Ostatnie dni były świetną okazją, aby spojrzeć w niebo. W roli głównej wystąpił na nim Księżyc, który w weekend - przynajmniej z nazwy - był "niebieski". Na dodatek nasz naturalny satelita spotkał się wtedy z dwiema największymi planetami Układu Słonecznego - Jowiszem i Saturnem. O tym jednak za chwilę.
Ostatnia pełnia Księżyca miała miejsce 22 sierpnia i była dość wyjątkowa. Była to bowiem trzecia i jednocześnie przedostatnia pełnia obecnego sezonu astronomicznego. Co w tym dziwnego? Księżyc obiega Ziemię w taki sposób, że kolejne pełnie dzieli 29 dni. Zazwyczaj więc mamy 12 pełni w roku i po trzy przypadające na każdą porę roku.
Tegoroczny sezon letni trwa na półkuli północnej od przesilenia letniego (21 czerwca) do 21 września, bo dzień później zaczyna się astronomiczna jesień. Wyjątkowo jednak w tym czasie przypadają nie trzy a cztery pełnie Księżyca. Ostatnia ma miejsce 21 września, a przedostatnia była w weekend - 22 sierpnia.
W takiej sytuacji przedostatnią pełnię Księżyca zwykło się w USA nazywać "Niebieskim Księżycem", a nazwa jest coraz częściej stosowana również w Polsce. Co ciekawe, takie samo określenie stosuje się też na drugą pełnię w danym miesiącu kalendarzowym.
Przykładowe zdjęcia wykonane w czasie ostatniej pełni (z 21 na 22 sierpnia) można zobaczyć poniżej:
Pełnia Księżyca sfotografowana 21 sierpnia 2021 roku Fot. Charlie Riedel / AP Photo
Pełnia Księżyca sfotografowana 21 sierpnia 2021 roku Fot. Charlie Riedel / AP Photo
Pełnia Księżyca sfotografowana 21 sierpnia 2021 roku Fot. Michael Varaklas / AP Photo
Choć może się to wydawać oczywiste, warto jednak zaznaczyć, że Księżyc podczas trzeciej pełni nie jest niebieski. W ogóle nie zmienia on swojej barwy pozostając szary lub - jak kto woli - srebrny. Pomarańczowe zabarwienie na powyższych zdjęciach to oczywiście efekt tego, że Srebrny Glob był nisko nad horyzontem.
Gdy światło słoneczne odbite od Księżyca, przechodzi przez grube warstwy atmosfery Ziemi (o wschodzie i zachodzie Księżyca), krótsze fale światła widzialnego są rozpraszane w atmosferze, a do naszych oczu docierają te najdłuższe (odcienie kolorów pomarańczowego i czerwonego). Identyczne zjawisko zachodzi przy wschodzie i zachodzie Słońca.
Nazwa "Niebieski Księżyc" wynika za to z rzadkości zjawiska. Cztery pełnie w ramach jednej astronomicznej pory roku występuje średnio, co 2,5 roku, a więc stosunkowo rzadko. Zapożyczono więc kolor niebieski z frazeologizmu "once in a blue moon" (w dosłownym tłumaczeniu - "raz na niebieski księżyc"), co jest odpowiednikiem polskiego "raz na ruski rok". Nie ma on jednak żadnego związku z kolorem tarczy naszego satelity.
Co ciekawe, ostatnia pełnia była też świetną okazją do obserwacji z innego powodu. W nocy z soboty na niedzielę Księżyc ustawił się w jednej linii z dwiema największymi planetami Układu Słonecznego - Jowiszem i Saturnem.
Gazowe olbrzymy znajdowały się na niebie na prawo od naszego satelity i gołym okiem wyglądały jak dwa, bardzo jasne punkty (łatwo je poznać, bo w przeciwieństwie do gwiazd, planety nie migoczą). Była to zatem świetna okazja, aby w bardzo prosty sposób znaleźć Jowisza i Saturna, nawet jeśli o nocnym niebie nie wiemy zbyt wiele.