"W Arboretum w Rogowie znajduje się jedna z większych i cenniejszych kolekcji brzóz - gdzie znaczna jej część to gatunki obce (azjatyckie, północnoamerykańskie)" - poinformował nas facebookowy profil Dendrolog Warszawski. Zbiory te niedawno zarząd Arboretum potraktował szlifierką. "Zrobiło się trochę luźniej, więc polerujemy brzozy i czeremchy Maacka. Mają się błyszczeć" - czytamy we wpisie, który wywołał burzę w komentarzach.
"Arboretum wyrabia takie głupoty? Poleruje drzewa?", pisze jedna z komentujących. "Najlepiej od razu plastikową wsadzić, mniej pracy i prądu trzeba.", "To jeszcze tylko trawa do pomalowania i gotowe!" czytamy dalej.
Arboretum wytłumaczyło wszystko w kolejnym poście, gdzie podano nawet linki do badań. Ponadto kierownik placówki Piotr Banaszczak udzielił wywiadu PAP w tej sprawie. Arboretum utrzymuje, że takie zabiegi z użyciem szlifierki są prowadzone w Europie i USA.
"Zapewne nieraz widzieliście w internecie, czy książkach piękne zdjęcia śnieżnobiałych pni brzóz i innych drzew o ozdobnej, wielobarwnej korze. Wydawałoby się, że ich uroda to sprawa wyłącznie natury. Nic z tych rzeczy. Do uzyskania takiego efektu regularnie myje się pnie, aby nie zarastały glonami. Szczególnie w regionach o wilgotnym klimacie, czy w cienistych miejscach, bo tam szybciej czernieją. Robi się to w zależności od konkretnego przypadku - średnio co 2-3 lata, gdy drzewa są już starsze i pnie zaczynają pokrywać się brudem i glonami. Zwykle robi się to zimą przy użyciu wody z mydłem albo z octem winnym, które rozmiękczają brud i przy okazji dezynfekują pnie, wydłużając okres niezasiedlania ich przez glony. Próbowaliśmy tego, ale mycie podczas mrozu, gdy trzeba podnosić ręce do góry, a woda leje się po rękach, nie należy do przyjemnych czynności" - czytamy we wpisie.
Dlatego zrobiliśmy eksperyment latem, na sucho przy użyciu odpowiednio miękkiej tarczy polerskiej i akumulatorowej szlifierki kątowej. Efekt jest taki sam, a szybszy i wygodniejszy do osiągnięcia. Zabieg, jeśli wykonywany ostrożnie, jest zupełnie nieszkodliwy dla drzewa.
- tłumaczy Arboretum. I dodaje, że w poradnikach zaleca się po zabiegu posmarować pnie wazeliną lub olejem kokosowym. "Ale to już chyba przesada" - kwituje swój wpis.
My postanowiliśmy spytać o to jeszcze niezależnego eksperta, mgr. inż. Mateusza Korbika, który prowadzi wspominany już profil Warszawski Dendrolog. Potwierdza on stanowisko Arboretum w Rogowie i podkreśla, że kora brzóz jest tam czyszczona, a nie polerowana.
Zastosowana miękka tarcza polerska pozwala na bardzo delikatne i szybkie usunięcie zanieczyszczeń z jej powierzchni bez ryzyka uszkodzenia drzew - jest to dla nich jak najbardziej bezpieczne, ponieważ zastosowane narzędzie działa wyłącznie powierzchniowo, a warto tutaj dodać, że zewnętrzna część kory drzew jest martwa, co tym bardziej zmniejsza ryzyko powstania uszkodzeń
- napisał nam Warszawski Dendrolog.
Jak tłumaczy nam Mateusz Korbik, brzozy w Arboretum w Rogowie charakteryzują się "dekoracyjną korą, która rzadko w naturalnych warunkach pokrywa się glonami i porostami". Gatunki, które można znaleźć w Rogowie, są gatunkami obcymi, a ich jasna kora ma swoje ważne funkcje, które tracą, gdy zostaną pokryte przez inne organizmy i zanieczyszczenia. "Brzozy dość często i nie bez powodu mają jasną korę; jako pionierskie drzewa wyrastają pierwsze na otwartych przestrzeniach, gdzie są wyeksponowane na silne nasłonecznienie i wahania temperatury - jasna kora ogranicza wpływ tych czynników na drzewo i pozwala na jego prawidłowy wzrost i rozwój" - tłumaczy Warszawski Dendrolog.
Od razu jednak dodaje, że głównym cele oczyszczania kory jest ich "prawidłowa" ekspozycja, bo Arboretum odwiedzają co roku tysiące zwiedzających, w tym studenci. "Oczyszczenie kory brzóz pozwala na dokładne wskazanie różnic pomiędzy gatunkami i odmianami, a kora w przypadku tych drzew ma bardzo duże znaczenie w identyfikacji - działania te mają więc ważny aspekt edukacyjny, a arboretum wywiązuje się z jednego z wielu celów swojego istnienia. Jest to słuszny kierunek prowadzący do prawidłowego prezentowania kolekcji i przypuszczam, że najlepszy efekt widoczny będzie jak tylko starsze, zewnętrzne warstwy już wyczyszczonej kory ponownie się złuszczą, a różnice uwydatnią się na kolejne lata" - wyjaśnia nam Mateusz Korbik.
"Na koniec chciałbym zaznaczyć, że tego typu działania są znane na całym świecie już od bardzo dawna, tym bardziej jestem zaskoczony powszechnym poruszeniem - przeciwnicy działań zarzucają brak naturalności u tych jednak obcych dla naszej przyrody drzew, jednocześnie osoby te nie mają też nic przeciwko pieleniu rabat, cięciu drzew, czy też sadzeniu roślin o można by powiedzieć nienaturalnych walorach ozdobnych, które wyhodowane zostały przez człowieka, niejednokrotnie chronią też przed wycinką gatunki inwazyjne czy sami je rozmnażają i wprowadzają do uprawy… . Nie pozostaje nic, tylko odwiedzić arboretum w Rogowie i ocenić na własne oczy efekt tych działań, a nie wyrażać opinię na podstawie jednego, czy dwóch postów w serwisie społecznościowym" - podsumowuje Warszawski Dendrolog.
"Nie, nie planujemy posypywać pni brokatem ani malować trawy na zielono. Domyślam się, że podobne komentarze są autorstwa osób, które nigdy w Rogowie nie były i nie bardzo mają pojęcia, o czym piszą. Nasze Arboretum utrzymywane jest w charakterze półnaturalnego parku z zachowanym całym leśnym ekosystemem" - czytamy dalej we wpisie Arboretum
Powyższy zabieg, choć początkowo wzbudził popłoch na Facebooku, jest jednym z bardzo wielu, jakie przeprowadza się w ogrodach, do tego o wiele mniej inwazyjny i destrukcyjny niż np. odchwaszczanie, cięcia pielęgnacyjne, opryski, czy usuwanie przekwitłych kwiatostanów. Wyśmiewanie i krytykowanie czegoś, czego nie znacie i nie rozumiecie, więcej mówi o autorach niż obiektach krytyki
- pisał Piotr Banaszczak na profilu Arboretum.
W rozmowie z PAP kierownik Arboretum podobnie jak Warszawski Dendrolog podkreślał, że kolor kory brzozy jest bardzo istotny. "Są to drzewa pionierskie, światłożądne, często występujące w strefach borealnych lub subalpejskich, w miejscach silnie nasłonecznionych. Występują tam duże wahania temperatur między dniem a nocą, co jest szczególnie groźne w okresie zimowym, kiedy ogrzane dziennym słońcem, a następnie przemarznięte nocą pnie drzew łatwo mogą popękać. Najgroźniejsza sytuacja nastaje na przedwiośniu, kiedy następuje gwałtowny transport soków, a silnie uwodnione pnie jeszcze bardziej narażone są na pękanie. Biała kora zabezpiecza je przed nadmiernym nagrzewaniem i chroni przed pękaniem" - wyjaśniał Piotr Banaszczak. I dodaje, że w tym samym celu bieli się pnie drzew owocowych.
Banaszczak mówi też, że brzoza sama dba o czystość pnia, a "kora łuszczy się cienkimi warstewkami, przez co wierzchnie, zszarzałe od brudu i glonów warstwy odpadają, odsłaniając nowe, czyste. Drzewo również w niedużym stopniu przez korę prowadzi fotosyntezę i wymianę gazową, co jest kolejnym powodem, aby była ona czysta".
Kierownik arboretum wyjaśnił też, że brzozy biały kolor zawdzięczają substancji o nazwie betulina, "która jest substancją hydrofobową i trującą dla ewentualnych organizmów epifitycznych, jak np. porosty. Dlatego na brzozie prawie nigdy nie znajdziemy porostów. W ten sposób drzewo ubezpiecza się przed pokryciem pni przez obce ciała o ciemnej barwie, akumulujące ciepło słońca i podnoszące temperaturę pnia. Dlatego takie czyszczenie może mieć pozytywny wpływ na przeżywalność drzew podczas zimy".
Banaszczak zauważa też, że czyszczenie pnia jest stosunkowo rzadko stosowanym zabiegiem i wie o nim tylko wąskie grono specjalistów.
Czyszczenie pni, mimo że całkowicie nieinwazyjne dla fizjologii drzewa, jest wśród właścicieli ogrodów albo całkowicie nieznane, albo bywa bezzasadnie traktowane jako coś szkodliwego dla środowiska
- podkreślił Banaszczak.
Arboretum w Rogowie skończyło w tym roku 100 lat. Założono je w 1923 roku, a dziś podlega pod Leśny Zakład Doświadczalny SGGW