Narodowa Służba Oceaniczna i Atmosferyczna USA (NOAA) w połowie czerwca zaobserwowała El Nino (zjawisko odnoszące się do wyższej niż zwykle temperatury w równikowym Pacyfiku). Ostatnim razem El Nino pojawiło się w 2019 r.
Według pierwszych pomiarów pod wpływem El Nino temperatura wody wzrosła o 0,8 st. Celsjusza w stosunku do średniej wieloletniej. Obecnie odchylenie to wynosi już 1 st. Celsjusza, a w perspektywie najbliższych miesięcy przekroczyć ma nawet 2 stopnie. - Z jednoznaczną identyfikacją wpływu El Nino na Europę jest pewien problem, ponieważ nie ma tutaj pełnej zgodności wśród naukowców. Jedyne spójne wyniki dotyczą zimy. Przypuszcza się, że El Nino może osłabiać intensywność głównych ośrodków barycznych, które sterują w sezonie zimowym adwekcją (napływem) powietrza do Europy: Niżu Islandzkiego oraz Wyżu Azorskiego. W przypadku rozwoju El Nino pojawia się sytuacja, w której zimą północ Europy jest suchsza, ale chłodniejsza, natomiast nad Morzem Śródziemnym notujemy wyższe niż zwykle opady - tłumaczył w rozmowie z portalem Noizz Michał Marosz z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Według analiz portalu Severe Weather Europe za sprawą El Nino zimy na Starym Kontynencie są mocno zróżnicowane. Obszar Skandynawii, Rosji i krajów zachodnich często bywa objęty falami silnego chłodu, podczas gdy na Bałkanach obserwowane są masy ciepłego powietrza. Polska znajduje się na granicy tych dwóch skrajnych tendencji, w związku z tym czeka nas zmienna zimowa aura - dodatkowe opady deszczu, deszczu ze śniegiem oraz samego deszczu. Temperatura ma utrzymywać się na poziomie normy, choć spodziewane są również okresy, w których mogą wystąpić silne mrozy.