Norwegia. Saamowie siłą usunięci z ministerstwa. W sporze o farmę wiatrową "władze łamią prawa człowieka"

Norwegia zmaga się z protestem Saamów, rdzennej ludności Skandynawii, która protestuje przeciwko niewykonaniu przez rząd wyroku Sądu Najwyższego. Przedmiotem sporu jest farma wiatrowa, która stoi na terenach od lat wykorzystywanych do wypasu reniferów.

O 2.30 w nocy w centrum Oslo policja siłą usunęła grupę Saamów (rdzennych mieszkańców Skandynawii), którzy od czwartku protestowali przeciwko niewykonywaniu przez norweski rząd wyroku Sądu Najwyższego. Decyzja sądu zakazywała budowy jednej z największych farm wiatrowych w Europie na obszarach od tysięcy lat wykorzystywanych do wypasu reniferów przez rdzenne plemiona Skandynawii.

Saamowie, którzy nocą zostali spisani na komisariatach, wrócili do ministerstwa. Dołączyło do nich wielu Norwegów, aktywistów, ludzi, którym zależy na środowisku. W akcji wzięli też udział działacze Nature and Youth i Norwegian Samisk Riksforbund Nuorat, do których dołączyła Greta Thunberg. Ostatecznie budynek resortu został zammknięty.

Policja interweniowała w norweskim Ministerstwie Energii i Ropy Naftowej

Farma wiatrowa na półwyspie Fosen w północnej Norwegii jest drugą co do wielkości taką instalacją w Europie, wytwarzającą prąd o mocy ponad tysiąca megawatów. Jednakże jej lokalizacja okazała się dramatem dla rdzennej ludności tego regionu, ponieważ Saamowie od tysięcy lat wykorzystywali tamtejsze łąki, lasy i wrzosowiska w hodowli reniferów. Inwestorzy zmusili ich do zmiany tras, którymi od zawsze przepędzali swoje stada.

Protest rozpoczął się w sierpniu 2016 wraz z rozpoczęciem budowy. Zarzuty o naruszeniu podstawowych praw człowieka i mniejszości etnicznych inwestor odpierał, podkreślając, że posiada wszystkie wymagane przez prawo zezwolenia. Druga co do wielkości w Europie instalacja wiatrowa została oddana do użytku w 2021 roku.

Mieszko Czarnecki, polski blogger (zdrugiejstronyfiordu.com) w Norwegii w rozmowie z Gazeta.pl przedstawił najnowsze reakcje na nocne wydarzenia. 

Nawet według członków rządzącej dziś w Norwegii Partii Pracy istnieje duże ryzyko, że jeśli rząd Jonasa Gahra Støre szybko nie rozwiąże tego problemu, Norwegia może ponieść dużo większe straty na arenie międzynarodowej od tych, które powstałyby w kraju

- stwierdził. 

Oslo prezentuje się jako lider walki o prawa człowieka, o prawa mniejszości. Przecież to Norweski Komitet Noblowski przyznaje  pokojową nagrodę Nobla. Politycy zaczynają czuć, że konsekwencje zaniechania w stosowaniu orzeczenia Sądu Najwyższego w tzw. Fosen-saken, mogą być naprawdę poważne dla norweskiej racji stanu

- dodał. 

Rdzenna ludność prosi o interwencję

Saamowie zwrócili się ze skargą do sądu. Ostatecznie Sąd Najwyższy w Oslo w 2021 roku uznał, że rząd norweski, wydając decyzję o lokalizacji farmy wiatrowej, naruszył prawo międzynarodowe, w szczególności Europejską Konwencję Praw Człowieka, stąd zezwolenie na budowę Fosen Vind jest nieważne.

Mimo to, norweski rząd przez 500 dni nie wykonywał orzeczenia Sądu Najwyższego, twierdząc, że do naruszenia konkretnych interesów Saamów jeszcze nie doszło, a gdy już dojdzie, to będzie pokrywał zaistniałe straty. Samowie domagają się zwrotu swojej ziemi.

- Tu nie chodzi tylko o stada i saamską tradycję. Rząd kolejny raz dowodzi, że nie rozumie kultury Saamów. Ziemia, zwłaszcza ta, która jest siłą im odbierana, jest obiektem kultu, religii. To saamska dusza. Kolejny wymusza się na Saamach podległość wobec decyzji podejmowanych w Oslo. Musimy to zmienić - mówił na spotkaniu organizowanym przez Amnesty International dr Mikkel Berg-Nordlie z uniwersytetu OsloMet.

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: