- Madagaskar kojarzy się z plażami, pięknymi widokami, niektórym z filmem animowanym. Ale jednocześnie z 30 mln mieszkańców ponad 25 mln żyje za mniej niż 2 dolary (ok. 9 zł) dziennie. Wg najnowszych danych ONZ 2,3 mln jest zagrożonych głodem, ponad 500 tys. dzieci uważa się skrajnie niedożywione - mówi nam Magdalena Foremska z Polskiej Akcji Humanitarnej.
W 2021 roku sytuacja na Madagaskarze została ogłoszona przez ONZ "pierwszą klęską głodu wywołaną w całości przez zmianę klimatu". PAH od kilku miesięcy zaczął nieść pomoc mieszkańcom Madagaskaru. Organizacja ma nadzieję dać mieszkańcom narzędzia, które długoterminowo pozwolą radzić sobie z suszą.
- Ludzie głodują, w regionie panuje powszechne niedożywienie. Dlaczego? Jedną z przyczyn jesteśmy my, tzw. Globalna Północ, swoimi emisjami gazów cieplarnianych powodująca zmiany klimatu. One objawiają się tym, że albo występuje długoletnia susza, albo tak jak na początku 2022 roku uderzają potężne cyklony - opowiada Foremska. Według jej relacji warunki życia najuboższych mieszkańców są "ekstremalnie trudne, dla nas niewyobrażalne". Ale odpowiednie wsparcie może dać mieszkańcom tych terenów umiejętności do radzenia sobie w pogarszających się warunkach bytowych.
Jednym ze skutków zmian klimatu jest napędzanie ekstremów pogodowych. takich jak cyklony, tj. ulewne deszcze trwające wiele dni połączone z silnym wiatrem. Kolejny to zmiana dotychczasowych wzorców pogodowych. Pora deszczowa często po prostu nie przychodzi. Dokładnie to obserwują mieszkańcy Madagaskaru.
- Susza dotyka coraz większego obszaru, trwa coraz dłużej i jest coraz bardziej intensywna. Na południu wyspy w ciągu ostatnich siedmiu lat sześć było suchych. I to właśnie tam ponad dwa miliony ludzi potrzebuje natychmiastowej pomocy humanitarnej.
W efekcie miejsca dotychczas zdatne do życia zmieniają się w pustynie, a mieszkańcy wpadają w głód i biedę. - Typowym zajęciem była hodowla bydła, ale brak wody sprawia, że posiadanie krów to luksus - mówi Foremska.
Na to nakładają się jeszcze dwa inne czynniki. - Ponieważ mieszkańcy są tak biedni, przyczyniają się do wylesiania. Potrzebują drewna jako paliwa do gotowania oraz ziemi pod uprawy. A wylesianie także pogarsza skutki suszy - wyjaśnia przedstawicielka PAH. Jako kolejne czynniki wymienia wysoki przyrost naturalny, z którym kraj sobie nie razi (populacja wyspy wzrosła 3-krotnie w ciągu ostatnich 25 lat) i globalny wzrost inflacji. - Dla próbujących przetrwać za mniej niż dwa dolary ludzi podwyżki cen podstawowych towarów - jak ryż, kukurydza - oznaczają, że nie mogą sobie na nie pozwolić - mówi.
Jak relacjonuje Foremska, która odwiedziła Madagaskar w ramach pracy nad projektami PAH, mieszkańcy na własne oczy widzą, jak zmiany klimatu zaburzają naturalny cykl pogody:
- Pora deszczowa zawsze była krótka na południu kraju, ale było wiadomo, kiedy przyjdzie. Teraz nie wiadomo, kiedy deszcz się pojawi, a jak już jest - trwa krótko. Rzeki wypełniają się wodą okresowo, a gdy wysychają, zostaje po nich apokaliptyczny krajobraz pustych koryt rzeki. W ubiegłym roku ulewy zaczęły się w listopadzie i mieszkańcy mówili, że nie pamiętają, kiedy o tej porze roku spadło tyle deszczu.
Jak opisuje, kiedy deszcz wypełnia rzeki, to wszystko dookoła "wybucha zielenią". Wtedy mieszańcy mogą zacząć uprawy. Jednak przez zdestabilizowaną pogodę nie ma gwarancji, że wody starczy, by cokolwiek zdołało wyrosnąć. Gdy kończy się deszcz, upały szybko wysuszają pola.
- A dla setek społeczności źródła wody są oddalone o wiele kilometrów. Noszą ją pieszo, przez busz. W najgorętszym okresie temperatura to 42-45 stopni Celsjusza w ciągu dnia i 29 w nocy. A to źródło czasami wygląda jak wysychająca kałuża. Nie starcza do podlewania upraw, bo wody potrzeba też do gotowania, mycia - mówi i podkreśla, że "zdobycie wody to tam walka o przetrwanie. Bo susza oznacza głód i śmierć".
- Jedynym rozwiązaniem dla tych społeczności jest dostęp do wody i odpowiednie uprawy. Z pomocą doświadczonych ekspertów opracowaliśmy program upraw dostosowanych do tego, żeby wytrzymały skutki suszy - mówi Foremska.
Polska Akcja Humanitarna zaczęła wspierać społeczności w dwóch regionach kraju i liczy, że te projekty zostaną rozszerzone.
Pierwszy region to południowo-wschodniej wyspy, gdzie sytuacja jest "bardzo trudna". Składa się na to zarówno intensywna susza, jak i brak infrastruktury. Bez dróg trudno dostarczać żywność, a mieszkańcy mają ograniczone możliwości np. wyjazdu do miasta, by kupić niezbędne produkty.
- Skala głodu doszła tam do niebezpiecznego poziomu i konieczne było dostarczanie żywności w trybie kryzysowym, żeby ludzie mogli przetrwać - mówi Foremska.
PAH buduje we wsiach studnie, żeby ludzie nie musieli chodzić po wodę. - Jednocześnie widzimy duże zaangażowanie mieszkańców: sadzą ogród warzywny albo szkółkę leśną. My zapewniamy sadzonki, nasiona. W takich terenach o każdą sadzonkę trzeba walczyć, podlewać, chronić przed zwierzętami. Mimo tego niektórym prowadzenie tych ogrodów idzie bardzo dobrze. Angażujemy ich do dzielenia się doświadczeniami i szkolenia innych społeczności - relacjonuje przedstawicielka organizacji. Dodaje, że sami mieszkańcy nie mogliby sobie pozwolić na nasiona czy narzędzia.
Nieco lepsza jest sytuacja w drugim regionie, na południowym zachodzie, także, jeśli chodzi o infrastrukturę. Budowa studni już się dzieje, ale głównym projektem, do którego szykuje się PAH, jest budowanie tam piaskowych.
- Od wielu lat z dużym sukcesem realizujemy takie projekty w Kenii z pomocą lokalnej organizacji - mówi Foremska i wyjaśnia:
Tama piaskowa to bardzo prosta konstrukcja, ale kluczowa jest odpowiednia lokalizacja i warunki geograficzne. Kiedy przychodzi sezon deszczowy, woda szybko spływa rzekami w stronę morza. Po zbudowaniu tamy piaskowej, przed zaporą osadza się piasek i muł, w który wsiąka woda. I kiedy skończy się deszcz, to zgromadzona w tym piasku woda zostaje. Ten zapas można wydobyć z pomocą pomp lub studni i wykorzystać do gotowania, mycia i podlewania. W Kenii sprawdza się to znakomicie, ale ta technika nie była jeszcze właściwie stosowana na Madagaskarze.
Podobnie jak w przypadku studni - ale na większą skalę - elementem tego projektu jest też rolnictwo. - Bo bez tego nie ma perspektyw dla funkcjonowania tych społeczności, kiedy nas już tam nie będzie - podkreśla Foremska. Organizacja zakłada, że mając zapewniającą wodę tamę i wiedzę na temat upraw, wsie staną się samowystarczalne. A nawet wyhodują więcej i będą mogli sprzedać warzywa z zyskiem, dlatego zapewnione są też szkolenia z podstaw przedsiębiorczości.
PAH ma też pomysł na to, jak ograniczyć wylesianie, a przy okazji - też zanieczyszczenie powietrza. Drewno jest potrzebne przede wszystkim do gotowania na ogniu. Dlatego zakupiono dla mieszkańców piece energooszczędne solarne. - To urządzenie, które wygląda trochę jak odwrócony parasol z lustrami w środku i miejscem na garnek. Słońce jest tam tak silne, że kiedy postawimy tam np. garnek z ryżem, to bez problemu się ugotuje - opisuje Foremska.
W ostrym kryzysie nie wystarczy pomoc długoterminowa - potrzebna jest także doraźna. A jej brak może mieć fatalne, długofalowe skutki. Tak jest w przypadku braku jedzenia dla dzieci w wieku szkolnym. Nie tylko pogarsza to ich rozwój i niesie codzienne cierpienie, ale też pozbawia je edukacji.
- Na południu prawie 480 tys. dzieci jest niedożywionych w wysokim stopniu. Co to znaczy? Że bywają dni, czasem wiele dni, kiedy te dzieci jedzą prawie nic. Widziałam 2-letnie dziecko, które nie chodziło, bo z braku jedzenia nie miało siły - podkreśla Foremska.
A niedożywienie - jak wyjaśnia - przekłada się także na edukację. Droga do szkoły to kilka kilometrów, nieraz w upale. I po kilku godzinach lekcji uczniowie wychodzą w busz i szukają jedzenia jak owoce kaktusów. A że do domów znów jest kilka kilometrów, to na lekcje już nie wracają. Przerwana nauka prowadzi do "błędnego koła analfabetyzmu".
Dlatego w tym wypadku PAH stawia na doraźną pomoc w postaci posiłków dla tysiąca dzieci. - My zapewniamy ryż czy fasolę, a mieszkańcy gotują. To widok, który zapada w pamięci - salę pełną dzieci, w której panuje całkowita cisza i słychać tylko dźwięk łyżki uderzającej o miskę, bo są tak skupione na jedzeniu - opowiada i dodaje: - Dzieci mają i pełnowartościowy posiłek, i większą motywację do chodzenia do szkoły i zostania na lekcjach. Dlatego zależy nam, żeby ten program kontynuować.
Madagaskar to wyspa wielkości Hiszpanii i Portugalii razem. - Dzięki izolacji jest na Madagaskarze wiele gatunków zwierząt występujących tylko tam. Najbardziej kojarzonym jest lemur, ale jest też choćby 800 gatunków motyli. Fantastyczna przyroda jest wielkim atutem tego miejsca i daje wielki potencjał - mówi Foremska. 90 proc. tamtejszych roślin i zwierząt nie występuje nigdzie indziej na świecie.
Jednak podobnie jak mieszkańcy, wyjątkowa przyroda także jest zagrożona przez zmianę klimatu i wyniszczenie środowiska. Wymieranie napędzają skutki zmian klimatu oraz kłusownictwo.
Według badania opisywanego przez "The Guardian", lemury, palczak i kameleony - wynik ponad 20 milionów lat ewolucji na wyspie - mogą zniknąć z powierzchni Ziemi. Na zawsze. Naukowcy mówią o "fali wymierania", która przechodzi przez Madagaskar. Ponad połowa ssaków jest zagrożona wyginięciem. I jeśli nic nie zrobimy, by to zatrzymać, większość z nich zginie bezpowrotnie w ciągu najbliższych 10-20 lat. A utrata tych ssaków najpewniej przyczyni się do zawalenia całego ekosystemu, który jest skomplikowaną siatką wzajemnych połączeń i zależności.
Działania PAH w Madagaskarze i innych krajach można wspierać na: pah.org.pl/wplac