Epidemia koronawirusa jest skrótową nazwą, ponieważ w rzeczywistości koronawirus to rodzaj wirusa powszechnego wśród zwierząt. Tylko część z nich przenosi się ze zwierząt na ludzi. Poprawnie więc powinniśmy mówić o koronawirusie SARS-CoV-2 (wcześniej nazwywanego 2019-nCoV), który wywołuje chorobę COVID-19. Wiadomo już - jak podaje CNN, powołujący się na amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) - że wirusem można zakazić się także przez kontakt z zakażoną powierzchnią, a potem zbliżenie ręki do ust, nosa czy nawet oczu. Chiny zaczęły nawet z tego powodu wycofywać banknoty, by ograniczyć zasięg epidemii.
Jednak nie jest to główna droga rozprzestrzeniania się SARS-CoV-2, bo roznosi się on przede wszystkim droga kropelkową. W poniedziałek na swoim breifingu WHO podało, że wirus nie jest tak śmiertelny jak inne koronawirusy - SARS i MERS. Przeszło 80 proc. zakażonych ma łagodny przebieg choroby i wyzdrowieje. Wirus jest śmiertelny w 2 procent raportowanych przypadków, a ryzyko rośnie z wiekiem.
Wciąż nie wiadomo od jakiego zwierzęcia pochodzi koronawirus SARS-CoV-2 i jak długo może funkcjonować poza nosicielem. Żeby to zrozumieć, naukowcy badają inne koronawriusy. MERS przenosiły wielbłądy, a przy SARS podejrzewano koty. Odkryto, że oba wspomniane wirusy mogą utrzymywać się również na obiektach nieożywionych, w tym na metalu, szkle i plastiku. Jeżeli powierzchnia nie zostanie odkażona, koronawirus może utrzymywać się na niej od pięciu minut do nawet dziewięciu dni, twierdzi dr Charles Chiu z Uniwersytetu Kalifornijskiego, który zaangażowany był w metaanalizę 22 innych badań nt. poprzednich koronawirusów.
Dezynfekcji można dokonać przy użyciu roztworu 62-71 proc. etanolu, z domieszką 0,5 proc. nadtlenku wodoru oraz 0,1 proc. podchlorynu sodu. Można też po prostu użyć... wybielacza, który powinien na zainfekowanej powierzchni przebywać przez jedną minutę. Dr Charles Chiu dodaje, że nie należy panikować, ale trzeba być świadomym zagrożeń. Naukowiec zaleca częste mycie rąk, unikanie kontaktu z chorymi osobami i przestrzeganie zaleceń dot. kwarantanny wydawanych przez agencję zdrowia publicznego, jeśli ktoś ostatnio podróżował do Chin lub miał kontakt z zakażoną osobą. Dodaje, że wciąż dużo większe szansę są na zakażenie wirusem grypy, niż koronawirusem SARS-CoV-2.