Uber nad Wisłą? W Warszawie wjeżdżają nawet na plażę. Aktywista apeluje do stołecznych władz

Kierowcy warszawskich Uberów i Boltów pozwalają sobie na coraz więcej. Według Jana Mencwela zaczęli nawet wjeżdżać na plaże nad Wisłą. "Wczoraj byłem świadkiem, jak jeden zakopał się w piasku na praskiej plaży miejskiej" - napisał na Twitterze pisarz i aktywista.

Kierowcy usług przewozowych takich jak Uber czy Bolt zmagają się z presją świadczenia szybkiej i efektywnej obsługi swoich pasażerów. Niejednokrotnie prowadzi to do naginania przepisów ruchu drogowego. Niecodzienną sytuację z udziałem kierowcy jednej z firm zaobserwował w Warszawie aktywista i pisarz Jan Mencwel.

Zobacz wideo Czy jest ryzyko, że Odra znowu obumrze? Ozdoba: Tak

Kierowca Ubera zakopał się na plaży w Warszawie

"Nad warszawską Wisłą kierowcy Uberów i Boltów wjeżdżają już nawet na plaże nad samą rzekę. Wczoraj byłem świadkiem, jak jeden zakopał się w piasku na praskiej plaży miejskiej" - napisał na Twitterze współtwórca organizacji Miasto Jest Nasze Jan Mencwel. Swój post opatrzył zdjęciem przedstawiającym samochód zakopany na plaży, którego próbuje wydostać z piasku kilku mężczyzn.

Post rozpoczął dyskusję o uprawnieniach kierowców i braku odpowiedniej infrastruktury w mieście. Jan Mencwel podkreślił, że skoro w pobliżu plaży nie widnieją żadne znaki zakazu, a wjazd na ten teren jest fizycznie możliwy, z uwagi na budowę kładki pieszo-rowerowej, nic nie stoi na przeszkodzie, aby kierowcy mogli swobodnie wjechać na plażę. "Wiedziałem, że to będzie eskalować i już rok temu apelowałem o to, żeby zapobiegać" - podkreślił w mediach społecznościowych aktywista. Dodał, że według pozyskanych przez niego informacji winę za opisywany stan rzeczy ponosi Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie, który "od roku nie jest w stanie postawić zwykłych słupków czy szlabanu na wjeździe nad Wisłę". Mencwel podkreślił, że taki wjazd powinien służyć wyłącznie uprawnionym do tego pojazdom, "a obecnie służy wszystkim".

Apele aktywistów nie pomogły

Jan Mencwel podkreślił, że Wisła stanowi jeden z najcenniejszych terenów Warszawy nie tylko pod względem przyrodniczym, ale także rekreacyjnym. W związku z naruszeniami, jakie zaobserwował nad rzeką, od blisko roku apeluje zarówno do Zarządu Zieleni, jak i pełnomocnika prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego, Jana Piotrowskiego, o podjęcie działań w tej sprawie. Do tej pory nikt nie zareagował. W wątpliwość aktywista poddaje także działania straży miejskiej, która w swoich obowiązkach powinna mieć także patrolowanie okolic rzeki. 

Więcej o: