Portoryko. Zawalił się największy na świecie radioteleskop Arecibo. Naukowcy załamani

Wielki radioteleskop Arecibo nie doczekał rozbiórki. Po sierpniowych uszkodzeniach nie udało się uratować całej aparatury. Teleskop rozpadł się, a naukowcy z całego świata są tym faktem załamani.

W sierpniu doszło do uszkodzenia zbudowanego na początku lat 60. radioteleskopu Arecibo. Jego historię niedawno opisywaliśmy na naszym portalu i możecie przeczytać ją w poniższym linku.

Teleskop próbowano jeszcze uratować, ale 6 listopada pękła kolejna lina podtrzymująca odbiornik. Eksperci ocenili, że większość lin jest uszkodzona, a cała konstrukcja jest niestabilna i zbliżanie się do niej jest ryzykowane. Mimo protestów naukowców zdecydowano się zamknąć całe obserwatorium i rozmontować je, w celu odzyskania cennego wyposażenia. Niestety nie zdążono tego zrobić. 

Zobacz wideo Zaćmienie Słońca nad Chile. Widok, który zapiera dech

Rozpadł się radioteleskop Arecibo

Jak poinformowała agencja prasowa AP, we wtorek 1 grudnia 2020 roku radioteleskop Arecibo po 57 latach zawalił się. Ważący 900 ton odbiornik zerwał się i spadł na czaszę 150 m niżej. Do zapaści doszło przed 8:00 czasu portorykańskiego. Angel Vazquez, dyrektor operacyjny placówki mówił, że nikogo to nie zaskoczyło po tym jak w miniony weekend pękło wiele lin podtrzymujących konstrukcję. 

To był efekt śnieżnej kuli. Nie było możliwości tego zatrzymać... To było za dużo dla starej damy

- powiedział Vazquez. Dodał, że ekstremalnie trudno było ocenić, czy można było zapobiec zawaleniu się radioteleskopu Arecibo. Dyrektor obserwatorium Francisco Cordoba wierzył jednak, że były opcje uratowania urządzenia, w postaci zmniejszenia napięcia niektórych lin czy użycia helikopterów, by lepiej rozłożyć jego wagę. 

Postawienie nowego teleskopu zdaniem The National Science Foundation kosztowałoby ok. 350 mln dol., których organizacja nie ma. Środki musiałyby zostać pozyskane z amerykańskiego kongresu. 

Naukowcy załamani zawaleniem się radioteleskopu Arecibo

Dla wielu naukowców rozpad radioteleskopu Arecibo był trudnym przeżyciem. 

Krzyczałem, nie mogłem się opanować. Nie mam słów, by to wyrazić. To dogłębne, tragiczne uczucie

- mówił dla AP Jonathan Friedman, który pracował w Arecibo 26 lat i wciąż mieszka obok. Słyszał więc huk przy upadku radioteleskopu, a pył, który wzbił się w powietrze, potwierdził jego najgorsze przypuszczenia. 

Jestem jednym z tych studentów, którzy odwiedzili go w młodości i zainspirowali się. Świat bez obserwatorium traci, ale Portoryko traci jeszcze więcej

- powiedział Abel Méndez, profesor fizyki i astrobiologii na Uniwersytecie Portoryko w Arecibo, który używał teleskopu do badań. Rocznie obserwatorium odwiedzało nawet 90 tys. osób. 

Więcej o: