Zastąpienie rosyjskiego węgla kosztowało miliardy. Najważniejsze pytanie brzmi: co dalej?

Po nałożeniu sankcji na rosyjski węgiel w Polsce została dziura - i rząd zasypał tę dziurę pieniędzmi. W domowych piecach przepaliliśmy miliardy złotych. Za węgiel płaciliśmy 2-3 razy więcej, a zarobiły na tym głównie zagraniczne firmy. I teraz od węgla z importu jesteśmy uzależnieni. Zapytaliśmy rządu i ekspertów, czy i jak możemy się od tego uzależnienia odciąć.
  • Polska wydała w 2022 roku 25 mld zł na import węgla z prawie 30 krajów, a 15,5 mld kosztowały nas dodatki węglowe. 
  • W tej chwili jesteśmy skazani na węgiel z importu - ale możemy się od niego odciąć stosunkowo szybko.
  • Rząd wspiera wymianę pieców na węgiel i ocieplanie domów, ale to wciąż za mało, za wolno. Brakuje też spójnej strategii dotyczącej ogrzewania.

Gdy w reakcji na rosyjską inwazję na Ukrainę zaczęto mówić o sankcjach, na pierwszy ogień poszedł węgiel. Polska wręcz wyszła przed szereg i nałożyła embargo miesiące przed resztą Unii Europejskiej. Problemu z tym być nie powinno - przecież zdaniem niektórych polityków "śpimy na węglu". Ale kilka miesięcy później zderzyliśmy się z rzeczywistością. Choć nasz węgiel zasila elektrownie, to już w dostawach tego do ogrzewania uzależniliśmy się od importu - głównie z Rosji. Nagle węgla zaczęło brakować, a ceny poszybowały w górę. 

To - jak ocenia Andrzej Rubczyński z Forum Energii - efekt "spychania na bok" przez dziesięciolecia tematu ogrzewania indywidualnego. W domach spalamy około 9 milionów ton węgla, a do tego drugie tyle biomasy oraz 4 mld metrów sześciennych gazu. - W 2022 roku, kiedy nastał kryzys na rynku paliw, wywołany wojną w Ukrainie, wieloletnie zaniedbania uwidoczniły wszystkie słabości sektora i wielką ekspozycję na ryzyka rynkowe - mówi Rubczyński. Rząd zdecydował, że rosyjski węgiel zastąpimy importem skąd się da. I wtedy, zdaniem eksperta, nie było już innego wyjścia, bez względu na koszty.

Kryzysowa zima (zresztą bardzo łagodna) minęła i najgorsze obawy się nie spełniły. Węgla na masową skalę nie zabrakło, a rząd jest z siebie zadowolony. Udało się zaimportować ogromną ilość, a do tego pomogła pogoda. Według Bernarda Swoczyny z Fundacji Instrat ciepła zima zmniejszyła zapotrzebowanie na ciepło nawet o 10-15 proc., czyli setki tysięcy ton węgla. Teraz drogi, importowany węgiel zalega na składach. 

Protest rolników przeciw nieudolności rządu PiS ws. ukraińskiego zboża nielegalnie zalewającego Polskę. Policja nie dopuszcza do blokowania torów i transportów zza wschodniej granicy. Hrubieszów, 12 czerwca 2023 r. Polska zakazała importu z Ukrainy. "Absolutnie populistyczna i polityczna decyzja" - mówią Ukraińcy

Zapewnienie opału wiązało się z gigantycznymi kosztami, nie tylko pieniężnymi. Co więcej - problem nie zniknął wraz z zimą. Wciąż jesteśmy zdani na import węgla dla gospodarstw domowych i związane z tym koszty. - Bez zmian technologicznych, bez wymiany źródeł ogrzewania będziemy skazani na import węgla. Na dodatek węgla o bardzo wysokiej jakości, którego u nas praktycznie się nie wydobywa. Więc dopóki mamy ponad 2,5 miliona pieców węglowych, trzeba go sprowadzać - mówi Rubczyński. Dlatego zapytaliśmy rząd, czy ma plan na to, jak ograniczyć nasz węglowy nałóg. 

Premier Mateusza Morawieckiego mówi o imporcie węglaPremier Mateusza Morawieckiego mówi o imporcie węgla Fot. Michał Ryniak / Agencja Wyborcza.pl

Hałdy węgla, hałdy pieniędzy

Najpierw przyjrzyjmy się temu, jak Polska poradziła sobie z węglem w ostatnią zimę. Bo - choć rząd odtrąbił sukces - to wcale nie było kolorowo. 

Nasze uzależnienie od importowanego węgla rośnie od lat. Import węgla kamiennego w 2021 r. wyniósł: 12,7 mln ton, w tym węgla energetycznego: ok. 9,1 mln ton. 85 proc. sprowadziliśmy z Rosji. Zdecydowana większość była sprzedawana jako opał, w tym dla gospodarstw domowych. A co ze "spaniem na węglu"? - Brakuje złóż krajowych, z których opłacałoby się wydobycie węgla na cele związane z ogrzewaniem. Węgiel odpowiedniej jakości leży głęboko, jest drogi i jest go mało. Uruchamianie nowego wydobycia nie wydaje się celowe. Trzeba szybszego odchodzenia od tego paliwa - wyjaśnia Rubczyński. 

Jeszcze przez pierwsze miesiące 2022 roku rosyjski węgiel jechał do Polski, ale od kwietnia weszło w życie embargo. Po surowcu powstała luka, a w kolejnych miesiącach ceny zaczęły szybować. Żeby opału nie zabrakło, zaczęło się gorączkowe kupowanie - skąd tylko się dało. W maju nastąpiło tąpnięcie importu, ale później poziom rósł - z 700 tys. ton w czerwcu do prawie trzech milionów ton w listopadzie. W sumie sprowadzono 20,4 mln ton węgla kamiennego, w tym ponad 17 mln ton węgla kamiennego energetycznego.

W 2021 roku kupiliśmy węgiel z 14 różnych krajów, przy czym ogromną większość - z Rosji. W 2022 sprowadzaliśmy go z aż 28 państw. Najwięcej z RPA (20 proc.) i Kazachstanu 18 (proc). Miliony ton przypłynęły także z Australii, Kolumbii czy Indonezji, a wśród dostawców były Niemcy i Węgry, Czechy i Nigeria, Litwa i Botswana. Węgiel zza oceanu nastręczał trudności; czasem ze względu na jakość, czasem przez sam środek transportu - węgiel kołyszący się statkach kruszy się gdy przypływa do Polski, tylko jego część ma odpowiednie parametry do domowych pieców. 

Za ten węgiel przyszło płacić nam wszystkim słono. Dosłownie wszystkim. Bo za węgiel płacili nie tylko ci, którzy go potrzebowali. W sumie koszty importu węgla wyniosły w ubiegłym roku 25,8 miliardów złotych. Dla porównania rząd szacuje budowę pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce na ok. 100 mld zł - więc cztery lata importu węgla to tyle, co postawienie takiej elektrowni. Tymczasem te pieniądze "wyparowują" z naszego kraju, a zyski czerpią koncerny, które są właścicielami kopalni za oceanem. W kryzysowym roku rekordowe zyski odnotowały zresztą też polskie kopalnie. 

Podczas gdy w wielkie firmy czerpały zyski, zwykli ludzie płacili za węgiel 2-3 razy więcej niż rok wcześniej. Według branży przeciętne wydatki na węgiel wzrosły o prawie 50 proc., a co trzecia osoba deklaruje, że ograniczała zużycie węgla kosztem niższej temperatury w domu. Podobne są wyniki sondażu dla organizacji More in Common. W nim prawie 2/3 przyznało, że ograniczało zużycie energii w sezonie grzewczym, a co trzecia osoba świadomie niedogrzewała swojego domu lub mieszkania.

Do kosztów węgla dokładamy się wszyscy. Polska przeznaczyła 15,5 mld na programy związane z wysokimi cenami węgla na opał - 11,5 mld na dodatek węglowy i 4 mld na dofinansowanie węgla sprzedawanego po cenie gwarantowanej przez samorządy. Oznacza to, że każda dorosła osoba w Polsce zrzuciła się po ponad 500 zł.

Ile wydamy na import węgla w tym roku i w kolejnych latach? To pytanie za miliard, a raczej miliardy złotych W odpowiedzi na nasze pytania Ministerstwo Klimatu poinformowało, że szacuje, iż w kolejnym sezonie grzewczym 2023/2024 popyt na węgiel opałowy wyniesie między 8,1 a 9,3 mln ton, zależnie od pogody. Rząd zapowiedział, że węgiel dalej będziemy importować, a jednym z głównych kierunków ma być Kolumbia. Widać to już w danych - w styczniu jedna trzecia węgla przypłynęła właśnie stamtąd. Pytanie o koszty jest dużo trudniejsze, bo ceny na światowych rynkach są zmienne. Znacząco spadły od szczytu na początku rosyjskiej inwazji, ale wciąż są dwa razy wyższe niż np. w 2019 roku. 

Węgiel niesie też inne koszty. Palenie nim przyczynia się do zanieczyszczenia powietrza, które powoduje choroby i przyczynia się do śmierci nawet ponad 50 tys. ludzi w Polsce każdego roku. A wydobywanie go w krajach takich jak Kolumbia, Indonezja czy RPA często wiąże się z degradacją środowiska czy łamaniem praw człowieka, o czym pisaliśmy już w ubiegłym roku.

Jedno jest pewne - każda tona węgla mniej to mniejsze koszty, mniej pieniędzy przepalonych w piecach, czy wysłanych zagranicznym właścicielom kopalń węgla w Australii czy Kolumbii. To także mniej smogu czy emisji CO2. Dlatego zapytaliśmy Ministerstwo Klimatu o to, czy ma plan, co zrobić, żebyśmy tego węgla potrzebowali mniej.

WęgielWęgiel Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl

Jak wyrzucić węgiel z domów?

Zdaniem eksperta Forum Energii "mamy możliwości, aby do końca dekady istotnie ograniczyć zapotrzebowanie na paliwa kopalne (a więc nie tylko węgiel, ale i gaz - red.) w gospodarstwach domowych". - Ten proces już się rozpoczął, ale należy go przyspieszyć. Potrzebna jest intensywniejsza termomodernizacja budynków, wykorzystanie energii odnawialnej, przyspieszenie instalowania pomp ciepła, czy też przyłączanie budynków do sieci ciepłowniczych - mówi Rubczyński. 

Już w ubiegłym roku Forum Energii przygotowało wyliczenia pokazujące, jak konkretne działania mogą zmniejszyć zapotrzebowanie na węgiel z obecnych 8-9 mln ton do tylko nieco ponad 2 mln ton w 2030 roku. To oznaczałoby niemal pozbycie się obciążającego importu do końca dekady. Składa się na to szereg rozwiązań, ale najwięcej węgla zaoszczędzą nam dwa. Po pierwsze bardziej efektywne ogrzewanie (a więc termomodernizacja), a po drugie pozbycie się pieców na węgiel (przede wszystkim wymiana na pompy ciepła).

embed

Zdaniem Rubczyńskiego, jeśli chodzi o ogrzewanie indywidualne "pompy ciepła są kierunkiem przyszłościowym". Widzą to nie tylko eksperci, ale też Polki i Polacy. W ubiegłym roku padł absolutny rekord: zainstalowano ich około 200 tysięcy. Wyraźną zmianę widać też w programie Czyste powietrze. Na początku 2022 roku 40 proc. wnioskujących chciało wymienić kopciucha na kocioł gazowy, a tylko co czwarty - na pompę ciepła. Wraz z nadejściem kryzysu energetycznego trend się odwrócił i w drugiej połowie roku już ponad 60 proc. wniosków dotyczyła dofinansowania pompy ciepła. Także w badaniu More in Common widać wysokie poparcie dla czystej energii, i to w dużej mierze niezależne od tego, którą partie się popiera.

Rubczyński dodaje, że - patrząc na inne kraje Europy - nasz rynek ma ciągle bardzo duży potencjał rozwojowy. Impulsem może być "proponowane przez Komisję Europejską rozszerzenie handlu uprawnieniami do emisji CO2 na obszar budynków oraz stopniowy zakaz używania kotłów gazowych". - Wydaje się to rozwiązaniem bardzo trudnym, ale fundamentalnie to ma sens. Nasz kraj coraz bardziej uzależnia się od importu gazu ziemnego. Nie powinniśmy opierać bezpieczeństwa energetycznego na surowcach tak silnie obarczonych ryzykiem cenowym i politycznym - podkreśla. 

Chęci są, z planami już gorzej

Jeszcze w marcu poprosiliśmy Ministerstwo Klimatu i Środowiska o rozmowę z ministerką Anną Moskwą lub innym przedstawicielem, by zapytać, co rząd chce zrobić, aby ograniczyć zużycie węgla w domach, konieczność importu i miliardowe wydatki. W odpowiedzi stwierdzono, że nikt z resortu nie może z nami rozmawiać "ze względu na inne zobowiązania", a pytania możemy wysłać jedynie mailem. Co wynika z odpowiedzi?

Rząd jest zadowolony z siebie jeśli chodzi o to, jak poradziliśmy sobie z kryzysową zimą. "Strategia Polski zdała egzamin" - stwierdziło ministerstwo, pisząc o sprowadzaniu węgla z różnych kierunków i łagodzeniu wysokich cen na różne sposoby. Nasz system energetyczny ma być teraz "bardziej odporny", a doświadczenie pomoże zabezpieczyć surowce m.in. na kolejny sezon grzewczy.

Jednak - do czego ministerstwo się nie odniosło - ten "sukces" słono nas kosztował, o czym pisaliśmy powyżej. Czy mamy zatem plan na to, jak uniezależnić się od drogiego, importowanego węgla, który powoduje smog i emisje CO2?

Ministerstwo nie odpowiedziało wprost na nasze pytania o to, czy i jakie działania podjęto konkretnie w związku z kryzysem energetycznym w celu ograniczenia zapotrzebowania na węgiel. Przytoczyło za to informacje o już działających programach, jak program Czyste Powietrze, ulga termomodernizacyjna czy długoterminowa strategia renowacji budynków (przyjęta w lutym 2022 roku, przed rosyjską inwazją).

Jest w nich kilka nowych elementów - to znaczy takich, które powstały po 24 lutego. Program "Cieple Mieszkanie" (lipiec 2022) ma wspierać wymianę "nieefektywnych źródeł ciepła na paliwa stałe". Ale jego skala jest stosunkowo niewielka. W latach 2022-2026 budżet na jego realizację wynosi 1,4 mld zł, co pozwala na niecałe 60 tys. średniej wielkości dotacji. W połowie roku sztandarowy program rozbudowano do Programu „Czyste Powietrze+", który zakłada, że dofinansowanie na wymianę kopciucha czy ocieplenie domu wnioskodawcy dostaną nie po, a jeszcze przed rozpoczęciem remontu. A od stycznia tego roku "Czyste Powietrze" doczekało się aktualizacji, która m.in. podnosi progi dochodowe i podwyższa dofinansowanie (co było zresztą konieczne, patrząc na rosnące ceny)

Czy działania rządu są wystarczające? W programie Czyste powietrze złożono dotychczas niespełna 600 tys. wniosków na kwotę 12,3 mld zł. Z jednej strony - po ich zrealizowaniu będzie to oznaczać ponad pół miliona kopciuchów mniej. Z drugiej strony, tylko w ubiegłym roku wydaliśmy na import węgla dwa razy tyle, ile kosztowały wszystkie te wnioski. 

- Łatwiej wypłacić dodatki do węgla czy innych kosztów energii i ogrzewania niż wdrożyć efektywny, zdecentralizowany system doradztwa i wsparcia mieszkańców w przeprowadzeniu modernizacji budynków

- komentuje Justyna Glusman ze stowarzyszenia Fali Renowacji. - Jeśli zważymy, że celem programu Czyste Powietrze jest wymiana 3 mln kopciuchów do roku 2027, to dotychczasowe tempo jest dalece niewystarczające do osiągnięcia celów. W piątym roku programu mamy 580 tys. złożonych wniosków. Zostało teoretycznie jeszcze 2,5 mln dotacji do wypłacenia w ciągu najbliższych 3,5 roku - mówi Glusman. Jako "ambitne" ocenia plany ze strategii renowacji budynków, jednak ich realizacja będzie "bardzo trudna", a z drugiej strony - temomodernizacja powinna być jeszcze szybsza.

Potrzebne holistyczne podejście

Eksperci jeden z głównych problemów widzą w braku kompleksowej wizji obejmującej zarówno źródła ciepła jak i budynki. - Potrzebne jest wyznaczenie jednoznacznych celów, które chcemy osiągnąć. Coś na kształt mapy drogowej z wyraźnie określonymi punktami pośrednimi - mówi Rubczyński. Zwróci uwagę, że choć rząd przygotował propozycję strategii dla ciepłownictwa, to w ogóle nie zajęto się w nim ogrzewaniem indywidualnym, a tylko systemowym.

Brak jasnej wizji przekłada się na inne bariery, jak np. brak kadry technicznej. - Szkolnictwo zawodowe nie mogło wykształcić właściwych ekspertów skoro nie było wiadomo, jakie cele energetyczne i środowiskowe kraj chce osiągnąć - mówi ekspert Forum Energii. Z drugiej strony transformacja ciepłownictwa to szansa dla krajowego przemysłu i szansa na nowe miejsca pracy. - Które notabene mogą przyjąć specjalistów z sektora górniczego w ramach sprawiedliwej transformacji - dodaje. 

Nieraz sami obywatele - czemu ciężko się dziwić - nie są świadomi problemów z budynkami ani możliwych rozwiązań. Ktoś, kto całe życie ogrzewa dom węglem i potrzebuje go kilka ton na sezon, nie musi wiedzieć, ile pozwoli zaoszczędzić termomodernizacja. Ale władze na poziomie państwowym i lokalnym powinny wyjść temu naprzeciw. W gminach mogą powstawać tzw. punkty obsługi typu "one stop shop", gdzie każdy zainteresowany otrzyma informacje o tym, jakie są możliwości techniczne czy jakie wsparcie finansowe może dostać. 

Choć rząd rozszerza programy dofinansowań, to wciąż nie odpowiadają one na wszystkie problemy. Na przykład - wymienia Glusman - na największą kwotę dofinansowania na termomodernizację mogą liczyć osoby o najniższych dochodach. Jednak to oznacza konieczność opłacenia VAT-u wysokości ok. 30 tys. zł, co może przekraczać ich możliwości.

- Pamiętajmy, ciepło i energia pozostaną drogie. Ceny paliw ustabilizowały się na wyższych poziomach. Rząd odpowiada na to programami osłonowymi, ale one nie będą trwać w nieskończoność. I wtedy uderzy brutalna rzeczywistość. Dlatego powinniśmy przyspieszyć procesy modernizacyjne, wyzwolić potencjał do budowy energetyki obywatelskiej wykorzystującej w dużym stopniu krajowe zasoby energii odnawialnej. Możliwości są, chęci też, a i pieniądze się znajdą, zarówno te prywatne jak i różnorakie fundusze krajowe i unijne - komentuje Rubczyński.

...

Ten artykuł powstał przy wsparciu Free Press Unlimited i E3J.

Więcej o: