W ciągu ostatniego roku kraje Unii Europejskiej wydały 139 miliardów euro na import rosyjskich paliw - głównie ropy. Z jednej strony sankcje do pewnego stopnia ograniczyły import paliw kopalnych z Rosji. Z drugiej - w ciągu roku pełnoskalowej wojny przeciwko Ukrainie zarobiła ogromne kwoty na sprzedaży paliwa krajom UE, w tym Polsce.
Jak pisał think tank Forum Energii w swojej analizie z początku lutego, "inwazja na Ukrainę skłoniła państwa UE do wprowadzenia sankcji na ropę. Sankcje zawierają jednak luki, które sprawiły, że Polska stała się największym importerem rosyjskiej ropy w UE". Nie udało się dotrzymać deklaracji, że Polska całkowicie uniezależni się od ropy z Rosji do końca 2022 roku.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna od wybuchu wojny śledzi poziom uzależniania krajów Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (w skład OECE wchodzi 38 wysoko rozwiniętych państw) od rosyjskiej ropy. Dostępne są dane do listopada. Widać na nich, że wiele krajów zdołało znacząco ograniczyć, a nawet zupełnie pozbyć się rosyjskiej ropy. Na przykład w Danii udział ropy z Rosji spadł z ponad 40 proc. w grudniu 2020 roku do zera już w kwietniu 2022. Estonia obniżyła ten poziom z prawie 80 proc. do 8 proc. w listopadzie 2022.
W Polsce spadek jest bardzo duży - z ponad 83 proc. w grudniu 2020 do 28 proc. w listopadzie 2022. Jednak jesteśmy wśród krajów, które pod koniec ubiegłego roku wciąż w dużej mierze był zależne od surowca z Rosji. Mniejszą miały mieli m.in. Niemcy (21 proc.), Belgia (25 proc.), Francja (9 proc.). Zupełnie lub niemal zupełnie ropę z Rosji porzuciła m.in. Wielka Brytania, Szwecja czy Irlandia. Z drugiej strony niektóre inne kraje wciąż pozostawały uzależnione od ropy z Rosji dużo bardziej niż Polska - to m.in. Czechy, Grecja, Słowacja czy Węgry.
Sytuacja zmieniła się od tego roku - obowiązują już unijne sankcje na import rosyjskiej ropy drogą morską, czyli tak, jak sprowadzała ją większość krajów (szczególnie Europy Zachodniej). Nie objęły one jednak jeszcze rurociągów, którymi ropę sprowadzać mogą Czechy, Niemcy, Polska, Słowacja i Węgry.
Bardziej aktualne dane nt. importu rosyjskich paliw kopalnych (ropy, węgla i gazu) prezentuje organizacja CREA. Na początku 2023 roku Zdecydowanym liderem pod tym względem są Chiny, jednak Unia Europejska znalazła się na drugim miejscu, przed Indiami. Wśród krajów UE Polska była trzecim co do wielkości importerem rosyjskich paliw w pierwszym tygodniu lutego (za Niemcami i Słowacją) i drugim (po Słowacji) w tygodniu 6-12 lutego.
24 lutego Grupa Orlen pochwaliła się rekordowymi zyskami. W czwartym kwartale 2022 r. wypracowała przychody na poziomie 102,3 mld zł oraz zysk netto w wysokości 8,1 mld zł. Za dużą część zysku odpowiadały rafinerie. W poprzednich trzech kwartałach Orlen miał zysk EBIT na wysokości 27 mld zł, 18 mld więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku.
"Nawet wykluczając duże, jednorazowe zdarzenia takie jak przejęcie Lotosu, widać, jak Orlen bogacił się na kryzysie energetycznym i cenowym wywołanym głównie napaścią Rosji na Ukrainę" - ocenia to Greepeace i dodaje: "W tle za wynikami Orlenu stoi nie tylko kryzys, ale też niemoralny import ropy z Rosji". Według przedstawionych przez Greepeace szacunków, jeśli zrealizowany zostanie ostatni kontrakt na dostawy ropy z Rosji, to Orlen może zapłacić rosyjskiej spółce paliwowej osiem miliardów złotych w tym i przyszłym roku.
Orlen już wcześniej był krytykowany za dalsze kupowanie rosyjskiej ropy m.in. przez polityków opozycji. W odpowiedzi spółka zwróciła uwagę, że "przed 2015 r. niemal cała ropa przerabiana w Grupie ORLEN pochodziła z Rosji. Od stycznia jest to zaledwie ok. 10 proc. i dotyczy to wszystkich naszych rafinerii w Polce, Czechach i Litwie". Dlaczego nie zerwano ostatniego kontraktu na rosyjską ropę? Spółka stwierdziła, że "dostosowuje się do wszystkich międzynarodowych sankcji" i "jedyny obowiązujący kontrakt na dostawy ropy ze wschodu przestanie być realizowany w momencie wprowadzenia kolejnych sankcji, na co jesteśmy przygotowani".
Forum Energii zwraca uwagę, że rzeczywiście udział ropy z Rosji spadł z 60 proc. rok wcześniej do 10 proc. Jednak Niemcy - dotychczas największym importer - całkowicie odcięły się od rosyjskiej ropy i "tym samym Polska nie tylko nie dotrzymała deklaracji, ale w dodatku awansowała na pierwsze miejsce pod względem importu rosyjskiej ropy w całej Unii Europejskiej".
Według Greenpeace istnieją narzędzia prawne, które dają możliwość nałożenia przez Polskę własnych sankcji na Rosję, bez czekania na działania międzynarodowe. To doprowadziłoby do ostatecznego zakręcenia kurka z rosyjską ropą płynącą do Polski.