W lutym 2020 roku, niedługo po wybuchu epidemii COVID-19, władze Chin wydały - początkowo tymczasowy - ogólnokrajowy zakaz handlu i konsumpcji dzikich zwierząt. Miał to być sposób na zapobieganie rozprzestrzeniania się chorób odzwierzęcych.
Jak podaje Insider, w kwietniu ubiegłego roku chińska blogerka kulinarna posługująca się pseudonimem Tizi, opublikowała na TikToku nagranie, na którym widać, jak kupuje i zjada żarłacza białego. Zakup miał kosztować ją 7 700 juanów, czyli około 5 tys. zł. - Nie daj się zwieść jego przerażającemu wyglądowi, jego mięso jest bardzo delikatne - mówiła na nagraniu, pozując także z martwym zwierzęciem.
Więcej aktualnych wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
W sierpniu władze prowincji Syczuan rozpoczęły dochodzenie w sprawie. Kobieta twierdziła, że rekina kupiła legalnie. Jak czytamy, w związku ze sprawą aresztowane zostały także dwie osoby zaangażowane w sprzedaż zwierzęcia.
Żarłacze białe są gatunkiem zagrożonym wyginięciem. Dodatkowo są one także prawnie chronione w Chinach na mocy ustawy o ochronie dzikich zwierząt, która zabrania ich transportu, kupowania i sprzedawania. Za naruszenie przepisów możliwe są kary grzywny, a nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Influencerka została ukarana karą grzywny w wysokości 125 tys. juanów, czyli ok. 80 tys. zł.
Jak podaje metro.co.uk, powołując się na lokalne media, śledczy zidentyfikowali rekina pokazanego na nagraniu poprzez badanie DNA przeprowadzone na resztkach tkanek.