Pod koniec stycznia świat obiegła sensacyjna wiadomość - fragment rakiety Falcon 9 wyprodukowanej przez należącą do miliardera Elona Muska firmę SpaceX uderzy w Księżyc. Naukowcy bazując na obserwacjach elementu wyliczyli, że jest on na kursie kolizyjnym ze Srebrnym Globem i uderzy w niego już 4 marca br.
Rakieta została wystrzelona w lutym 2015 roku, a jej misja polegała na wyniesieniu sondy Deep Space Climate Observatory (DSCOVR) w stronę punktu libracyjnego L1 - miejsca w przestrzeni znajdującego się stale pomiędzy Ziemią i Słońcem w odległości 1,5 mln km od naszej planety. Po zakończeniu pracy pozostała w przestrzeni kosmicznej. Dopiero po 7 latach znalazła się na kursie kolizyjnym z Księżycem.
Teraz okazuje się, że tajemniczy obiekt, który ma się zderzyć z naszym naturalnym satelitą, wcale nie jest pozostałością po rakiecie SpaceX. Wiadomość przekazał sam Bill Gray, czyli astronom, który wcześniej jako pierwszy informował o jego znalezieniu.
Jakiś czas po ogłoszeniu odkrycia kosmicznego śmiecia, który uderzy w Księżyc Grey otrzymał wiadomość od Jona Giorginiego, naukowca pracującego w Jet Propulsion Laboratory, jednym z centrów badawczych NASA. Giorgini zasugerował, że Falcon 9, który wyniósł sondę DSCOVR (w odległy punkt między Słońcem i Ziemią) najpewniej nie znajduje się w pobliżu Księżyca.
Grey postanowił zatem dokonać ponownych obliczeń i okazało się, że faktycznie się pomylił. Postanowił zatem poszukać innych, wcześniej wysłanych w kosmos jednostek, których trajektoria lotu zgadzałaby się z aktualną lokalizacją tajemniczego obiektu.
Poszukiwania opłaciły się. Badacz natrafił na górny człon chińskiej rakiety Długi Marsz 3C, która w październiku 2014 roku wyniosła w przestrzeń kosmiczną prototypową kapsułę chińskiej misji Chang’e 5-T1. Statek kosmiczny trzy dni po starcie okrążył Księżyc, a następnie wrócił w stronę Ziemi i wylądował na terenie Chin. Wspomniany górny człon rakiety pozostał gdzieś w przestrzeni kosmicznej.
Jak tłumaczy badacz, jest prawie pewien, że to właśnie pozostałość po chińskiej rakiecie Długi Marsz 3C jest obiektem, który zmierza w stronę Księżyca. Wcześniejsza pomyłka mogła wynikać stąd, że obiekt ten przeleciał obok naszego naturalnego satelity dokładnie dwa dni po wystrzeleniu amerykańskiej sondy DSCOVR. Dlatego Grey i inni badacze wzięli go za fragment Falcona 9. Astronom dodaje, że amerykańska rakieta najpewniej poleciała znacznie dalej i weszła na orbitę wokół Słońca.
Rakieta Długi Marsz 3C ma uderzyć w niewidoczną z Ziemi stronę Księżyca 4 marca br. (prognozy się nie zmieniły). Obserwacja uderzenia (z orbity Srebrnego Globu) będzie dla naukowców doskonałą okazją do wykonania dodatkowych badań Księżyca.
Sam Bill Grey w swoim artykule zaznacza z kolei, że sytuacja pokazuje, jak istotne jest śledzenie kosmicznych śmieci pozostawionych z dala od Ziemi. Dziś nikt (poza nielicznymi hobbystami i badaczami prowadzącymi obserwacje "po godzinach") się nimi nie interesuje, a podobnych obiektów z biegiem lat będzie jedynie przybywać.