Zniszczenie tamy w Kachowce to katastrofa środowiskowa. Zagrożone dostawy wody do elektrowni jądrowej

Zbiornik powyżej zapory w Nowej Kachowce, który teraz rozlewa się poniżej zniszczonej tamy, był głównym źródłem wody do chłodzenia Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. W tej chwili nie ma zagrożenia dla elektrowni, ale problem może narastać. Przerwanie zapory może też oznaczać katastrofę ekologiczną na południu Ukrainy, zarówno w krótkim, jak i dłuższym terminie.
Zobacz wideo Prawica próbuje nastawić ludzi przeciwko polityce klimatycznej

Ukraina oskarżyła Rosję o zniszczenie zapory na Dnieprze w Nowej Kachowce. Strona rosyjska opowiada podobnymi zarzutami wobec Ukraińców. Pojawiają się też hipotezy, że tamy nikt nie wysadził, lecz konstrukcja poddała się pod naporem wody (zbiornik był rekordowo wypełniony), wcześniejszych uszkodzeń oraz braku napraw z powodu rosyjskiej okupacji. Niezależnie o tego, kto lub co doprowadziło do przerwania zapory, skutki będą potężne. Wpłynie to na pewno na sytuację militarną (więc o tym w tym artykule). Jednak to także katastrofa środowiskowa, a do tego wpływa na bezpieczeństwo Zaporoskiej Elektrowni Atomowej.

Chłodzenie elektrowni zabezpieczone. Na razie

Powyżej zapory w Nowej Kachowce znajduje się Zaporoska Elektrownia Atomowa, największa taka elektrownia w Europie. Pozostaje ona pod okupacją rosyjską i jest w tzw. zimnej rezerwie, a więc nie produkuje elektryczności. Jednak nawet w takiej sytuacji potrzebna jest woda do chłodzenia. A ta pochodzi z szybko opadającego zbiornika powyżej zniszczonej zapory.

We wtorek Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej wydała komunikat dotyczący bezpieczeństwa chłodzenia elektrowni. Wyjaśniono w nim, że choć elektrownia nie produkuje energii, to woda jest potrzebna do chłodzenia zużytego paliwa, częściowo zużytego paliwa, które pozostaje w reaktorach, a także generatorów diesla (które dostarczają prąd w przypadku odcięcia dostaw energii). Przedłużający się brak wody mógłby doprowadzić do stopienia się paliwa. Jednak w tej chwili, według oceny agencji "nie ma natychmiastowego zagrożenia dla bezpieczeństwa elektrowni".

Według komunikatu opublikowanego we wtorek około południa poziom wody w zbiorniku obniża się o ok. 5 cm na godzinę. To z niego pochodzi główna nitka wody do chłodzenia reaktora, wystarczy jej "na kilka dni". W chwili wydania komunikatu poziom wody w zbiorniku wynosił 16,4 m. Jeśli spadnie poniżej 12,7 metrów, to nie będzie już możliwe dalsze pompowanie wody tą samą drogą. Co wtedy? W tej chwili elektrownia stara się "wpompować tyle wody, ile tylko się da" do systemu chłodzenia i kanałów. Ograniczono zużycie wody do niezbędnego minimum. Kiedy przestanie być możliwe pompowanie wody, powinien zapewnić ją osobny zbiornik retencyjny obok elektrowni (widoczny na zdjęciu satelitarnym):

Ponieważ reaktory są wyłączone od miesięcy - informuje agencja - woda z tego zbiornika powinna wystarczyć do chłodzenia przez "miesiące". Agencja ma jeszcze potwierdzić, ile dokładnie to będzie czasu. W komunikacie podkreślono jednak, że jest "kluczowe", aby pozostał on nienaruszony. Z czasem konieczne będzie znalezienie i uruchomienie alternatywnych dostaw wody, co będzie musiało zostać przeprowadzone pomimo okupacji elektrowni i jej okolic przez wojska rosyjskie. W elektrowni znajdują się pracownicy agencji, a jej szef planował pojechać na miejsce w przyszłym tygodniu i podkreślił, że w obecnej sytuacji jego wizyta tam jest "niezbędna".

Maciej Zaniewicz, ekspert polskiego think tanku Forum Energii zwrócił uwagę, że o ile mniejszy zbiornik i alternatywne dostawy zapewnią chłodzenie elektrowni w "zimnej rezerwie", to jej uruchomienie po ewentualnym wyzwoleniu przez Ukrainę będzie niemożliwe do czasu odbudowy zapory. "To olbrzymia strata" - napisał. 

Katastrofa ekologiczna

Skutki przerwania zapory dla środowiska będzie można ocenić dopiero po jakimś czasie, jednak już teraz można spodziewać się niektórych negatywnych konsekwencji. 

Pierwszą jest zalanie ogromnych terenów. Już wcześniej wykonywano symulacje pokazujące, jakie tereny mogą zostać zalane po przerwaniu zapory. Oto jedna z nich:

 

Należy pamiętać, że prawdziwa sytuacja nie musi rozgrywać się dokładnie tak jak w symulacji. Jednak przed przerwaniem tamy poziom wody w zbiorniku był rekordowo wysoki, co wskazuje, że skala powodzi może być zbliżona do czarnych scenariuszy. To będzie oznaczać zniszczenie domów, infrastruktury, przyrody, zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi oraz zwierząt (zarówno domowych i gospodarskich, jak i dzikich). Już wcześniej Ukraińcy ostrzegali, że problemy zapory mogą skończyć się katastrofą ekologiczną.

Drugim zagrożeniem po powodzi jest (paradoksalnie) brak wody. Spiętrzona woda w zbiorniku powyżej zapory zapewniała dostawy zarówno dla miejscowości w regionie, jak i rolnictwa. Już na początku tego roku, gdy poziom wody w zbiorniku był rekordowo niski, ostrzegano przed poważnymi konsekwencjami dla południa Ukrainy.  Ze zbiornika wychodził też kanał dostarczający wodę na Krym. Gdy jej poziom opadnie, okupowany półwysep może być narażony na brak wody. 

Wreszcie zalanie fortyfikacji (szczególnie rosyjskich, po lewej, niższej stronie Dniepru) może oznaczać porwanie przez wodę i przemieszczenie min, amunicji i innych niebezpiecznych materiałów. Te mogą przez bardzo długi czas stanowić zagrożenie dla ludzi i środowiska.  

Więcej o: