimatycznych, może też sprawić, że będziemy płacić niższe rachunki za prąd, a powietrze w naszych miastach będzie dzięki temu zdrowsze, temat zmian klimatycznych będzie nam bliższy. Już dzisiaj energia z OZE może być tańsza niż ta z wykorzystaniem paliw kopalnych.
Kilka tygodni temu odbył się na Pomorzu regionalny kongres poświęcony energetyce. Zainteresowanie członków Platformy tym tematem było bardzo duże, ale też widać było duże oczekiwanie dotyczące tego, jak będziemy zaopatrywać się w energię za te 15-20 lat. Warto też zwrócić uwagę na działania polskich samorządów. 5 z nich znalazło się na ogłoszonej przez Komisję Europejską liście 100 miast uczestniczących w misji Unii Europejskiej w zakresie neutralnych dla klimatu i inteligentnych miast do 2030 roku.
Za późno i za mało zwracamy uwagę na to, jak polityka mająca spowolnić negatywne skutki zmian klimatycznych, może pozytywnie wpłynąć na naszą bieżącą sytuację. Inwestowanie w energię z paliw kopalnych przynosi skutki po kilku- kilkunastu latach. A inwestycja w OZE, np. instalacja paneli fotowoltaicznych czy w farmy wiatrowe to kwestia pozyskania taniej i neutralnej klimatycznie energii w kilka miesięcy. Gdyby rząd PiS nie zablokował energii z wiatraków 6 lat temu, to dzisiaj nie mielibyśmy problemu z luką węglową i może nawet Kaczyńskiemu nie przyszłoby do głowy, by mówić ludziom, że mogą palić w piecach czym popadnie.
Niestety ta dezinformacja pada najczęściej z ust przedstawicieli rządu. Mamy wiele głupkowatych wypowiedzi przedstawicieli Zjednoczonej Prawicy np. że wychodzą latem na balkon, widzą deszcz, czy też zimą jest mroźno i to ma potwierdzać, że nie ma zmian klimatycznych.
Przykład – jak postępują zmiany klimatu – powinien iść od góry, a tego niestety brakuje. Chciałabym, aby temat zmian klimatycznych był obecny w polskich szkołach, ale obawiam się, że przy ministrze Czarnku nie ma na to szans. W podręcznikach typu Historia i Teraźniejszość powinno się uczyć właśnie o tym, co dzieje się z naszym klimatem i jakie będą tego następstwa, a także o konsekwencjach podejmowanych przez nas decyzji. Szkoła powinna uczyć nie tylko budowy pantofelka, ale też o tym, co się stanie z ekosystemem, jeśli nie zaczniemy ograniczać emisji dwutlenku węgla. Warto też uczyć o tym, ile potrzeba wody na wyprodukowanie 1 kg wołowiny czy też zrobienie podkoszulka czy spodni. Konieczne jest zwrócenie uwagi na nadmierny konsumpcjonizm, który jest jednym z problemów dla środowiska i wpływa na zmiany klimatu.
Nie każdego się przekona, ale zawsze warto opierać się na autorytetach. Bardzo często korzystam ze strony naukaoklimacie.pl czy też [informacji od - przyp. red.] ekspertów związanych z tym portalem jak Marcin Popkiewicz, czy prof. Szymon Malinowski. W Polsce mamy dziś problem nieuznawania autorytetów, ale w przypadku zmian klimatycznych takie autorytety na szczęście są.
Tak, podejmuję, bo takimi denialistami są również politycy, bardzo często posłowie, którzy z zapalczywością powtarzają jak mantrę "więcej węgla, więcej węgla" albo opowiadają bzdury o kosztach europejskiej polityki klimatycznej.
W ubiegłym roku ze sprzedaży praw do emisji CO2 do polskiego budżetu trafiło aż 24,3 mld zł! A rząd na wsparcie wytwarzania energii ze źródeł odnawialnych wydał tylko 4,8 mld zł. Reszta pieniędzy rozpłynęła się w budżecie. A przecież można było te pieniądze zainwestować w transformację energetyczną tak, by mieć teraz tańszy prąd, a jednocześnie nie martwić się energetycznym uzależnieniem od Rosji.
Bardzo często stykam się ze zjawiskiem lobbingu o utrzymanie stanu, który jest. Co ciekawe mocno odczułam to podczas kampanii "Zerwij z plastikiem", która nie podobała się producentom ropy i opakowań plastikowych. Nie mogli przeboleć posługiwania się tym trafiającym do wielu ludzi hasłem. Bo tworzywa sztuczne w niektórych branżach, jak chociażby medycyna, są dobrodziejstwem. Ale jak w wielu przypadkach, posunęliśmy się w korzystaniu z tego dobrodziejstwa zbyt daleko.
Polityka to spór o różne interesy i robiąc coś, co jest nie w smak pewnemu środowisku, trzeba być gotowym na ataki i być na nie odpornym.
To są oczywiście stowarzyszenia, które działają na rzecz środowiska jak Greenpeace, Client Earth, Climate Strategies Poland, WWF czy Forum Energii. Niezwykle inspirujące są też działania przedstawicielek Młodzieżowego Strajku Klimatycznego.
Wykształcenie się politycznych autorytetów klimatycznych jest chyba jeszcze przed nami…
Gdy ktoś mnie pyta o to, co łączy opozycję i gdzie jest najmniej podziałów, kwestie środowiskowe wymieniam w pierwszej kolejności. To jest coś, co definiuje polityka opozycji. Obecny rząd przez ostatnie 7 lat dokonał olbrzymiego regresu, jeśli chodzi o sprawy środowiskowe, poprzez np. wycinki lasów, negowanie zmian klimatycznych przez wielu polityków partii rządzącej, jak i wprowadzając blokadę energetyki wiatrowej poprzez ustawę 10 H. Sprawy środowiska i klimatu spajają opozycję jak nic innego.
Rozmawiał Michał Niewiadomski
Wywiad przeprowadzono w ramach działań mających na celu walkę z dezinformacją klimatyczną realizowanych przez Instytut Spraw Publicznych we współpracy z Purpose Climate Lab.