Daisugi to w dosłownym tłumaczeniu z japońskiego "platforma cedrowa". I to tłumaczenie nie jest dalekie od tego, czym jest właściwie ta technika. Polega bowiem na przycinaniu gałęzi drzew (zazwyczaj cedrowych) w taki sposób, aby ze starszych i większych gałęzi powstał "drzewny stół", który pełni rolę podpory. Z niego wyrastają pionowo kolejne pędy. Tak przecięte drzewo wygląda jak otwarta dłoń i może powodować wrażenie, że z jednego drzewa wyrastają kolejne.
Metoda ta została według legendy opracowana w XIV wieku. Zapoczątkowali ją mieszkańcy prefektury Kitayama. Terytorium to było wyjątkowo ubogie w sadzonki, a w tamtym czasie popyt na drewno z drzew bonsai był ogromny. We wspominanym stuleciu bardzo popularna stała się forma architektury znana jako sukiya-zukuri, wykorzystująca naturalne materiały, zwłaszcza drewno. Według legendy, Sen-No-Rikyu mistrz herbaty w Kioto, uważał pozyskiwane w ten sposób drewno za idealne dla herbaciarni. Dlatego rolnicy zaczęli myśleć, co zrobić, żeby zarządzać drzewami w sposób bardziej oszczędny.
Ich pomysł był gospodarny, ale też czasochłonny. Zbiory drewna z tak wyrastających pędów odbywają się co 20-30 lat. Tradycyjnie ze zbiorem czekano dwa pokolenia. To, co zasadzili dziadkowie, mogą ściąć ich wnuki. W tym czasie drzewa wymagały starannego i delikatnego przycinania co dwa lata, tak aby pozostały jedynie wierzchołki. Często stosuje się także bambusowe tyczki, które pomagają pędom rosnąć pionowo.
Magazyn Lampoon opisuje, że rzeczywiście taka forma gospodarki leśnej była skuteczna. Technika daisugi pozwala na stworzenie pełnego systemu leśnego w jednym drzewie, co przyspiesza cykl wzrostu i zwiększa ilość produkowanego drewna. Z jednego drzewa mogą bowiem wyrosnąć setki kolejnych pędów. Ponadto uzyskane w ten sposób drewno jest o 140 proc. bardziej elastyczne niż standardowy cedr oraz o 200 proc. gęstsze i mocniejsze.
Podobna metoda bywała stosowana również w Polsce. Gdy kilka lat temu zdjęcia rosnących w ten sposób drzew obiegły media, Lasy Państwowe zwróciły uwagę Polakom, że "cudze chwalicie, swego nie znacie". "Podobną technikę od dawien dawna stosowano na polskich wsiach, ogławiając wierzby i wykorzystując odrosty jako drewno użytkowe i opałowe. Okazuje się, że i inne polskie drzewa, w sprzyjających warunkach wykazują podobne tendencje wzrostowe" - czytamy w poście na Facebooku. Lasy Państwowe opublikowały zdjęcie jodeł z Nadleśnictwa Tuszyma, które są tak naprawdę jednym, powalonym niegdyś przez wiatr drzewem, którego gałęzie niezależnie od siebie przejęły rolę nowych przewodników i wykształciły kilka nowych pni ze wspólnym systemem korzeniowym.