Wielkie zapory sprzed pół wieku. Nikt nie sprawdził, co robią z polskimi rzekami i przyrodą. Skarga do KE

Polski rzeki są poprzecinane ogromnymi, starymi zaporami, które nigdy nie były badane pod kątem ich wpływu na ludzi i przyrodę. Czy to naruszenie unijnego prawa?

Polskie rzeki przegrodzone są ok. 3,5 budowlami piętrzącymi wodę. Ponad sto zapor ma więcej niż 50 lat. 70 jest naprawdę dużych.

Skarga, którą do Komisji Europejskiej złożyły organizacje pozarządowe ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków i Fundacja Greenmind dotyczy siedmiu wielkich zapor.

- Mamy budowle, które istnieją od 50 lat i nigdy nie zostały poddane ocenie oddziaływania na środowisko - mówi Agata Szafraniuk, kierowniczka Programu Ochrony Przyrody w Fundacji ClientEarth.

Maja Starosta, prawniczka z tej samej fundacji, tłumaczy, że zgodnie z prawem unijnym, ocena oddziaływania na środowisko i ocena wpływu zapory na przyrodę chronioną w obszarach Natura 2000 powinna być przeprowadzana przed wydaniem pozwolenia na przedłużenie działania zapory. - W Polsce tak się nie dzieje. Jest to naruszenie dwóch dyrektyw: ocenowej i siedliskowej, dlatego składamy skargę do Komisji Europejskiej – wskazuje Starosta.

Dziś, gdy którejś z tych zapor kończy się pozwolenie, kolejne jest przedłużane automatycznie na kolejnych 20 lat (spiętrzanie i retencja wód) lub wydawane na nowo na 30 lat. Bez wykonania oceny oddziaływania na środowisko.

- Nie chcemy burzyć tam. Chcemy zwrócić uwagę na problem. Ktoś powinien zadać pytania o dzialalność tych zapor - dodaje Szafraniuk. 

Najstarsze i najbardziej zanieczyszczające środowisko instalacje poza prawem

Składający skargę do KE tłumaczą, że problem przedłużania zezwoleń dla starych instalacji bez rozważania ich wpływu na środowisko nie dotyczy tylko zapór na polskich rzekach - jest problemem systemowym, obecnym w wielu krajach Unii, a szczególnie w państwach Europy Środkowo-Wschodniej, które przystąpiły do UE po 2000 r. 

Prowadzi to do sytuacji, w której najstarsze i najbardziej zanieczyszczające instalacje takie jak kopalnie, elektrownie, zakłady petrochemiczne lub duże zapory unikają oceny ich oddziaływania na środowisko oraz kontroli społecznej przez kilkadziesiąt lat - komentuje Szafraniuk.

Organizacje podkreślają, że problem ma naturę prawną i niesie ze sobą poważne konsekwencje, bo funkcjonowanie zapór na rzekach może wiązać się z wieloma negatywnymi skutkami dla przyrody, m.in.:

  • prowadzi do wymierania gatunków ryb, których przetrwanie zależy od możliwości migracji wzdłuż rzek,
  • zaburza transport osadów rzecznych, co może prowadzić do przesuszania gruntów w dolinie poniżej zapory,
  • przyczynia się do niszczenia ptasich siedlisk i lęgów, emisji gazów cieplarnianych z rozkładających się osadów gromadzonych w zbiornikach zaporowych,
Jeżeli "automatycznie" przedłużamy zezwolenia na funkcjonowanie zapór oraz zbiorników i nie przeprowadzamy oceny ich wpływu na środowisko, nie jesteśmy w stanie choćby częściowo ograniczyć ich negatywnego oddziaływania na przyrodę, ani na społeczności doświadczające przez wiele lat skutków funkcjonowania tych obiektów - komentuje Jacek Engel z Fundacji Greenmind.

Engel dodaje, że tylko procedura oceny oddziaływania na środowisko daje szansę na ograniczenie negatywnych skutków piętrzeń dla ludzi i przyrody.

Podaje przykład: ograniczenie możliwości manipulowania przepływem w ramach instrukcji gospodarowania wodą na stopniu Włocławek zapobiegłoby zniszczeniu prawie 500 ptasich gniazd w maju 2018 i uśmierceniu prawie 5 mln ryb jesienią 2018 roku.

- Myśląc o zaporach, myślę o historii. Niedługo samochody benzynowe wyprodukowane przed 1997 rokiem i auta z silnikiem Diesla starsze niż z 2006 roku nie będą mogły wjechać do strefy czystego transportu w Warszawie. Tymczasem zapory wybudowane 50 lat temu nie zostały poddane żadnej ocenie - mówi Marek Elas z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.

I dodaje: - W gospodarce wodnej zatrzymaliśmy się pół wieku temu. Przepisy prawa nie obligują do takich ocen, a przecież dziś mamy inną wiedzę. 50 lat temu nie mieliśmy kryzysu klimatycznego i wodnego. Dawno minął moment, w którym mogliśmy korzystać ze środowiska bez wystawiania rachunku. Sytuacja odrzańska pokazała, że pewna granica została przekroczona. Ale my, nie zważając na nic, idziemy dalej. Żyjemy na kredyt przyszłych pokoleń, jeśli chodzi o wodę.

Składające skargę organizacje przeanalizowały ponad 100 dokumentów dotyczących polskich zapor i przedłużeń pozwoleń ich funkcjonowania. W żadnym przypadku nie została wykonana ocena oddziaływania na środowisko.

Więcej o: