Słońce zmienia swoją aktywność w ramach 11-letnich cykli. W każdym z nich aktywność słoneczna przez kilka lat rośnie, osiągając maksimum, a następnie przez kilka lat maleje, aż do minimum. W tym czasie bieguny magnetyczne północny i południowy zamieniają się ze sobą miejscami. Nie jest jasne, jaki jest powód występowania cykli słonecznych i dlaczego trwają one akurat 11 lat. Naukowcy potrafią jednak wyliczać, kiedy zaczynają i kończą się kolejne okresy słonecznej aktywności.
Obecnie Słońce jest w 25. cyklu, który (według agencji NASA i NOAA) rozpoczął się w grudniu 2019 roku. Teoretycznie maksimum aktywności słonecznej powinno wystąpić w 2025 roku, ale część naukowców uważa, że tak się nie stanie. Jak pisze portal Live Science, zespół naukowców kierowany przez Scotta McIntosha z National Center for Atmospheric Research w Kolorado uważa, że w swoje maksimum nasza gwiazda wejdzie znacznie wcześniej - ma się to stać jeszcze do końca 2023 roku. Eksperci wnioskują tak na podstawie obserwacji rekordowej liczby plam słonecznych (które zazwyczaj pojawiają się blisko maksimum), szybko rosnącej aktywności powodującej dużą liczbę burz magnetycznych oraz obecności nienaturalnych dla tego okresu cyklu zjawisk słonecznych.
Rośnie liczba rozbłysków słonecznych, podczas których Słońce wyrzuca w przestrzeń strumień energetycznych cząstek i fal elektromagnetycznych. W 2022 roku odnotowano pięciokrotnie więcej rozbłysków klasy C i M niż w 2021 roku, a od początku bieżącego roku zarejestrowano więcej rozbłysków klasy X niż w całym poprzednim roku - pisze portal, powołując się częściowo na dane Space Weather Live. Co więcej, jak powiedziało kilku naukowców w rozmowie z Live Science, nie jesteśmy na to przedwczesne maksimum odpowiednio przygotowani. Zwłaszcza że w nadchodzącym maksimum Słońce może osiągnąć znacznie większą aktywność niż zazwyczaj.
Wzrost aktywności Słońca przekłada się na zwiększoną liczbę burz magnetycznych, które z kolei tworzą realne zagrożenie nie tylko dla sztucznych satelitów na orbicie i ewentualnie astronautów w stacjach kosmicznych, ale i m.in. dla stacji elektroenergetycznych na Ziemi. Uważa się, że potężne burze magnetyczne jak te z 1859 i 1989 roku dziś spowodowałyby globalną katastrofę. Szczęśliwie mniejsze rozbłyski (lub koronalne wyrzuty masy) kończą się jedynie silnymi zorzami polarnymi - mogliśmy takie obserwować w marcu (a była to najsilniejsza zorza od lat) i kwietniu br.