Proces powstawania planet został już świetnie poznany przez naukowców na przestrzeni minionych dekad. Planety powstają z protoplanet, czyli tworów "budowanych" przez grawitację w dyskach protoplanetarnych obracających się wokół nowo powstałych gwiazd. Najczęściej zatem uformowane już planety pozostają w pobliżu swoich gwiazd, obiegając z nimi wspólny środek masy.
Krążą tak aż do momentu śmierci swojej gwiazdy, gdy (najczęściej) zostają zniszczone. Tak jest w przypadku Ziemi, Marsa, Jowisza i pozostałych planet Układu Słonecznego, które ok. 4,5 mld lat temu powstały wokół młodego Słońca i obiegają je do dziś. Nie zawsze jednak historia planet wygląda tak różowo, o czym przekonują teraz naukowcy.
Więcej treści popularnonaukowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Międzynarodowy zespół astronomów korzystających z teleskopów Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO), sondy Gaia Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) oraz innych obserwatoriów odkrył właśnie grupę samotnych planet, czyli takich, które... nie obiegają żadnej gwiazdy.
Jak tłumaczą badacze, planet w grupie jest "co najmniej 70" (ich dokładna liczba jest na razie trudna do oszacowania, jednak wynosi przynajmniej 70) i zostały odkryte w obszarze gwiazdotwórczym w Drodze Mlecznej, w stosunkowo niewielkiej odległości od naszego Układu Słonecznego. Obiekty mają masy porównywalne z masą Jowisza i wędrują przez przestrzeń kosmiczną swobodnie - to znaczy, że nie są związane grawitacyjnie z gwiazdami.
Nie wiedzieliśmy ilu [planet swobodnych - red.] możemy się spodziewać i jesteśmy podekscytowani, że znaleźliśmy ich tak wiele
- mówi główna autorka badania, astronomka Núria Miret-Roig, pracująca dla Laboratoire d’Astrophysique de Bordeaux we Francji oraz University of Vienna w Austrii.
Naukowcy podkreślają, że odkrycie 70 planet swobodnych to absolutny rekord. Do tej pory udało się odkryć bardzo niewiele takich obiektów. Wszystko dlatego, że są niezwykle nieuchwytne i tajemnicze. Nie są oświetlane przez gwiazdy i nie zasłaniają nam światła żadnej z nich, a właśnie dzięki zjawisku tranzytu (przejścia planety na tle swojej gwiazdy, co powoduje spadek jej obserwowalnej jasności) odkrywamy większość "zwyczajnych" planet.
W przypadku planet samotnych badacze muszą się posiłkować ich grawitacyjnym wpływem na czasoprzestrzeń lub... liczyć na odrobinę szczęścia. W tym przypadku planety swobodne udało się znaleźć, bo były bardzo młode. Powstały zaledwie kilka milionów lat temu i wciąż są na tyle gorące, aby emitować niewielkie ilości światła.
Zespół astronomów wykorzystał w poszukiwaniach dane zebrane podczas bagatela 20 lat obserwacji. Jak tłumaczą badacze, spośród dziesiątek milionów źródeł światła na obserwowanym obszarze odseparowano te wyjątkowo słabe. Poddano je następnie analizie i ustalono, że są to planety samotne.
Mierzyliśmy niewielkie ruchy, kolory i jasności dziesiątek milionów źródeł na dużym obszarze nieba. Pomiary te pozwoliły nam na dobrą identyfikację najsłabszych obiektów w tym obszarze - planet swobodnych
- wyjaśnia Miret-Roig.
Badacze nie wiedzą, w jaki sposób powstała odkryta właśnie grupa obiektów. Naukowcy zakładają jednak, że swobodne planety na ogół powstają na (prawdopodobnie jeden z dwóch sposobów - formują się w wyniku kolapsu obłoku gazowego, zbyt małego, aby doprowadzić do powstania gwiazdy lub są wyrzucane z orbit wokół swoich macierzystych gwiazd dopiero po jakimś czasie. Nowe badania mają pomóc ustalić, który z tych modeli jest bardziej prawdopodobny.
Astronomowie mówią o pewnym przełomie w poszukiwaniu tego typu obiektów, bo odkrycie pokazuje, że nie są one rzadkością w Drodze Mlecznej, jak dotychczas mogło nam się wydawać. Hervé Bouy, jeden z autorów badania twierdzi nawet, że tylko w naszej galaktyce może być aż kilka miliardów samotnych planet. Tyle tylko, że jak na razie nie udało nam się ich odkryć.