Zielona Góra. Po pożarze hali z toksynami do szpitala zgłaszają się osoby z objawami. Wśród nich strażacy

Od pożaru w hali magazynowej przy ul. Przylep-Zakładowej w Zielonej Górze minęły już ponad dwa tygodnie, jednak mieszkańcy wciąż odczuwaj jego skutki. Do centrum pulmonologii zgłaszają się osoby, które mają problemy z oddychaniem, kaszlem, czy drapaniem w gardle. Wśród nich są strażacy, którzy pomagali gasić ogień.

22 lipca doszło do pożaru składowiska z niebezpiecznymi odpadami chemicznymi na osiedlu Przylep w Zielonej Górze. Po zdarzeniu władze uspokajały, że choć doszło do "skażenia terenu", to jednak normy nie zostały przekroczone tak, by zagrażało to życiu i zdrowiu" 

Jak donosi TVN24.pl, po dwóch tygodniach od pożarudo centrum pulmonologii w Torzymiu (w. lubuskie) zaczęły zgłaszać się osoby, które mają problemy oddechowe, w tym duszności, kaszel czy drapanie w gardle. Znaczną część z nich stanowią strażacy. 

Zobacz wideo Pożary w Grecji. Najtrudniejsza sytuacja na Rodos. Co się tam dzieje? Wyjaśnia Kacper Kolibabski

Strażacy z problemami oddechowymi po pożarze w Zielonej Górze

Strażacy, a więc osoby, które brały czynny udział w akcji gaśniczej, zaczynają dopiero teraz odczuwać skutki, dolegliwości. To między innymi duszności, drapanie w gardle, kaszel czy metaliczny posmak w ustach. Te osoby kontaktują się z nami, by przebadać płuca

- mówiła Katarzyna Lebiotkowska, prezes Lubuskiego Centrum Pulmonologii w Torzymiu w rozmowie ze stacją.

Wcześniej Urząd Marszałkowski w. lubuskiego przekazał, że wszystkie osoby, które były narażone na działanie dymu i pyłu oraz "innych czynników wziewnych", które powstały w wyniku pożaru, mogą zgłosić się na badania do szpitala w Torzymiu. Zainteresowanym jest potrzebne jedynie skierowanie, które może wystawić lekarz podstawowej opieki zdrowotnej. 

W pierwszej kolejności postaramy się przyjąć strażaków, bo mieli pierwszy kontakt. W rozmowie z lekarzami ustaliliśmy, że ci pacjenci będą mieli wykonywane RTG klatki piersiowej. Po konsultacji z lekarzem będziemy przeprowadzać dalszą diagnostykę - spirometrię, DLCO ora z badania krwi

- tłumaczyła w rozmowie z TVN24 pielęgniarka Renata Rogowska z Lubuskiego Centrum Pulmonologii w Torzymiu.

Co spłonęło w Zielonej Górze?

W gaszeniu składowiska z niebezpiecznymi odpadami brało udział 376 strażaków. 25 lipca Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze poinformowała o rozpoczęciu śledztwa w związku z pożarem. Prokuratura przekazała, że miejsce pożaru zostało niezwłocznie zarejestrowane skanerem 3D, by zarejestrować miejsce zdarzenia tak, żeby później biegli mogli na podstawie tego materiału opierać swoje opinie, w zakresie ustalenia przyczyn pożarów, a także jego rozmiarów.

Na razie nie ma także dokładnych informacji jakie substancje spłonęły. "Nie jesteśmy w stanie tego ocenić" - mówiła prokurator Ewa Antonowicz. Będzie to możliwe dopiero po przeprowadzeniu i uporządkowaniu tego terenu, czyli zabezpieczeniu każdej z beczek.

Do częściowego wykazu analiz dotarł NewsLubuski.pl. Portal napisał, że wśród niebezpiecznych substancji składowanych w hali były m.in. chrom, ołów, kadm, benzen czy nikiel. 

Więcej o: