Fala radioaktywna z Ukrainy dotrze nad Polskę? Państwowa Agencja Atomistyki uspokaja

W ostatnich dniach na wykresach z wynikami pomiarów promieniowania jonizującego zarówno w Polsce, jak i Europie wystąpiły wzrosty wartości, odnotowywanych przez stacje wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych. Państwowa Agencja Atomistyki uspokaja, że nie występuje zagrożenie, a rzekoma fala radioaktywna z Ukrainy jest nieprawdziwą informacją.

Niedawno w mediach społecznościowych pojawiły się niepokojące doniesienia na temat rzekomo zmierzającej na Polskę radioaktywnej fali z Ukrainy. Pogłoski przybierały na sile z każdym udostępnieniem, wywołując panikę wśród internautów. Sytuacji nie poprawiał fakt, że dołączono do niego wykres promieniowania gamma w mieście Chmielnicki. 

Zobacz wideo Nie doszło do uwolnienia radioaktywnych materiałów po zbombardowaniu jednego z budynków ukraińskiej elektrowni atomowej w Zaporożu

Fala radioaktywna dotrze z Ukrainy do Polski? Państwowa Agencja Atomistyki wyjaśnia

15 maja na Twitterze pojawił się taki komunikat: "Potwierdziły się informacje, że w zniszczonych wczoraj magazynach w Chmielnicku ukry przetrzymywali brytyjskie pociski ze zubożonego uranu. W Chmielnicku radioaktywność znacznie wzrosła. Podaję link do kierunku wiatru w Europie. Idzie prosto na Polskę" (pisownia oryginalna). W odpowiedzi na niepokojące doniesienia pojawił się komunikat Państwowej Agencji Atomistyki, która ostrzegła przed tymi fałszywymi relacjami i poinformowała, że podczas ostatnich dni na wykresach były odnotowywane tzw. piki wartości, które rejestrowały stacje wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych, ale jest to standardowa sytuacja, która nie zagraża życiu i zdrowiu ludzi lub środowisku.

Niezwykle rzadki zbieg okoliczności. Co łączy trzy zaginione przedmioty z trzech kontynentów? Niezwykły zbieg okoliczności. Giną radioaktywne przedmioty

"Regularne podwyższenia mocy dawki są zjawiskiem naturalnym i występują np. w przypadku opadów atmosferycznych. Przez kontynent, w tym przez Polskę przechodzi front atmosferyczny, który przynosi niekiedy znaczne opady deszczu. To one właśnie powodują 'skoki' na wykresach" - informuje w komunikacie agencja. Ponadto podaje, że w mediach pojawiły się również wykresy ze stacji Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie monitorującej radioaktywność w Lublinie, gdzie zauważono podwyższone wartości bizmutu-214. Agencja wyjaśnia, że ta sytuacja również jest wynikiem opadów atmosferycznych. Bizmut-214 jest jednym z radionuklidów z szeregu uranowo-radowego i naturalnie występuje na powierzchni ziemi oraz w atmosferze jako aerozol. Kiedy pada deszcz aerozole, które zawierają Bi-214 są wzbijane z powierzchni oraz wymywane z atmosfery. "Docierając do detektora, możliwe jest zmierzenie promieniowania gamma, emitowanego przez ten izotop. Powoduje to wzrost tła promieniotwórczego" - czytamy w komunikacie. Odnotowywane wartości są niskie i nie stwarzają zagrożenia dla życia lub zdrowia. Agencja zaznacza, że izotop ten nie jest wykorzystywany w żadnym przemyśle, nawet w zbrojeniowym.

Zboże (zdjęcie ilustracyjne) Zboże z Ukrainy pod lupą skarbówki i prokuratury. Są pierwsze śledztwa

Państwowa Agencja Atomistyki informuje o zabezpieczeniach i kontakcie z Ukrainą

PAA informuje, że nadzoruje sytuację radiacyjną w kraju całodobowo przez siedem dni w tygodniu. Ponadto do monitoringu wykorzystywane są nowoczesne stacje PMS, na których pracują eksperci z Centrum ds. Zdarzeń Radiacyjnych PAA. Agencja posiada także dane ze stacji PMS. Pozyskiwane dane o potencjalnym wystąpieniu radioaktywności zapewniają również bardzo czułe stacji ASS-500 Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej. "PAA jest także w stałym kontakcie m.in. z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej czy ukraińskim urzędem dozoru jądrowego (SNRIU). Mamy dostęp do międzynarodowego systemu wczesnego powiadamiania o zdarzeniach radiacyjnych (USIE). Nie otrzymaliśmy żadnego powiadomienia o jakimkolwiek zdarzeniu radiacyjnym" - zapewnia PAA.

Więcej o: