Naukowcy pracujący nad wirusami pochodzącymi z wiecznej zmarzliny dowiedli, że wirusy infekujące ameby są nadal zakaźne. Ponadto przestrzegają, że nie jest to naukowa ciekawostka, a perspektywa powrotu starożytnych wirusów do życia jako poważnego zagrożenia dla zdrowia publicznego.
Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Jean-Michel Claverie zwany łowcą wirusów, pracuje nad ich badaniem i określaniem potencjału zakażenia. Najstarszy, z - jak je określa - "wirusów zombie", z jakim miał do czynienia liczył sobie prawie 48,5 tys. lat i pochodził z próbki ziemi pobranej z podziemnego jeziora na głębokości 16 metrów. Wirusy te są postrzegane przez naukowców jako substytuty innych możliwych wirusów o potencjale infekowania żywicieli.
Birgitta Evengard, emerytowana profesorka na Wydziale Mikrobiologii Klinicznej Uniwersytetu Umea w Szwecji twierdzi, że należy lepiej monitorować ryzyko stwarzane przez potencjalne patogeny w rozmrażaniu wiecznej zmarzliny - podało CNN.
W 1997 roku ekshumowano kobietę, z której płuc pobrano próbkę zawierającą materiał genowy szczepu grypy odpowiedzialnego za pandemię w 1918 roku. Podobnie było z wirusem wywołującym ospę, znalezionym na Syberii w 300-letnim zmumifikowanym ciele kobiety w 2016 roku. Rozmrażanie się wiecznej zmarzliny podczas gorących lat, było odpowiedzialne za epidemię wąglika na Syberii, ponieważ wysokie temperatury umożliwiają powrót zarodników z cmentarzy i zwłok zwierząt.
"Nagła odwilż szybko odsłania stare horyzonty wiecznej zmarzliny, uwalniając związki i mikroorganizmy ukryte w głębszych warstwach" - zauważyli Miner i inni badacze w artykule z 2021 roku.
Zagrożenia skrywane w wiecznej zmarzlinie to też między innymi odpady, które zakopywano podczas wydobycia metali ciężkich. Do Arktyki były zrzucane materiały radioaktywne przez Stany Zjednoczone i Rosję. Ponadto zagrożenie stanowi pestycyd DDT, zakazany wraz z XXI wiekiem. Globalne ocieplenie powoduje zatem powolną tendencję do odkrywania nowych zagrożeń.