Od kilku miesięcy każdego wieczoru Wenus ozdabia nam wieczorne niebo. W kwietniu i w maju były zresztą rewelacyjne warunki do obserwacji tej drugiej od Słońca planety. 3 kwietnia mieliśmy np. okazję zobaczyć, jak Wenus przechodzi przez świetnie widoczną gromadę gwiazd Plejady. Było to niemałe wydarzenie, zwłaszcza że następna okazja dopiero za 8 lat.
Nieco ponad 3 tygodnie później (27 kwietnia) planeta osiągnęła maksimum swojego blasku. Była wtedy najjaśniejsza w całym 2020 roku (i najjaśniejsza na nocnym niebie w ogóle) i pięknie wyglądała zarówno przez teleskop, lornetkę, jak i gołym okiem. Dziś (22 maja) mamy wydarzenie, które symbolicznie kończy ten długi okres dobrej widoczności Wenus.
Koniunkcja Wenus i Merkurego fot. zrzut ekranu z programu Stellarium (stellarium-web.org)
W piątek wieczorem Wenus spotka się nie niebie z Merkurym. Takie zbliżenie dwóch ciał niebieskich nazywamy koniunkcją. Ma ona miejsce wtedy, gdy Merkury, Wenus i Ziemia znajdą się w jednej linii. Dla nas na niebie Wenus i Merkury ustawią się tuż obok siebie, niewysoko nad północno-zachodnim horyzontem.
Obie planety od początku dzisiejszego dnia podążają za Słońcem w pozornej wędrówce widzialnej z Ziemi. Przed zachodem naszej gwiazdy i krótko po tym dostrzeżenie Merkurego i Wenus jest niemożliwe. Oba obiekty powinny wyłonić się ze wciąż jasnego nieboskłonu mniej więcej godzinę po zachodzie, czyli po 21:30 (dla centralnej Polski).
Obserwacja tego zjawiska nie będzie niestety należała do najłatwiejszych. Merkury i Wenus będą znajdować się bardzo nisko (ok. 5-6 stopni) nad horyzontem, dlatego konieczne będzie znalezienie odpowiedniego miejsca z odsłoniętym północno-zachodnim horyzontem. Drugim minusem jest fakt, że planety schowają się za horyzont już nieco ponad godzinę po pojawieniu się na nieboskłonie.
Samą Wenus nietrudno znaleźć gołym okiem. Wciąż jest bardzo jasna i to pomimo, że jej tarcza ma teraz kształt bardzo wąskiego sierpa. Znalezienie Merkurego jest zazwyczaj zdecydowanie trudniejsze i pomoże w tym właśnie dzisiejsza koniunkcja. Merkurego znajdziecie po prostu minimalnie na lewo od bardzo jasnej Wenus.
Faza Wenus w programie Stellarium fot. zrzut ekranu (stellarium-web.org)
Obserwacje koniunkcji można prowadzić zarówno gołym okiem, jak i przy użyciu lornetki. Drugi ze sposobów z pewnością da znacznie lepsze efekty. Ciekawie obie planety mogą również wyglądać na zdjęciach, choć przeszkadzać będzie niestety wciąż dość jasna poświata Słońca, w której będą skąpane.
Piątkowe zjawisko jest symbolicznym końcem wielomiesięcznej obecności Wenus na niebie. W najbliższych dniach planeta ta zniknie z wieczornego nieboskłonu, a zastąpi ją Merkury. Okres obecności pierwszej od Słońca planety jest jednak wyjątkowo krótki z powodu bardzo małej odległości, w jakiej obiega on naszą gwiazdę.
Merkurego możemy wypatrywać przez najbliższe ok. 2-3 tygodnie niedługo po zachodzie Słońca. Będzie można zobaczyć go (podobnie jak wcześniej Wenus) nisko nad północno-zachodnim horyzontem.