48 nominacji dla fizyczki Lise Meitner i żadnej wygranej. Jakie demony nękają Nagrody Nobla?

Kacper Kolibabski
Nagroda Nobla to najważniejsze wyróżnienie naukowe przyznawane od ponad 100 lat. Od samego początku jednak naznaczona była kontrowersjami. Dyskryminacja, pomijanie współautorów, przypisywanie sobie zasług i nadużywanie władzy przez Komitet Noblowski. Czy Nagrodę Nobla można naprawić?

W związku z rozpoczęciem tygodnia noblowskiego, przypominamy nasz tekst z ubiegłego roku na temat problemów i kontrowersji wokół Nagrody Nobla. 

***

Nagrodę Nobla po raz pierwszy przyznano w 1901 roku. To bez wątpienia wciąż najważniejsze wyróżnienie naukowe. Ale tak jak samą naukę dręczą pewne demony, tak i konkurs nie jest ich pozbawiony. W tym roku zwrócił na to uwagę dziennikarz "The Guardian", George Monbiot, co podchwycił polski publicysta, wykładowca i pracownik naukowy, Tomasz Markiewka.  

Monbiot ma rację. Cała koncepcja Nagród Nobla opiera się na nieaktualnej wizji nauki, w której kładzie się nacisk na dokonania "wybitnych jednostek", a nie na współpracę bardzo dużych grup badaczy i badaczek

- pisze Markiewka.  

Problemów z Noblem jest jednak więcej, na co od lat zwracają uwagę zarówno naukowcy oraz naukowczynie, jak dziennikarki i dziennikarze. Na angielskiej Wikipedii jest nawet obszerny wpis poświęcony tylko kontrowersjom związanym z nagrodą.  

Z większością zarzutów, które przedstawię poniżej, zgadza się prof. Andrzej Hennel, który ma na koncie publikacje naukowe na temat Nagrody Nobla, obserwowanej przez niego przez ostatnie 60 lat. W rozmowie z Gazeta.pl przyznaje jednak, że zmiany są delikatną sprawą.  

Nauka to nie dziedzina jednego człowieka, a całych zespołów 

Wielu współczesnych naukowców i naukowczyń chciałoby doścignąć mit omnibusa, który sam rewolucjonizuje świat, jak niegdyś Kopernik, Newton, Tesla czy Eistein. Arturo Casadevall i Ferric Fang w 2013 r. pisali, że Noble promują mit samotnego geniusza, co wzmacnia wadliwy system naukowy, w którym zwycięzca bierze wszystko. 

Prof. Hennel uważa, że wciąż są dziedziny, jak fizyka teoretyczna, gdzie mamy prawdziwe gwiazdy. W innych gałęziach nauki, jak w fizyce jądrowej czy cząstek elementarnych, nad wynikiem pracuje jednak cały zespół. Nobla natomiast można przyznać w jednej dziedzinie maksymalnie trzem osobom. 

Jak zauważa Monbiot, nauka jest jak piramida. Każdy jej element (członek zespołu) jest ważny przy badaniach. Te zostały współcześnie rozdrobnione i coraz częściej wymagają interdyscyplinarnego podejścia.  

Nasza obsesja na punkcie zwycięzców i przesadne postrzeganie indywidualnego sukcesu mogły mieć sens w epoce samotnych pionierów. Nie mają jednak sensu w epoce masowej, międzynarodowej współpracy. Myślę, że potrzebujemy nowych sposobów rozpoznawania postępu naukowego i sukcesu. 

- pisze Monbiot.  

Zobacz wideo Jak uniknąć buntu maszyn? Czy da się wychować sztuczną inteligencję? [Next Station]

Dla przykładu praca na temat bozonu Higgsa miała rekordowych 5154 autorów.

Prof. Martin Rees w 2017 roku powiedział BBC, że Nobel z fizyki za projekt LIGO należał do setek naukowców i naukowczyń. Ich wyliczenie zajęło trzy strony publikacji naukowej.  

To, że Komitet Noblowski od 2017 roku odmawia stworzenia nagród grupowych, tworzy nieustannie problemy oraz daje błędne wrażenie tego, jak współcześnie wykonywana jest znaczna część badań naukowych

- stwierdził Rees.

Ivan Oransky and Adam Marcus w "Stats", piszą z kolei, że nauka jest "najbardziej zespołowa ze wszystkich sportów zespołowych".  

Prof. Hennel mimo tego broni badaczy i badaczek, podkreślając, że w wykładach noblowskich laureaci uczciwie podchodzą do współpracowników i wspominają o ich wkładzie w odkrycia.  

Ed Yong w artykule dla "The Atlantic" pisze, że krytycy rok w rok zwracają uwagę na absurdy i archaiczny sposób uznawania  naukowczyń i naukowców przez komitet noblowski.  

Przepisują historię nauki i pomijają wielu ważnych współpracowników

- punktuje Yong.  

Dziennikarz docenia wartość nagrody, bo wywołuje ona emocje porównywalne do rozdania Oscarów, co jest nauce potrzebne. Zauważa jednak, że poważne kontrowersje pojawiały się od samego początku jej istnienia. Choć nauka zmieniła się w ciągu tych 120 lat, to honory za naukowe osiągnięcia były zabierane badaczom od początku, nawet gdy zespoły były znacznie mniejsze.  

Tak stało się już w 1901 roku. Pierwsza Nagroda Nobla z medycyny i fizjologii za odkrycie antytoksyny trafiła do Emila von Behringa, a honorów odmówiono jego bliskiemu współpracownikowi Shibasaburo Kitasato. W 1952 r. nagrodę zgarnął Selman Waksman, za odkrycie streptomycyny, czego tak naprawdę dokonał jego doktorant Albert Schatz. 

Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl 

Yong dobrze podsumowuje to, stwierdzając, że Noble nie są nagrodą dla osób z największym wkładem dla nauki, a raczej dla tych, którzy przetrwali niebezpieczny labirynt uczelni. Do tego dochodzi ludzka zawiść i zazdrość, jak w sprawie Lise Meitner. Jeden z jej zwierzchników na szwedzkim uniwersytecie skutecznie umniejszał jej dokonania stwierdzając, że są nieistotne, nie chcąc by Meitner urosła ponad niego.  

Sprawę utrudnia też medialność konkursu. "Washington Post" zwrócił uwagę, że Noble z fizyki z zasady nie trafiają do naukowców i naukowczyń, którzy nie wywołali swoim odkryciem efektu WOW. 

Trzeba również pamiętać, że Nobel to nie tylko nagroda grzecznościowa, ale także pieniężna. Ponadto wiąże się z rozpoznawalnością - laureaci jeżdżą po całym świecie wygłaszając wykłady, co pociąga za sobą kolejne pieniądze. Są też częściej cytowani w publikacjach naukowych, a to podnosi oraz utrwala ich status i pozycję. Pominięci w nagrodach Nobla są natomiast tego pozbawieni.

Nobel odbija problemy społeczne jak soczewka 

Jak pisze Ed Yong, Nobel nie dość, że promuje nierealistyczny model samotnego geniusza, to nadomiar złego tym geniuszem jest najczęściej biały mężczyzna. 

Na ten temat pisała Karolina Wasilewska, w artykule "Czy Noble dla kobiet są "polityczne"? Nie. Są spóźnione i zasłużone"  

Cztery kobiety to wciąż mało, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że Nobel z fizyki jest przyznawany od 1901 roku (z przerwą na lata 1940–1942) co najmniej jednej, a maksymalnie trzem osobom co roku

- rozpoczyna swój tekst Wasilewska.  

Na niemal 600 Nobli z nauk ścisłych, kobiety były nagradzane ledwie 23 razy. Noble trafiały do nich raz na kilkadziesiąt lat nie dlatego, że naukowczynie nie miały znaczących dokonań. Nagrody po prostu zgarniali ich męscy współpracownicy. Prof. Hennel zauważa, że to jednak nie tylko problem Nagrody Nobla, bowiem cały świat wciąż się uczy uznawania wkładu kobiet w nasze społeczeństwo. 

Dobitnie świadczy o tym przypadek Jocelyn Bell Burnell, która w 1967 r. odkryła pulsary, ale Nobla za to zgarnął siedem lat później jej opiekun doktoratu, Antony Hewhish. Sama Burnell uważała, że tak prestiżowa nagroda nie powinna trafiać do studentów bez stopnia naukowego.  

Z kolei wspomniana już Lise Meitner, która przyczyniła się do odkrycia rozszczepienia jądra atomowego wraz z laureatem Nobla Otto Hahnem, była nominowana przez różne osoby do nagrody 48 razy (sic!) i nigdy nie wygrała. A takie rzeczy wpływają nawet na naszą długowieczność - zwycięzcy żyją nawet dwa lata dłużej niż nominowani, którzy nigdy nie wygrali. 

To, że Noble jak w soczewce odbijają sytuację społeczną, dobrze podsumowuje Wasilewska zwracająca uwagę, że "krytyka [Nobli - red.] pojawia się w nieprzypadkowych momentach. W przypadku Burnell zbiegła się z przyspieszającą wówczas drugą falą feminizmu. Aż dwa kobiece Noble z nauk ścisłych w 2018 roku były z kolei odpowiedzią na falę niezadowolenia po historii z (…) Verą Rubin. Nie bez znaczenia były też wydarzenia na świecie, zwłaszcza akcja #metoo i demonstracje w obronie praw kobiet w wielu krajach świata". 

Są wspaniałe rzeczy związane z Nagrodą Nobla, ale powinniśmy pamiętać, że demograficzny rozkład zwycięzców odzwierciedla i wzmacnia strukturalne uprzedzenia nagrody

- pisała astronomka Katie Mack na Twitterze.  

Kolejny problem społeczny z Noblem to bariera językowa. Jak zwraca uwagę Monbiot, nawet on, zaznajomiony z nomenklaturą naukową, ma czasem problemy ze zrozumieniem niektórych publikacji. Naukowczynie i naukowcy z biedniejszych krajów muszą zatem pokonać nie tylko problemy związane z mniejszymi funduszami i gorszą infrastrukturą, ale także z komunikacją. Monbiot sugeruje, że wszystkie czasopisma naukowe powinny zatrudniać profesjonalnych tłumaczy i edytorów. 

W dobie rewizji poglądów postaci historycznych, trzeba zwrócić też uwagę na kontrowersyjnych laureatów Nagrody Nobla. Prof. Andrzej Hennel mówi, że niejednokrotnie zdarzało się, iż nobilitacja noblowska pompowała ego laureatów, a ci przekonani o swojej nieomylności, zaczynali głosić co najmniej dziwne poglądy.

Kary Mullis, zwycięzca chemicznego Nobla z 1993 roku zaczął propagować astrologię, głośno zaprzeczał, że zmiany klimatu powoduje człowiek i podważał związek między wirusem HIV a AIDS.  

Bardziej problematyczne są jednak poglądy Williama Shockleya. Laureat Nobla z fizyki z 1956 roku stał się zwolennikiem eugeniki i chciał sterylizować ludzi o niskim IQ, głównie osoby czarnoskóre. Również James Watson, który otrzymał nagrodę z medycyny i fizjologii w 1962 r., argumentował, że Afrykańczycy są mniej inteligentni.  

Regulamin Nobla do zmiany? 

Mimo takich kontrowersji, Nagrody Nobla nie można odebrać. Raz przyznana, pozostaje już na zawsze przypisana do jej laureata. A regulamin noblowski ma więcej dziur: brak nagród grupowych, o czym już wspominałem, ale także niemożność nagrodzenia badaczy i badaczek po ich śmierci. Nobel chciał bowiem, by nagrody trafiały do żyjących naukowców i naukowczyń.  

Laureat my być reklamą nauki, jeździć po świecie i wygłaszać wykłady

- mówi prof. Hennel.  

Najbardziej pokrzywdzone z tego powodu były Rosalinda Franklin, biorąca udział w odkryciu podwójnej helisy DNA oraz astronomka Vera Rubin, która udowodniła istnienie ciemniej materii. Obie zmarly kilka lat przed przyznaniem ich kolegom nagród za te osiągnięcia.  

Na problemy z regulaminem w 2008 roku zwracał uwagę znany norweski działacz pokojowy Fredrik S. Heffermehl po tym jak pokojowego Nobla przyznano Matce Teresie z Kalkuty.  

To nie jest Pokojowa Nagroda Nobla, to nagroda Komitetu

- unosił się Heffermehl w swojej książce "Wola Nobla", w której przybliża coraz większy rozdźwięk między zamysłem twórcy i fundatora nagrody Alfreda Nobla a decyzjami Norweskiego Komitetu Noblowskiego, któremu Heffermehl zarzuca upolitycznienie.  

Pokojowy Nobel powinien bowiem trafiać w ręce osoby, która wnosi największy wkład w rozbrojenie, zmniejszenie potencjałów militarnych i w proces zapobiegania konfliktom zbrojnym - stanowi regulamin.  

Heffermehl przeanalizował 118 wówczas przyznanych pokojowych Nobli. Do II Wojny Światowej 85 proc. decyzji Komitetu było jego zdaniem zgodne z intencją Alfreda Nobla. Natomiast po 1945 roku liczba ta spadła do ledwie 45 proc. 

Prof. Hennel z kolei nie rozumie decyzji Komitetu Noblowskiego w sprawie nagrody w dziedzinie medycyny i fizjologii z 1953 r. To jedyny przypadek po tej dacie, gdy nie ujawniono nominacji. Zdaniem mojego rozmówcy na nagrodę zasłużyli odkrywcy szczepionki na polio, co było wówczas największym  wydarzeniem medycznym.  

Spytałem prof. Hennela, czy nie uważa, że zmiany w regulaminie są potrzebne, bo przez ostatnie 120 lat świat poszedł do przodu, a nagroda ma ogromne znaczenie publiczne, więc i pewne powinności? Mój rozmówca przyznał, że rzeczywiście jest wiele problemów. Prof. Hennel podkreśla jednak, że zmiana regulaminu to delikatna sprawa. I pyta: gdzie przebiega granica kontrowersyjnych poglądów, za które można odebrać Nobla? Jak przyznawać nagrody Nobla zespołom, które liczą po kilkaset, a nawet kilka tysięcy osób? 

Trzeba pamiętać, że to prywatny konkurs, a Alfred Nobel pisał regulamin przez wiele lat. Jest on dobrze przemyślany. To rzecz święta, ja bym go nie ruszał

-mówi prof. Hennel. 

Dodaje, podobnie jak Heffermehl, że problemy z Nagrodą Nobla dotyczą nie tyle regulaminu, co samego Komitetu Noblowskiego, który źle go realizuje.  

Oczywiście, że trzeba dbać o kobiety i mniejszości. To jednak zależy od osób, które nominują i wybierają laureatów. I tu można dowolnie interweniować 

- podsumowuje problemy z Nagrodą Nobla prof. Hennel. 

Więcej o: