We wtorek przed godz. 3:00 w nocy doszło do zawalenia się zapory na Dnieprze. Ukraińskie służby twierdzą, że wysadzić mieli ją Rosjanie. W efekcie, zalanych zostało dziesiątki miast i wsi. Prezydent Wołodymyr Zełenski ostrzega, że skutki powodzi mogą odczuć nie tylko obywatele Ukrainy.
- Zatrucie i skażenie pochodzące z obszaru powodziowego niemal natychmiast trafia do wód gruntowych, zatruwając rzeki, a następnie basen Morza Czarnego - powiedział Zełenski, cytowany przez portal unian.ua. Prezydent Ukrainy dodał, że "w związku ze zniszczeniem tamy zalane zostały magazyny paliw, magazyny z chemikaliami, magazyny z nawozami, cmentarzyska zwierząt, w tym co najmniej dwa ogniska wąglika, i oba na tymczasowo okupowanym terytorium. Co się z nimi teraz dzieje? Nie wiemy" - powiedział Zełenski.
Jak szacują Ukraińcy, w wyniku przerwania zapory w niebezpieczeństwie znalazło się łącznie 2 miliony istot żywych, w tym ludzi, ptaków i zwierząt. Woda zalała także ponad 50 tys. hektarów lasów. Dla ludzi zamieszkujących dotknięte powodzią tereny największym problemem stał się brak wody pitnej i dostępu do żywności. Ołeksandr Prokudin, gubernator obwodu chersońskiego, poinformował, że powódź po obu stronach Dniepru objęła 600 kilometrów kwadratowych. Zalane są obszary zarówno po stronie ukraińskiej, jak i tej kontrolowanej przez Rosję.
"Średni poziom wody przekracza 5,5 metra. Zalanych jest 600 kilometrów kwadratowych obwodu chersońskiego, 32 proc. na prawym brzegu Dniepru i 68 proc. na lewym" - napisał Prokudin w mediach społecznościowych. Agencja Associated Press podała, że do tej pory ewakuowano łącznie co najmniej 4000 osób, a wielu mieszkańców opuściło domy na własną rękę. Po południu w czwartek prezydent Ukrainy udostępnił nagranie ze swojej wizyty w punkcie ewakuacyjnym utworzonym w jednym z chersońskich szpitali. Wołodymyr Zełenski rozmawiał tam z lekarzami i powodzianami. "Pomożemy wam i odbudujemy wszystko, co tylko trzeba. Dziękuję i życzę wam zdrowia" - napisał w tweecie. Ukraiński przywódca podziękował również lekarzom - za to, że niosą pomoc nawet w momentach ostrzału. "Jesteście bohaterami" - podkreślił.
Ukraina zapewnia, że w związku z uszkodzeniem zapory nie ma zagrożenia dla elektrowni jądrowej w Zaporożu, która korzystała z wody do chłodzenia swoich reaktorów. Podobnego zdania jest Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej. Zdaniem jej specjalistów zniszczenie obiektu nie jest bezpośrednim zagrożeniem dla elektrowni, ponieważ ta ma własne rezerwy wody, z których korzysta, minimalizując ryzyko przegrzania reaktorów. Elektrownia czerpie wodę także z własnego stawu. Bielsat.eu podaje jednak, że może być problem z jego napełnianiem. Do tej pory zbiornik był bowiem zaopatrywany wodą ze Zbiornika Kachowskiego. - Po wysadzeniu tamy lustro zbiornika może obniżyć się tak bardzo, że woda nie będzie docierać do elektrowni jądrowej - zauważa portal, powołując się na słowa Nataliji Hozak z ukraińskiej organizacji społecznej Ekodija. Hozak wierzy jednak, że znajdzie się jakieś techniczne rozwiązanie, bo inaczej skutki awarii w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej dotkną całą Europę.
Zastępca dyrektora generalnego Francuskiego Instytutu Ochrony Radiologicznej i Bezpieczeństwa Jądrowego (IRSN) ds. bezpieczeństwa jądrowego Karine Herviou, uspokaja natomiast, że wszystkie reaktory w Zaporożu zostały zamknięte jakiś czas temu, gdy w okolicy trwały walki, dlatego ich potrzeby chłodzenia są dość ograniczone. Herviou podkreśliła również, że nawet w przypadku uszkodzenia grobli są inne sposoby na uzupełnienie wody, np. przewożenie jej z Dniepru czy innego zbiornika wodnego.