NASA leci w misję wokół Księżyca. Czy coś może pójść nie tak? Dla SLS to dziewiczy rejs

Bartłomiej Pawlak
W poniedziałek NASA wyśle w kosmos kapsułę Orion, która wejdzie na orbitę Księżyca, a następnie bezpiecznie wróci na Ziemię. Dla rakiety SLS będzie to dziewiczy rejs, a kapsuła Orion w kosmosie była tylko raz. I to wyłącznie na orbicie Ziemi. Misja Artemis 1 wygląda przy tym bardzo ambitnie. Czy coś w trakcie misji może pójść nie tak?
Zobacz wideo Wspominamy lądowanie na Księżycu w ramach misji kosmicznej Apollo 11.

W lipcu 1969 roku, gdy astronauci NASA przymierzali się do lądowania na Księżycu w ramach misji Apollo 11, prezydent USA Richard Nixon miał przygotowane dwie przemowy. Ostatecznie wygłosił tylko jedną z nich. Druga była przygotowana na wypadek katastrofy statku kosmicznego i śmierci astronautów. Notatkę odkryto i ujawniono dopiero 30 lat później, a obecnie znajduje się ona w Bibliotece i Muzeum prezydenckim Nixona.

Startuje program Artemis. Pierwsza misja okrąży Księżyc

Piszemy o tym nieprzypadkowo. W poniedziałek (29 sierpnia) NASA zamierza wynieść w kosmos statek Orion MPCV i u mieścić go na orbicie wokół Księżyca. To symboliczny początek programu Artemis, który ma na celu w końcu również lądowanie ludzi na Srebrnym Globie. Będzie niejako kontynuacją programu Apollo, bo po Księżycu NASA zamierza wysłać swoich ludzi również na Marsa.

Nie wiadomo, czy Joe Biden (lub jego następca) będzie miał podobną notatkę w maju 2024 roku, gdy amerykańscy astronauci wejdą na orbitę Księżyca i w 2025 roku, gdy na nim wylądują. Wiadomo jednak, że na poniedziałkowe popołudnie administracja Bidena nie musi jej szykować. Choć nie oznacza to, że wszystko z pewnością pójdzie zgodnie z planem.

Pierwsza misja programu Artemis będzie bowiem bezzałogowa. Wysyłanie człowieka już na starcie programu Artemis byłoby zbyt dużym ryzykiem (o którym za chwilę). W ramach programu Apollo Amerykanie potrzebowali aż 6 startów i lotów testowych bez załogi, zanim do kapsuły wpuszczono ludzi i wysłano na orbitę okołoziemską (Apollo 7). Potem na orbicie astronauci pojawili się jeszcze raz (Apollo 9), a dwa razy okrążyli Księżyc bez lądowania na jego powierzchni (Apollo 8 i 10).

W ramach programu Artemis NASA ograniczyła się jedynie do lotów wokół Księżyca, które będą próbą generalną przed załogowym lądowaniem na powierzchni naszego naturalnego satelity. Jeden z tych lotów (misja Artemis 1, która rusza w poniedziałek) będzie bezzałogowy, drugi (Artemis 2 - maj 2024) załogowy.

embed

Źródło: NASA

Oba będą wyglądać dość podobnie. Będą też w pewnym stopniu przypominać misję Apollo 8 (z 1968 roku), podczas której wykonano pierwsze w historii zdjęcie całej Ziemi. Celem jest dotarcie na orbitę wokół Księżyca i spędzenie na niej kilkunastu dni, a następnie bezpieczny powrót i lądowanie na Ziemi. Ma to oczywiście przygotować agencję na załogowe lądowanie na Księżycu w ramach misji Artemis 3 w 2025 roku.

Co może pójść nie tak w misji Artemis 1?

NASA zapewne zakłada, że wszystko pójdzie zgodnie z planem lub wystąpią jedynie drobne problemy, nieuniemożliwiające kontynuowanie misji. Niczego nie można być jednak pewnym, stąd oczywiste, że pierwsza misja nowego programu będzie bezzałogowa. W razie niepowodzenia NASA straci jedynie sprzęt, pieniądze i mnóstwo czasu, bo katastrofa Artemis 1 z pewnością przesunęłaby w czasie kolejne, załogowe już starty.

Niepowodzenia nie można jednak wykluczyć, bo jeden z dwóch kluczowych elementów Artemis 1 nigdy wcześniej nie był nawet w kosmosie. Mowa oczywiście o rakiecie Space Launch System (SLS), której budowę NASA dopiero co ukończyła. Projektowanie i budowa SLS pochłonęła mnóstwo pieniędzy i dłużyła się bez końca. Jeszcze trzy lata temu NASA wierzyła, że uda się wystrzelić ją przed końcem 2020 roku. Załogowe lądowanie na Księżycu planowano wtedy na 2024 rok (po czasie przesunięto na 2025).

Po lewej rakieta Saturn V przed misją Apollo 12. Po prawej Space Launch System przed misją Artemis 1.

Rakiety Saturn V i SLSRakiety Saturn V i SLS Fot. AP

Jest więc nadzieja, że SLS została porządnie przetestowana przed Artemis 1. Nie zmienia to jednak faktu, że do tej pory NASA ograniczyła się jedynie do mniej lub bardziej skomplikowanych testów naziemnych. W tym roku przeprowadzono m.in. tzw. testy "na mokro", czyli sprawdzano procedurę napełniania zbiorników paliwem i utleniaczem. Test z czerwca nie poszedł idealnie, bo doszło do niewielkiego rozszczelnienia, ale w rzeczywistych warunkach skończyłoby się jedynie na przerwaniu odliczania przed startem i odłożeniu go w czasie.

Jeśli zatem podczas startu misji Artemis 1 coś ma zawieść, to najpewniej będzie to właśnie SLS. Oderwanie się od Ziemi i opuszczenie jej to jeden z najbardziej ryzykownych etapów każdego lotu w kosmos. Oczywiście start rakiety nie musi od razu skończyć się eksplozją podobną do katastrofy promu Challenger z 1986 roku. Raczej na przerwaniu odliczania i próbie naprawy usterki. Zawsze lepiej opóźnić start, niż stracić wartą miliony rakietę i ponieść wizerunkową porażkę.

Drugi z kluczowych elementów, czyli statek kosmiczny Orion Multi-Purpose Crew Vehicle (w skrócie Orion MPCV) też nie jest jakimś stałym bywalcem w kosmosie. Przeciwnie. Jak na razie w rzeczywistych warunkach został przetestowany tylko raz i to prawie osiem lat temu. W grudniu 2014 roku NASA wysłała jego bezzałogową wersję w kosmos w ramach misji testowej Exploration Flight Test 1.

Nie dość, że był to lot testowy, to jeszcze przetestowano jedynie zachowanie statku na niskiej orbicie ziemskiej. Wyniesiona przez rakietę Delta IV Heavy kapsuła dotarła najdalej na wysokość 5,8 tys. km od powierzchni Błękitnej Planety, a potem bezpiecznie wylądowała w wodach Pacyfiku. Cała misja potrwała zaledwie 4 godziny i 23 minuty. Później statek był już testowany wyłącznie na Ziemi.

Teraz Orion spędzi w kosmosie ponad miesiąc i to zdecydowanie dalej niż był do tej pory. Odległość do Księżyca to prawie 400 tys. km. Światło pokonuje taki dystans w nieco ponad sekundę. Orionowi zajmie to przynajmniej 8 dni. Dla kapsuły będzie to zatem pierwszy (i zarazem ostatni przed lotami załogowymi) test w "głębokiej" przestrzeni kosmicznej.

Mimo wszystko dwie najważniejsze procedury, czyli strat i ponowne wejście w atmosferę Oriona już przetestowano. Sam lot na orbitę Księżyca, wejście na nią i powrót w stronę Ziemi powinien już raczej odbyć się bez niespodzianek.

Kapsuła Orion nie odwiedzi Księżyca pusta

Statek Orion oczywiście nie poleci na orbitę Księżyca pusty. Wyposażono go w liczne czujniki, które będą zbierać dane na temat przebiegu lotu. Później pomogą one NASA w przygotowaniu się do załogowej misji. Poza tym na fotelach załogowego Oriona usadzone zostaną trzy manekiny - Campos (od Arturo Camposa, inżyniera pracującego przy programie Apollo), Helga i Zohar. Będą wyposażone w zestaw czujników, badających wpływ promieniowania kosmicznego na ludzki organizm.

Na pokładzie znajdą się też dwie maskotki - po jednej od NASA i ESA, z którą NASA współpracuje w ramach programu Artemis. ESA odpowiedzialna jest głównie za dostarczenie modułu serwisowego dla statku Orion. Przy okazji maskotki będą też wskaźnikami stanu nieważkości - podobne zabawki wysyła się często również podczas załogowych misji. Zapewne wraz z manekinami zobaczymy je na nagraniach z kamer zainstalowanych wewnątrz kapsuły.

Start misji Artemis 1 planowany jest na godz. 8:33 czasu lokalnego (14:33 czasu polskiego). NASA ma dwugodzinne okno startowe, jednak niewykluczone, że (np. z powodu złych warunków pogodowych) start zostanie przełożony na później. Kolejne okna podobnej długości pojawią się jeszcze w dniach 2, 3, 4, 5 i 6 września.

Więcej o misji Artemis 1 będziemy pisać na łamach Gazeta.pl

Więcej o: