Wielkie szelfy lodowe miały być stabilne. Nie są. Niepokojące wyniki badań z Grenlandii

Na Ziemi są dwa wielkie lądolody: na Antarktydzie i na Grenlandii. Z tego kierunku napłynęły właśnie bardzo niepokojące informacje. Chodzi o półki szelfowe. I to bardzo niedobrze. Takie lodowce działają jak bezpieczniki dla gigantycznych mas lodu.

Od blisko czterech dekad wiadomo, że w części Grenlandii pokrywa lodowa staje się coraz słabsza. Za w miarę bezpieczne naukowcy uznawali za to lodowce na północy wyspy. Ogłoszone właśnie wyniki badań to przekonanie rozbiły. Nie jest dobrze. Lodu w północnej Grenlandii jest tyle, że jego roztopienie podniosłoby poziom mórz o przerażające 2,1 metra. 

Zobacz wideo Jak naukowcy badają lodowce? Pojechaliśmy z nimi na Spitsbergen

Grenlandia. Niestabilny szelf lodowy na północy

Francuscy naukowcy z Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS - Centre national de la recherche scientifique) opublikowali właśnie (we współpracy z badaczami z Danii i USA) pracę na ten temat w cenionym, recenzowanym czasopiśmie naukowym "Nature Communications". Gigantyczne masy grenlandzkiego lodu chronione są przez tzw. szelf lodowy. Lodowce szelfowe to masy lodu przyczepione do lądu, ale unoszące się już na wodzie. Działają jak korki, zatykając drogi potencjalnego spływania do morza lodowców lądowych i chroniąc je przed cieplejszą wodą. Regulują ilość lodu, jaka przedostaje się z lądolodu do oceanicznej wody. Kiedy taki szelf się topi i odłamuje, ochrona przestaje działać.

I na północy Grenlandii takie bezpieczniki, wielkie lodowe tamy, znacznie się osłabiły. W opisywanej pracy badacze dowodzą, że od 1978 roku graniczne półki lodowe w tej części wyspy straciły łącznie ponad 35 procent objętości. Trzy zupełnie się rozpadły, a pozostałych pięć, które jeszcze unoszą się na wodzie, coraz szybciej się topi. 

Niebezpieczna woda

Z czego to wynika? Przez lata pozostawały w miarę stabilne, równowagę zaczęły tracić dopiero po 2000 roku. Między latami 2000 a 2020 bardzo szybko zaobserwowano szybki wzrost topnienia u podstawy półek lodowych. A że ta podstawa w części unosi się na wodzie, to tam należy szukać przyczyn osłabienia lodowych "korków". Jest nią rosnąca temperatura powierzchni oceanu. Ciepło "podgryza" szelf lodowy od spodu, destabilizując go i osłabiając. To z kolei osłabia sąsiadujące z szelfem lodowce lądowe. 

Konsekwencji można się domyślić. Topnienie pokrywy lodowej Grenlandii już w istotny sposób przyczynia się do podnoszenia globalnego poziomu mórz. W latach 2006-2018 ten udział wyniósł ponad 17 proc. (17,3), co dało drugie miejsce po ocieplaniu się oceanów. Naukowcy piszą, że wyniki ich badań sugerują, że według prognoz dotyczących postępowania ocieplania się oceanów, że zgodnie z przyszłymi prognozami wymuszenia termicznego oceanów, opisywane tutaj "tempo topnienia będzie nadal rosło lub pozostanie na wysokim poziomie, co może mieć dramatyczne konsekwencje dla stabilności lodowców Grenlandii".

W pracy eksperci wykorzystali wyniki badań na miejscu, zdjęcia lotnicze, dane satelitarne oraz modele klimatyczne. 

Według ONZ, około 10 proc. światowej populacji żyje na terenach przybrzeżnych poniżej 10 metrów nad poziomem morza, a 40 procent w odległości 100 kilometrów od wybrzeża. Wszyscy ci ludzie mogą być zagrożeni gwałtownymi zjawiskami związanymi z globalnym ociepleniem i podnoszeniem się poziomu morza. Zgodnie z badaniem opublikowanym przez holenderskich naukowców dwa lata temu w "Nature Communications", do 2100 roku, łączny efekt podnoszenia się poziomu morza i osiadania gruntu w najgęściej zaludnionych terenach przybrzeżnych może przekroczyć metr. I zagrożonych ludzi, nawet przy założeniu zerowego wzrostu populacji, może być już 410 milionów.

Więcej o: