W czwartek 27 lipca naukowcy ze Światowej Organizacji Meteorologicznej przy ONZ poinformowali, że lipiec 2023 roku jest najgorętszym miesiącem w historii pomiarów. Najwyższą temperaturę odnotowano 6 lipca, ponadto za pierwsze 23 dni najgorętsze dni w historii również odpowiada wciąż trwający miesiąc. Naukowcy uważają, że może być to najgorętsze 30 dni od 120 tys. lat.
Skończyła się epoka globalnego ocieplenia, a zaczęła się era globalnego wrzenia
- skomentował informacje naukowców Antonio Guterres, cytowany przez BBC. Wezwał jednocześnie do natychmiastowych działań, które mają ograniczyć wzrost temperatury i pozwolą uniknąć najgorszego scenariusza katastrofy klimatycznej. - Zmiany klimatu już się dzieją. Są przerażające, a to dopiero początek - mówił sekreterze generalny ONZ.
Filmy paliwowe muszą przerzucić się odnawialne źródła energii. Nie mogą nas więcej zwodzić i stosować greenwashingu
- mówił Antonio Guterres. Dodał, że również instytucje finansowe muszą przestać wspierać sektor paliwowy, a zamiast tego finansować zieloną energię.
Sekretarz generalny ONZ wezwał też do adaptacji do czekających nas zmian. O tym, że musimy budować zabezpieczenia przeciwpowodziowe i projektować miasta tak, by dało się w nich przebywać w trakcie ekstremalnych upałów. Przedstawił też plan podwojenia inwestycji na adaptację do zmian klimatu.
Możemy zatrzymać najgorsze, ale żeby to zrobić musimy rok palących upałów zmienić w rok płonących ambicji i przyśpieszyć działania na rzecz klimatu
- stwierdził po tym, jak powiedział, że nie chce siać paniki i rozpaczy, a inspirować do działania.
"Naukowcy i ośrodki badawcze zazwyczaj podają informacje o takich rekordach jak ten lipcowy, dopiero mając pełne dane. To dlatego, że margines rekordów zazwyczaj jest niewielki. Bywa, że dany miesiąc czy rok ma temperaturę wyższą o kilka setnych stopnia od poprzedniego. Dlatego dopiero po przeliczeniu pełnych danych można stwierdzić, że faktycznie był rekordowy. Dokładnie tak było z lipcem 2021 roku, który wg NASA był najgorętszym miesiącem dotychczas: poprzedni rekord został pobity o zaledwie 0,01 stopnia Celsjusza" - pisze Patryk Strzałkowski, dziennikarz Gazeta.pl
"Według wyliczeń dra Karstena Hausteina z Uniwersytetu w Lipsku lipiec będzie cieplejszy o (najpewniej) 1,5 stopnia od średniej temperatury dla lipca sprzed epoki przemysłowej, a więc zanim zaczęliśmy powodować ocieplenie klimatu (ostateczna wartość, może nieco się różnić, bo naukowiec wykorzystał prognozę do wyliczenia wartości ostatnich dni lipca)" - czytamy dalej.
1,5 stopnia ocieplenia to też cel zapisany w globalnym porozumieniu dot. zatrzymania zmiany klimatu (Porozumienie paryskie), uznawany za umiarkowanie bezpieczny dla ludzkości. Czy to znaczy, że właśnie dotarliśmy do tego punktu? Nie - podkreślają naukowcy. Ponieważ globalne cele klimatyczne i raporty naukowe, na których się opierają, mówią o wieloletniej średniej temperaturze Ziemi, a nie jednym miesiącu. A ta średnia to obecnie 1,2 dwa stopnia. I - ponieważ mówimy o średniej - to normalne, że są w tym miesiące i lata o wartości wyższej i niższej. Dopiero kiedy przez lata temperatura będzie tak wysoka, będzie można mówić o osiągnięciu pułapu 1,5 stopnia ocieplenia - i wtedy też pojedyncze lata i miesiące będą znacznie powyżej tej średniej. Przy obecnym tempie ocieplenia stanie się to najpewniej już w kolejnej dekadzie. Dla ratowania ludzkości przed jeszcze gorszymi skutkami zmiany klimatu konieczne jest szybkie odejście od ropy, węgla i gazu. Jeśli tego nie zrobimy, to temperatura będzie rosła dalej, do 2 stopni do połowy wieku i prawie trzech do końca XXI wieku, z coraz groźniejszymi i trudnymi do przewidzenia konsekwencjami" - podsumowuje Strzałkowski.