Jak pisaliśmy pod koniec grudnia 2020 roku, badacze prowadzący projekt Breakthrough Listen, wykryli niezwykle intrygujący sygnał pochodzący z naszego najbliższego sąsiedztwa w kosmosie. Radioteleskop w Obserwatorium Parkes w południowo-wschodniej Australii zarejestrował (jeszcze w 2019 roku) wiązkę fal radiowych w wąskim zakresie częstotliwości (nieco ponad 980 MHz), co wykryto podczas analizy archiwalnych danych.
Wedle doniesień z grudnia, naukowcy po wstępnej analizie danych wykluczyli, by źródłem sygnału była nasza cywilizacja lub jakieś znane nam zjawisko w Układzie Słonecznym. Kierunek wskazywał, że sygnał najprawdopodobniej pochodzi bezpośrednio z okolic Proximy Centauri, czyli najbliższej nam gwiazdy (pomijając Słońce).
Badacze zajmujący się analizą takich danych podkreślali, że szansa na to, że sygnał radiowy został wyemitowany przez organizmy żywe jest niemal zerowa. Mimo wszystko BLC1 okazał się bodaj najciekawszym sygnałem od czasu wykrycia słynnego Sygnału Wow! z 1977 roku. Oczywiste było zatem, że po przedostaniu się do mediów, sprawa wywoła małą sensację.
Nic dziwnego, tego typów sygnałów radiowych szukamy od dekad, a ten konkretny pochodzi przecież od Proximy Centauri, która znajduje się rzut beretem od nas - zaledwie 4,24 roku świetlnego (w skali kosmicznej to bardzo mało). Na dodatek gwiazdę obiegają najpewniej przynajmniej dwie planety, z czego jedna - Proxima Centauri b - jest światem podobnym do Ziemi i znajduje się w tzw. ekosferze (oznacza to, że potencjalnie może istnieć tam woda w stanie ciekłym).
Jak donosi serwis Puls Kosmosu, na temat sygnału wypowiedzieli się teraz naukowcy Abraham Loeb oraz Amir Siraj z Uniwersytetu Harvarda w swoim artykule naukowym opublikowanym w bazie arXiv. Badacze zaznaczają, że nawet przyjmując bardzo optymistyczne założenia, prawdopodobieństwo, że na jednej z planet układu Proxima Centauri istnieje życie jest minimalne.
Loeb i Siraj w swoim badaniu oparli się na zasadzie kopernikańskiej, która swoją nazwę zawdzięcza oczywiście twórcy teorii heliocentrycznej - Mikołajowi Kopernikowi. Zasada kopernikańska mówi, że Ziemia nie znajduje się w jakimś szczególnym (lub w jakiś sposób wyróżnionym) miejscu w przestrzeni. Jest tylko jedną z miliardów planet i obiega jedną z miliardów podobnych gwiazd, gdzieś na peryferiach swojej (jednej z wielu) galaktyki.
Jak tłumaczą badacze, w myśli ten zasady prawdopodobieństwo, że na najbliższej nam gwieździe występują zaawansowane formy życia wynosi mniej więcej 1 do 100 milionów. A to i tak stosunkowo optymistyczne założenie.
Szansa na to, że dwie planety obiegające bliskie sobie gwiazdy (w zupełnie nieuprzywilejowanym miejscu we Wszechświecie) są zasiedlone przez jakieś formy życia jest mała. Jeszcze mniej prawdopodobne, że są to rozwinięte organizmy, które były w stanie stworzyć dwie zaawansowane technologicznie cywilizacje w podobnym okresie istnienia Wszechświata. Założenie, że obie potrafią komunikować się w mniej lub bardziej zrozumiały dla siebie sposób (za pomocą fal radiowych) jest wyjątkowo nieprawdopodobne.
Stąd prawdopodobieństwo obliczono właśnie na ok. 10 do -8 (1 do 100 mln). Badacze podkreślają, że zaliczenie BLC1 jako sygnału pochodzącego od cywilizacji, znajdującej się akurat na planecie systemu Proxima Centauri "naruszyłoby zasadę kopernikańską o osiem rzędów wielkości".
Odkładając już na bok prawdopodobieństwo wystąpienia dwóch pobliskich cywilizacji we Wszechświecie warto zauważyć, że planety obiegające gwiazdę Proxima Centauri nie wydają się też szczególnie przyjaznym miejscem do rozwoju nawet najprostszych form życia. Co prawda Proxima Centauri b jest planetą skalistą (nieco większą od Ziemi) i znajduje się w ekosferze (otrzymuje tylko nieco mniej ciepła niż nasza planeta), jednak obiega swoją gwiazdę po bardzo ciasnej orbicie (5 proc. odległości Ziemia-Słońce).
Tymczasem Proxima Centauri jest czerwonym karłem, czyli bardzo małą (12 proc. masy Słońca), chłodną gwiazdą rozbłyskową. Do planety Proxima Centauri b dociera jednak (ze względu na małą odległość) przeciętnie kilkadziesiąt razy więcej promieniowania ultrafioletowego i rentgenowskiego niż do Ziemi. Na dodatek częste rozbłyski gwiazdy mogły zniszczyć (wywiać) atmosferę planety, co oznaczałoby brak bariery ochronnej przez zabójczym promieniowaniem. Z tych powodów badacze nie są zgodni, czy warunki panujące na Proximie Centauri b w ogóle umożliwiają powstanie życia.