Zespół naukowców współpracujących z NASA opisał w czasopiśmie naukowym "The Astrophysical Journal" wyniki obserwacji nowoodkrytej galaktyki CQ4479, znajdującej się 5,25 mld lat świetlnych od Ziemi. Nie byłoby w tym nic zaskakującego - wszak naukowcy stale odkrywają kolejne obiekty kosmiczne - gdyby nie fakt, że znajdująca się w niej czarna dziura wpływa na galaktykę w zupełnie niespodziewany sposób.
Jak wynika z badań, w centrum CQ4479 znajduje się supermasywna czarna dziura, która silnie oddziałuje z otaczającą ją materią. Zdaniem badaczy proces akrecji pyłów i gazów jest tak intensywny, że CQ4479 możemy nazwać kwazarem - aktywną galaktyką będącą niezwykle silnym źródłem promieniowania radiowego.
Tym razem mamy jednak do czynienia z dość specyficznym rodzajem tego typu obiektów, który naukowcy od niedawna nazywają "zimnym kwazarem". Czarna dziura w jego centrum jest niezwykle "żarłoczna" i stale pochłania otaczającą ją materię, jednak galaktyka wciąż utrzymuje dużą ilość chłodnego gazu, który potrzebny jest do formowania nowych gwiazd.
To właśnie dostępność zimnego gazu i fakt, że we wnętrzu galaktyki powstają nowe gwiazdy, szczególnie zdziwił naukowców. Okazuje się bowiem, że aktywność supermasywnej czarnej dziury nie zniszczyła materii, z której powstają gwiazdy, a w CQ4479 zachodzą niezwykle intensywne procesy gwiazdotwórcze.
Z obliczeń badaczy wynika, że w ciągu ziemskiego roku, w galaktyce tej przybywa ok. 100 kolejnych gwiazd wielkości Słońca. W przypadku większości dzisiejszych galaktyk narodzin nowych gwiazd jest stosunkowo mało, a taka liczba młodych gwiazd w pobliżu niezwykle aktywnej czarnej dziury mocno dziwi naukowców.
Zdaniem badaczy, los galaktyki CQ4479 jest raczej przesądzony, bo centralna czarna dziura stale pochłania otaczającą ją materię, de facto "zjadając" własną galaktykę od środka.
Byliśmy zaskoczeni, widząc kolejną dziwaczną galaktykę, która przeczy aktualnym teoriom. Jeśli ten tandemowy wzrost będzie się utrzymywał, zarówno masa czarnej dziury, jak i otaczających ją gwiazd potroi się, zanim galaktyka osiągnie koniec swojego życia
- powiedział Kevin Cooke, badacz z University of Kansas i współautor badania cytowany przez NASA.
Odkrycia dokonano za pomocą Stratospheric Observatory for Infrared Astronomy (SOFIA). To 2,5-metrowy teleskop umieszczony na pokładzie Boeinga 747, który obserwacje prowadzi w świetle podczerwonym z wysokości 12 km. Wszystko po to, aby ograniczyć negatywny wpływ ziemskiej atmosfery (i zawartej w niej pary wodnej) na wyniki badań.
Jakiś czas temu NASA przy pomocy teleskopu SOFIA dokonała niezwykle głośnego odkrycia. Badacze zaobserwowali wtedy obecność wody w nasłonecznionych miejscach Księżyca.
W przyszłości badacze zamierzają wykorzystać (wciąż niegotowy) Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST), aby dowiedzieć się więcej na temat tego - niezbadanego dotąd - etapu umierania części galaktyk. JWST ma zostać wystrzelony w kosmos w drugiej połowie 2021 roku.