18+
Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych

Mam co najmniej 18 lat. Chcę wejść
Nie mam jeszcze 18 lat. Wychodzę

Krowy i konie kopane, ciągane i zabijane na rampie. Mamy stanowisko ubojni

Leżące krowy i konie siłą wyciągane z ciężarówek, a przy tym kopane, dźgane i przygniatane przez pracowników - takie praktyki w ubojni w woj. mazowieckim ujawniło Stowarzyszenie Otwarte Klatki. Aktywiści przez kilka tygodni za pomocą dronów dokumentowali to, co działo się w ubojni. Zawiadomili w sprawie prokuraturę. "Jesteśmy zbulwersowani działaniami naszych pracowników" - komentuje firma w przesłanej nam odpowiedzi.
Zobacz wideo Czy wilki są zagrożeniem dla ludzi?

Aktywiści stowarzyszenie Otwarte Klatki przez kilka tygodniu w lipcu tego roku obserwowali - i nagrywali przy pomocy drona -  ubojnię Onyśk w Dzierzbach (woj. mazowieckim). Jak informują, mieli informacje o tym, że może tam dochodzić do przypadków nieprawidłowego traktowania zwierząt. "Obawy te okazały się w pełni uzasadnione" - piszą

Na nagraniach widać, jak leżące zwierzęta są siłą wyciągane z ciężarówek przez pracowników za głowy i kończyny, lub za przymocowane do nich liny. Ludzie kopią kropy, dźgają prętami. Na jednym z fragmentów nagrania widać, jak jedna z osób kopie i depcze krowę, a gdy na rampie pozostaje jej noga - inny z pracowników z impetem opuszcza na nią metalową osłonę. - Moim zdaniem było to zrobione z premedytacją - mówił Aleks Kot, jeden z aktywistów dokumentujących z drona pracę na terenie zakładów.

Aktywiści nagrali także, jak z naczepy wyciągano leżącego, ale stawiającego opór i wierzgającego konia. Szarpiąc i ciągnąc, pracownicy próbowali wyciągnąć go z pojazdu Gdy to się nie udało, jeden z mężczyzn podszedł do niego i zabił konia jeszcze na rampie, przy pomocy pistoletu ubojowego.

Jak podkreśla stowarzyszenie, "o tym, czy zwierzę powinno zostać poddane ubojowi oraz czy jego stan zdrowia jest odpowiedni do dopuszczenia mięsa do obrotu, decydować powinien specjalista". W najcięższych przypadkach weterynarz może zdecydować o przeprowadzeniu uboju w miejscu, gdzie znajduje się chore zwierzę, by nie zadawać mu dodatkowego cierpienia. 

Stowarzyszenie zawiadomiło prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Część materiału nagranego przez aktywistów Otwartych Klatek można zobaczyć poniżej:

Firma zapowiada konsekwencje wobec pracowników

Zapytaliśmy firmy Onyśk o to, co udokumentowali aktywiści w lipcu tego roku. W przesłanej nam odpowiedzi czytamy, że właściciele ubojni są "zbulwersowani działaniami pracowników, którzy pomimo wielu szkoleń dopuścili się niewłaściwego zachowania". Zapewniają, że firma "kładzie olbrzymi nacisk na zachowanie dobrostanu zwierząt". "Nasi pracownicy są szkoleni i instruowani, żeby przestrzegali wszystkich procedur i zwierzęta w naszym zakładzie były traktowane zgodnie z wszelkimi zasadami i przepisami prawa". 

Firma zapewnia, że próbuje "zidentyfikować pracowników, którzy dopuścili się karygodnych działań i w trybie natychmiastowym odsunąć ich od prac związanych z dobrostanem zwierząt". Sama zamierza złożyć zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa wobec tych pracowników, którzy "dopuścili się karygodnych działań". Obiecuje też zamontowanie własnych kamer, by mieć kontrolę nad postępowaniem ze zwierzętami. 

Powołano również zespół odpowiedzialny za wyjaśnienie zaistniałych nieprawidłowości do czasu zakończenia pracy zespołu zawieszono produkcję w naszej firmie

- czytamy w nadesłanej odpowiedzi.

Przedstawiciele firmy wyrazili też "ubolewanie", że aktywiści nie zgłosili się do nich bezpośrednio po nagraniu i opublikowali je dopiero po dwóch miesiącach.

Ubojnia Onyśk poinformowała ponadto, że "posiada uprawnienia do przeprowadzenia uboju z konieczności", a "w większości nagranie przedstawia sztuki poddane takiemu ubojowi bądź ubojowi sztuki która uległa urazowi podczas transportu".

Aktywiści: To nie są pojedyncze przypadki

Otwarte Klatki w swojej publikacji zwracają uwagę, że takie traktowanie krów w ubojniach to nie tylko odosobniony przypadek, ale problem opisywany przez aktywistów i media od lat.

W 2019 roku dziennikarze "Superwizjera" TVN w materiale "Chore bydło kupię" pokazali proceder produkcji mięsa z wykorzystaniem chorych lub nieżyjących krów. Udokumentowano, jak do ubojni trafiają krowy tak chore czy słabe, że nie są w stanie się poruszać - nazywane przez pracowników "leżakami". Mimo głośnego materiału i zapewnień samej branży, że chce wyeliminować takie praktyki, w 2022 roku TVN wraz z Otwartymi Klatkami ponownie pokazał traktowanie krów w innej ubojni - bicie, dźganie, wykręcanie ogonów. Jedno zwierzę było spychane do hali przy pomocy samej ramy rozładunkowej. Sprawą zajęła się prokuratura, trzech pracowników ukarano grzywną.

- Za każdym razem, kiedy publikujemy śledztwo - jak to z ubojni Onyśk - słyszymy, że to pojedyncze przypadki. Hodowcy dbają o swoje zwierzęta, zakłady podlegają kontrolom, a dobrostan zwierząt jest priorytetem. Raz za razem pokazujemy jednak, że to nieprawda. Liczy się szybkość, ciągłość produkcji i zysk, a zwierzęta są traktowane przedmiotowo, co tylko potwierdza fakt, że mimo hucznych obietnic Ministerstwa Rolnictwa, wciąż nie została wprowadzona żadna zmiana prawna, która miałaby lepiej chronić zwierzęta w rzeźniach - mówi  Bogna Wiltowska, Dyrektorka ds. Śledztw i Interwencji w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki. Ministerstwo nie odniosło się publicznie do nowego materiału.

Więcej o: