Lot paraboliczny daje w miarę dostępną i zdecydowanie tańszą możliwość znalezienia się w stanie nieważkości niż lot w kosmos. To ogromna szansa dla przyszłych astronautów i naukowców. Nic dziwnego, że agencje kosmiczne wykorzystują loty paraboliczne m.in. do szkolenia przyszłych astronautów oraz prowadzenia badań naukowych w warunkach mikrograwitacji.
Szkolenie takie będzie przechodzić również garstka szczęśliwców, którzy pod koniec listopada zostali wybrani do grupy nowych astronautów Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Swój trening rozpoczną już w kwietniu. W gronie astronautów rezerwowych znalazł się jeden Polak, Sławosz Uznański, który - jeśli zostanie przydzielony do konkretnej misji kosmicznej - również rozpocznie przygotowania do lotu na orbitę Ziemi.
ESA organizuje tego typu loty od lat. Zazwyczaj na pokład zabierani są naukowcy, którzy chcą sprawdzić np. zachowanie ludzkiego organizmu w stanie nieważkości. Loty paraboliczne są też jednak wykorzystywane jako jeden z etapów szkolenia dla przyszłych astronautów, a raz na jakiś czas ESA zabiera na pokład osoby niezwiązane bezpośrednio z astronautyką i nauką.
Taką szansę dostał Hubert Kijek, polski dziennikarz związany ze stacją TVN, który wziął udział w takim locie w ramach 80. kampanii Europejskiej Agencji Kosmicznej. Jak opowiada w rozmowie z nami, znalezienie się w stanie nieważkości po raz pierwszy to coś, czego nie zapomni się do końca życia.
Trudno opisać to słowami. To coś magicznego, a zarazem surrealistycznego. Unosisz się w powietrzu, a nie jesteś przyzwyczajony do takiego stanu. Patrzysz wokoło – ludzie się unoszą, latają butelki, krople wody
- opowiada Kijek.
W pierwszej chwili próbujesz zachowywać się jak na Ziemi, ale nie jesteś w stanie. Jesteś bardzo leciutki, z łatwością się odbijasz, ale musisz uważać. Za mocno się odepchniesz, uderzysz w sufit lub podłogę
- dodaje.
Jak relacjonuje, człowiek w stanie nieważkości - przynajmniej w pierwszych chwilach - czuje się nieswojo i nienaturalnie. Wielu odczuwa też efekty sprzecznych bodźców, jakie docierają do zmysłu równowagi. Trzeba to brać pod uwagę, bo zbyt odważne wykonywanie salt na pokładzie może skończyć się nie tylko guzem, ale i chorobą lokomocyjną.
Hubert Kijek tłumaczy, że większą część pasażerów ESA stanowili naukowcy prowadzący badania i eksperymenty w stanie nieważkości. Był jedynym Polakiem i jednocześnie jedynym dziennikarzem, który wziął udział w tym locie parabolicznym.
Był to lot testowy, badawczy dla naukowców z całej Europy. W jego trakcie przeprowadzano dziesięć eksperymentów, które dotyczyły takich dziedzin, jak astrofizyka i astronautyka, ale też medycyna. Wraz z pilotami i pracownikami ESA na pokładzie było 30-40 osób
- mówi nasz rozmówca.
Podaje też przykłady. Jedna z ekip, której członkiem był instruktor prowadzący szkolenia dla astronautów prowadziła eksperyment z wykorzystaniem gogli wirtualnej rzeczywistości. Ich celem było przeniesienie wrażeń z lotu w warunkach mikrograwitacji do technologii VR, aby przy użyciu takich gogli przygotowywać astronautów do lotów kosmicznych jeszcze na Ziemi.
Wśród ekip znalazły się też naukowczynie z uniwersytetu w Oslo w Norwegii, które badały zachowanie komórek rakowych w stanie nieważkości. Badaczki odkryły, że w mikrograwitacji namnażanie się komórek rakowych jest spowalniane, co może okazać się metodą na walkę z tą chorobą. Lot paraboliczny był wstępem do serii badań, które obejmą nawet lot komórek na Chińską Stację Kosmiczną.
Stan nieważkości w samolotach typu "Zero G" uzyskiwany jest poprzez gwałtowne obniżanie wysokości maszyny. Samolot początkowo wznosi się na dużą wysokość, a następnie opada pod znacznym kątem i prędkością.
Przy odpowiednich parametrach lotu możliwe jest odczucie wewnątrz maszyny stanu nieważkości, który trwa około 20-30 sekund. Później samolot wznosi się ponownie i procedura jest powtarzana. Podczas jednego lotu piloci wykonują kilkadziesiąt takich cykli, a tor lotu maszyny zbliżony jest do paraboli, skąd nazwa.
Więcej ciekawostek na temat lotów w kosmos znajdziesz na Gazeta.pl