"Sprite" inaczej zwany "duszkiem" to zjawisko atmosferyczne będące wielkoskalowym wyładowaniem elektrycznym występującym w jonosferze. Zjawiska te są dużymi, choć słabo świecącymi błyskami, powstającymi ponad aktywnym systemami burzowymi. Ich niezwykłość polega na tym, że trwają zaledwie dziesiąte części sekundy, a ze względu na zasłonięcie chmurami burzowymi są zwykle bardzo trudne do zaobserwowania z ziemi.
Jak podaje Business Insider, tej trudnej sztuki udało się dokonać Stephenowi Hummelowi, specjaliście z McDonald Observatory, który niedawno uchwycił jednego z "duszków" z grzbietu Mount Locke w Teksasie.
- "Duszki" zwykle wyglądają jak bardzo krótkie, ciemne struktury. Często nie jestem pewien, czy rzeczywiście je widziałem, dopóki nie sprawdzę nagrania z kamery, aby to potwierdzić. W tym roku nagrałem blisko 70 godzin materiału filmowego i zdjęć, i złapałem około 70 "duszków" - powiedział Hummel w rozmowie z Business Insider.
Badacz dodał także, że połowę z nich zaobserwował podczas jednej burzy. Natomiast w nocy, w której zrobił zdjęcie, nagrał cztery i pół godziny materiału, w którym uchwycił niezwykłe zjawisko.
"Spirte'y" mogą mieć różne kształty. W wielu przypadkach to pionowe kolumny czerwonego światła. Zjawisko sfotografowane przez Hummela miało prawdopodobnie 30 mil - zarówno szerokości, jak i wysokości. Niektóre można zobaczyć z odległości ponad 300 mil. Zjawisko można zaobserwować także z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.